Czy wiesz, że...
W RP śródlądowe wody powierzchniowe zasiedlają ryby z 83 gatunków, w tym 59 stanowią gatunki uznawane za charakterystyczne dla naszej strefy geograficznej. 20 gatunków zaliczonych zostało jako celowo wprowadzonych do wód w wyniku działania człowieka.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 532
 Zalogowani 0
 Wszyscy 532

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2008
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2134
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2101
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2069
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2474
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2292
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003
Opublikował 13-10-2003 o godz. 23:49:43 Esox
Spinningowe łowy

Skandynawia od zawsze była dla mnie legendą. Z zapartym tchem czytałem kiedyś "Wyprawę po królewskiego łososia" Zimeckiego. Śledziłem rzadko w owych czasach pojawiające się na łamach "WW" informacje o łowieniu na dalekiej północy. Zaś o Internecie w Polsce jeszcze się wtedy nikomu nie śniło. Marzenie o wyjeździe - nie tylko na tamtejsze ryby - chodziło za mną od lat, ale będąc dzieckiem w nauczycielskiej rodzinie, zdawałem sobie doskonale sprawę, że całowakacyjny pobyt w domku z dykty w okolicach Augustowa - to i tak więcej niż to, na co mogli sobie pozwolić inni.



Jednak dzięki Rodzicom, mogłem realizować swoją młodzieńczą pasję, bez poczucia bycia gorszym od innych wędkarzy. Zawsze bowiem dbali, na miarę swoich możliwości, aby niczego mi nie brakowało. Zaś gwiazdkowe prezenty - zielono-białego Tokoza, Rexy, w których od spinningowania wyrabiał się aluminiowy sworzeń w rączce i "Wędkarstwo jeziorowe" z autografem Andrzejczyka pamiętam do dzisiaj. Wtedy cieszyły tak po prostu, dzisiaj - chociaż tkwią gdzieś w worku ze starociami - cieszą sentymentalnie. Czasami były to jedyne poważne prezenty pod choinką, obok drobiazgów wymienianych między sobą przez Rodziców wraz z karteczkami. Na tych karteczkach napisane było, co sobie kupią, kiedy tylko uda się odłożyć pieniądze.

Czas mijał, świat się zmieniał, hobby i marzenia pozostały. Opuściłem rodzinne gniazdo i przechodząc na własny rozrachunek, przy zawodzie odziedziczonym po Tacie, bardziej dbałem o codzienność, niż planowałem zagraniczne wędkarskie eskapady. A to nie było środków, bo trzeba było ponosić koszty układania sobie życia. A to znowu brakło czasu, kiedy przyszły obowiązki wspólnika w firmie. Podróżować mogłem tylko palcem po jednej z niezliczonych map. Kupiłem chyba wszystkie możliwe przewodniki. Przesiedziałem wiele nocy przeglądając zasoby sieci i rozmawiając na czacie z tymi, którzy byli na północy.

Każdy z nas, kiedy spojrzy wstecz na swoje życie, kiedy głębiej zastanowi się nad jego sensem i gdy nabierze odpowiedniego dystansu, dostrzega rzeczy, które chętnie by zmienił. Istnieje znana nie tylko w świecie komputerów zasada, że jeżeli coś może pójść źle to na pewno pójdzie. I inna, że kiedy to coś pójdzie jednak dobrze, to potem okazuje się, że lepiej by było, żeby w ogóle nie poszło. Tak jest i u mnie. Wiem, że dzisiaj pewnych rzeczy bym nie zaczynał, innych bym nie kończył. A najchętniej wszystko zmienił. Rzeczywistość jednak nie pozwala kierować tym co było. Pozwala tylko mniej lub bardziej dokładnie zakładać co będzie. Dlatego niechętnie wracam pamięcią do czasu, gdy rodzinne ścieżki pobiegły w przeciwnych kierunkach, i do dni, w których padło wiele gorzkich, bolesnych i niezasłużonych pewnie słów.

Telefon od Taty bardzo mnie zaskoczył. Wczesną wiosną proponowałem mu wyjazd do Szwecji na ryby, których tak naprawdę nie łowi. Chciałem przede wszystkim, aby odpoczął od codziennych zmartwień. Dość długo się wahał, wreszcie pod warunkiem, że nie będzie przymusu łowienia i pływania łódką, zgodził się na wspólny wyjazd. Nie da się opisać radości, kiedy ma się poczucie odzyskiwania tego, co wydawało się już bezpowrotnie stracone. W głowie kotłowały się myśli i wracały obrazy z dzieciństwa. A to męskie wypady na narty i wieczorne piwo "U Kubika" w Wiśle. A to wyjazd na grzyby, kiedy to będący z nami Darek ze złością cisnął kubłem, bo nie mógł znaleźć gąsek, a my mieliśmy po wiadrze. To znowu radość Taty z przypadkowo złowionego, wielkiego leszcza na pomoście u starego Lutka nad Studzienicznym.

I wreszcie stało się. 13 czerwca tego roku wyruszyliśmy wraz z organizatorem wyprawy - Kubą - w kierunku Gdyni, aby następnie popłynąć promem do Karlskrony. Ileż obaw towarzyszyło temu wyjazdowi. Nie dość, że trzynasty i piątek, to już z daleka było widać, że na morzu jest dość silny wiatr. Odprawę i okrętowanie pamiętam tak sobie - piorunująca dawka Aviomarinu zrobiła swoje. Mimo to nie mogłem spać w nocy, a kiedy wreszcie zasnąłem, obudziło mnie walenie kołatką do drzwi. W oknie kabiny ujrzałem krainę, za którą tak bardzo tęskniłem od dzieciństwa. W której zakochałem się nie widząc jeszcze i nie znając jej. Surowa, dzika, pełna lasów i jezior Szwecja.


Ten 10-piętrowy budynek, pod którym stoi TIR, to prom Stena Baltica - fot. Esox

Podróż promem okazała się znacznie bardziej przyjemna niż wynikałoby to z oczekiwań i opowieści, krążących wśród znajomych. Wygodna, klimatyzowana kabina, sporo atrakcji na pokładzie, w zasadzie jest co robić przez całą noc. A że buja? Musi bujać, ale bujanie to nic. Jak straszył mnie Kuba tuż przed wypłynięciem: "Esiu - zobacz jaki poobijany dziób ma ten prom. Pewnie ta opuszczana platforma też jest nie bardzo szczelna. A już nawet nie myślę, gdzie on ma środek ciężkości".

Są jednak plusy promowej podróży. Jeden z nich to żarcie. Jest ono co prawda cholernie drogie, ale jest też cholernie smaczne. Kolacja na promie kosztuje od osoby około 70 zł. W ramach tej opłaty mozna jednak czerpać ze szwedzkiego - zarówno w przenośni jak i sensu stricte - stołu bez ograniczeń. A dań tam bez liku, ze świeżo uwędzonym łososiem na czele. Ponadto z przekąsek wielka obfitość sałatek, wędlin, ryb. Kilkanaście dań gorących do wyboru. W przypadku promu Stena Baltica szef kuchni serwuje osobiście specjały obiadowe danego dnia. Są też różne desery, z których nam przypadł do gustu mus czekoladowy. Za napoje i napitki alkoholowe wnosi się oddzielną opłatę, a że na wszelki wypadek wolałem uśmierzyć swój błędnik dodatkowo dawką dwóch setek Absoluta, owa opłata nie była wcale niska.

Na promach Stena Line są też sklepy wolnocłowe, ale nie ma co się nastawiać na tanie zakupy. To sklepy dla Szwedów, gdzie alkohol kosztuje majątek. Dla nas to ceny normalne lub minimalnie niższe od tego, co mamy w kraju. Okazją są tylko promocje. Kiedy płynęliśmy do Szwecji obejmowały one gin Gordon's i potwornie drogi, ale bardzo ceniony przez smakoszy, dwuskładnikowy likier Sheridan's. My kupiliśmy sobie kilka win do ryb. Podziękowaliśmy jednak za cokolwiek podłe, promocyjne wina Torres i Two Oceans, sięgając po normalnie wycenione, ale za to smaczne chilijczyki.

Śniadanie na promie kosztowało coś koło 40 zł i też było bardzo smaczne. Ot taki standard z trzygwiazdkowego hotelu. Kiedy dopijaliśmy kawę, prom podchodził akurat do nabrzeża i chwilę potem umożliwiono zejście na pokład samochodowy. Czekała na nas kontrola graniczna i celna. Stanęliśmy więc karnie w kolejce. Na odprawie celnej dobrze jest wyeksponować gadżety wędkarskie i futerały od wędek. Kiedy Szwed widzi, że przyjechaliśmy "fishing" - od razu uśmiecha się od ucha do ucha i życzy udanego pobytu. W zasadzie przy kulturalnym zachowaniu i umiejętności płynnego porozumienia się po angielsku, odprawa przebiega bezproblemowo i bez krępujących pytań.

A owe krępujące pytania, wynikające z regulacji prawnych, dotyczyć mogą detali pobytu, zasobności portfela (formalnie wymagane jest 500 SEK - czyli około 250 zł na każdy dzień pobytu lub karta kredytowa), a także przewożonych dóbr. Przez granicę - oprócz rzeczy oczywistych - nie wolno bowiem przewozić nabiału, ziemniaków (?) a także mięsa i jego przetworów, jeżeli nie są zamknięte w hermetycznych opakowaniach. Myśmy za namową notorycznego przemytnika Kuby szmuglowali masło, bo Szwedzi mają tylko solone i niezbyt smaczne. Nie warto brać serów i jajek - bo są niewiele droższe niż u nas, a dużo lepsze. Pozostałe ceny są dość przykre, dlatego bazowe zapasy żywnościowe dobrze jest wziąć z kraju.

Po odprawie ruszyliśmy zatankowanym do pełna jeszcze w kraju samochodem, bardzo wygodną i mało uczęszczaną drogą w kierunku oddalonego o 100 km jeziora Asnen. To, co rzuciło się nam natychmiast w oczy to sterylna niemal czystość zarówno miejsc dostępnych publicznie jak i znakomitej większości terenów prywatnych. Jedynym śmieciem, który dostrzegliśmy na poboczu, była puszka po piwie... "Okocim Mocne".

Po niedługim czasie byliśmy już w Klacklingen, nad jeziorem Asnen. Ze wstępnej rozmowy dowiedzieliśmy się, że nasi poprzednicy nie pozostawili po sobie dobrego wrażenia na gospodarzach i ich sąsiadach. Do tego stopnia, że na terenie zabudowań po drugiej stronie szosy pojawiła się tablica z napisem po polsku "Uwaga - zły pies!". Sprawę w miarę szybko wyjaśnił stos butelek po wódce, który pokazali nam gospodarze, z nieśmiałym pytaniem, czy my też tak planujemy. Dowiedzieliśmy się, że nasi trunkowi poprzednicy wywieźli ponoć około 160 mrożonych sandaczy a oprócz tego szczupaki i węgorze. A nad wodą pozostawili śmierdzące cmentarzysko ryb. Szczęki opadły nam na świeżo ścięty trawnik. I to wcale nie z podziwu.

Wreszcie przyszedł czas na pierwsze wędkowanie. Pierwszy kontakt z wodą, której całkowita powierzchnia jest kilkakrotnie większa od Śniardw. Wydawać by się mogło, że nic prostszego - odpalić silnik, dodać gazu i pruć granatową toń w drodze na łowisko. Jednak już na odcinku pierwszych 100 metrów wpakowaliśmy się na kamienną mieliznę, co kończyło się awaryjnym wybiciem silnika i odgłosem szurgotania dna łodzi po skałach. Ten odgłos towarzyszył chyba każdej kolejnej wyprawie, podobnie jak "shallow alarm" w echosondzie. Szybko zrozumieliśmy dlaczego śruby silników obudowane są metalowymi obręczami.


Jezioro Asnen - woda, las i niezliczone skalne wysepki - królestwo ptaków - fot. Esox

Pierwszy dzień był, jak się później okazało, najlepszym dniem naszych szwedzkich połowów. Przynajmniej jeśli chodzi o wielkość ryb. Już w pierwszym kwadransie łowienia, na czerwono-szary, 11-centymetrowy wobler Kamatsu miałem branie, zaś po niezbyt długim holu przy łodzi pokazał się metrowiec. Niestety emocje wzięły w górę i to zarówno po mojej stronie, jak i po stronie Kuby. Ja zbyt szybko podprowadziłem pełną sił rybę do podbieraka, zaś Kuba jeszcze szybciej próbował ją podebrać. Ostatecznie podebrał tylko wobler, a zadowolony takim obrotem sprawy szczupak pomachał nam na pożegnanie ogonem, ochlapując wodą od stóp do głów.

Porażkę zniosłem godnie, bowiem tak naprawdę nie była to żadna tragedia. Wszystkie większe ryby i tak wypuszczaliśmy, pozostał jedynie niedosyt z powodu braku pomiaru. Wydawało mi się bowiem, że szczupak był moim rekordowym. Zanim jednak zdążyłem ochłonąć po emocjach związanych z holowaniem okazu, wędka Kuby wygięła się potwornie, a po chwili przy łodzi pojawiła się niewiele mniejsza ryba. Odwaliłem fuchę podbierakowego zgodnie z kanonami sztuki i po chwili Kuba mógł się cieszyć ze swojego trofeum.


"Goooba - jest siupaka!" - jak mawiał nasz szwedzki gospodarz - fot. Esox

I tak, na trolowaniu, a także rzadszym klasycznym spinningowaniu, upłynął nam ten dzień, jak i następne. Brania były bardzo zmienne i chociaż echosonda pokazywała przepiękne obrazy, największe ryby odmawiały współpracy. Wreszcie zdarzyło się, że na wędkarską wyprawę wypłynął i Tata. Oddałem mu swój spinning i ściskałem kciuki, żeby coś złowił. Choćby małego, ale pierwszego w życiu szczupaka. Na spełnienie tego życzenia nie trzeba było długo czekać. I nie zapowiadało się na to, że ten pierwszy będzie mały. Po wyłączeniu silnika ryba obróciła łódkę swoją siłą. Mimo kilku błędów w trakcie holu szczupak znalazł się wkrótce na pokładzie, zaś Tacie ciężko było uwierzyć w to, co tak szybko się stało. Miał swojego pierwszego szczupaka, który mierzył ponad 80 cm i - jako okaz - wrócił do wody.


Tata, ochrzczony bojowo "Kiełbikiem", złowił tego oto, pierwszego w swoim życiu, szczupaka - fot. Kuba

W trakcie całego pobytu mieliśmy bardzo zmienną pogodę. Rano było bezchmurnie i słonecznie, zaś w południe słońce paliło niemiłosiernie (22-24 stopnie C) i można było rozebrać się do kąpielówek. Po południu wzmagał się wiatr, chmurzyło się, a kiedy słońce zachodziło za ścianę lasu, panował dokuczliwy chłód (8-13 stopni C). Momentami mieliśmy sztormową pogodę, co skutecznie eliminowało mnie z łowienia ze względu na towarzyszące temu bóle głowy. Zaskoczeniem był jednak dla mnie fakt, że nad wodą nie było specjalnie dużo komarów. Ot taki mazurski standard. To, co naprawdę dawało się we znaki, szczególnie w okolicach niezliczonych skalnych wysepek, to gzy we wszelkich odmianach.


Wyspy, wysepki i podwodne głazy - codzienność na Asnen - fot. Esox

Te same wysepki, szczególnie te większe i porośnięte lasem, biły wieczorem ciepłym powietrzem, przesączonym charakterystycznym, północnym, żywicznym zapachem. Niektóre z wysp otoczone były bojami, a na brzegu znajdowały się tablice informacyjne. Oznaczało to, że teren jest szczególnie chroniony przyrodniczo, zazwyczaj ze względu na gniazdowanie rybołowów. Kolor boj i tablic stanowił informację dla wędkarza, odnośnie tego, kiedy i jak daleko od wyspy może wędkować.

Bywały w trakcie naszej wyprawy chwile, kiedy wędkowanie schodziło na drugi plan. Kiedy dokuczały nam warunki pogodowe wyruszaliśmy do oddalonego o około 40 km Vaxjo (czyt. Weksze). Jest to średniej wielkości miasteczko, w którym obok hipermarketu, cel naszej wędrówki stanowił sklep wędkarski (przy okazji dowiedzieliśmy się, że przy płatności kartą kredytową w Szwecji wymaga się od obcokrajowców okazania paszportu).


Ojciec i syn przed wędkarskim sklepem w Vaxjo - fot. Kuba

Naszą dumę narodową połechtał fakt, że jednym z najlepiej wystawionych tam produktów były polskie woblery Salmo - przede wszystkim jerki Fatso i Slidery. Nie omieszkaliśmy podpytać sprzedawcy - notabene jednego z bardziej znanych, szwedzkich wędkarzy - o skuteczność tych przynęt. Ocenił ją wysoko, szczególnie w odniesieniu do Sliderów. Być może dlatego ceną gietrzwałdzkie woblery pobiły na łeb Rapale. Niektóre modele fińskiego potentata można było bowiem kupić w promocji po cenach nieznacznie niższych niż w kraju. W ogóle asortyment przynęt spinningowych był wielki. Same woblery zajmowały wysoką, długą ścianę sklepu. Na drugiej wystawiano błystki, wśród których nie zabrakło polskich Kongerów.


Kawałek ściany z woblerami w sklepie wędkarskim w Vaxjo - fot. Kuba

Bez wahania uzupełniłem swoje wędkarskie pudło dużymi przynętami. W szwedzkich realiach, a szczególnie na Asnen, przy połowie szczupaków sprawdzały się głównie duże woblery. I wbrew pozorom wielka przynęta nie zawsze zwiastowała wielką rybę.


Oj, głodny był chyba ten koleżka - fot. Esox

Któregoś dnia, obserwując ataki drapieżników na stada drobnicy, postanowiliśmy zapolować na okonie. W pierwszym momencie nie było to takie proste, bowiem ryby aktywnie się przemieszczały i łowienie ich inną metodą niż trolling było dosyć trudne. Szybko jednak odnaleźliśmy sposób na połów pasiastych rozbójników. Sukces gwarantowało odnalezienie górki, bądź niewielkiej skalnej wysepki, która przynajmniej z jednej strony miała uskok na 2-3 metry głębokości. Ot taki mikroszelfik, często jeden z tych, na których wcześniej z łomotem osiadała łodka.


Głazik - niespodzianka. Jeszcze lepsze były te, kryjące się tuż pod lustrem wody - fot. Esox

Jeżeli wobler lokowany był precyzyjnie pod skałką, niemal natychmiast następowało uderzenie okonia. Często za przynętą szło całe stado ryb. Nie było dużym problemem złowienie w kwadrans kilku solidnych okoni, powyżej 35 cm długości. Największą jednak, ponad 40-centymetrową rybę złowił Kuba z trollingu.


Goooba i abborre - fot. Kiełbik

Co do przynęt, najskuteczniejsze na szwedzkich wodach, przy połowie okoni, okazały się:
- Rapala Jointed Shad Rap - 5 i 7-centymetrowe, szare, zielone,
- Rapala Tail Dancer - 7 i 9 cm - w różnych kolorach,
- Rapala Magnum - 7 cm - kolor Fire Tiger,
- małe obrotówki, głównie Mepps Aglia Long 2, z czerwonym hologramem.

Szczupaki brały głównie na przynęty trollingowe, a w szczególności:
- Salmo Pike - 16 cm - pływający z małym sterem na wody do 3 metrów głębokości,
- Dorado Invader - 9 cm - pływający "patriota" i "okoń" na wody do 6 metrów głębokości,
- Salmo Perch - 12 cm - pływający, w kolorach HP i GT, na wody do 4 metrów głębokości.

Były także brania na wahadłówki. Całkowicie zignorowane natomiast zostały gumy.


Trolling - nasz chleb powszedni - fot. Esox

Patrząc na kolory woblerów niemal zawsze przypominałem sobie spostrzeżenia odnośnie kolorystyki szwedzkich budynków. Jakoś tak machinalnie i na zasadzie kontrastu. O ile w pudle z przynętami mieniło się od barw, o tyle 80% budynków na szwedzkiej prowincji, pomalowanych jest na bordowo, z białymi obramowaniami okien i drzwi. I nieważne, czy jest to dom mieszkalny, domek campingowy, stodoła, czy buda dla psa. 15% to budynki pomalowane na żółto-biało, zaś 5% to przybytki zazwyczaj bogatszych obywateli, którzy zamiast tradycyjnie pomalować dom, użyli sidingu, albo klinkieru. Takie budynki, ukryte wśród zieleni było też widać w miejscu, które odwiedzaliśmy łowiąc sandacze.


Sandaczowisko - fot. Esox

Sandacze w Asnen mają dziwne zwyczaje. My odkryliśmy je przypadkiem, kiedy fatalna pogoda nie pozwoliła na dopłynięcie do właściwego łowiska, zwanego Naknalsfjorden. Zmuszeni zostaliśmy do trollingu w płytkiej (do 3 metrów), mulistej zatoce. I oto okazało się, że licznie występują w niej sandacze. Nie było wśród nich okazów, ale sztuki "konsumpcyjnej" wielkości trafiały nam się dość często. Kilka z nich zabraliśmy nawet do kwatery, aby rozkoszować się wybornym smakiem tych doskonałych ryb.


Kuba fachowo wypinał małe ryby jeszczw w fazie holu - fot. Esox

Najskuteczniejsze sandaczowe przynęty - jak to bywa - odkryliśmy przypadkiem. Kuba założył wobler, który w kraju zupełnie się nie sprawdził, zaś ja powiesiłem na plecionce Rapalkę, którą ktoś mi kiedyś wcisnął w prezencie, bo nie gustował w takiej kolorystyce. Cecha wspólna - przynęty były niewielkie i w jaskrawych kolorach. A dokładnie:
- Salmo Minnow M7SDR - kolory: CMD, GMO, SMD,
- Rapala Magnum 7 cm, tonąca, w malowaniu FT.


Gos (czyt. gjus) - fot. Kuba

I tak, ani się spostrzegłem, tydzień laby, czas sowitego wędkarskiego popasu, minął. Pomału trzeba było się zbierać, a przed podróżą nie nastrajał nas optymistycznie fakt, że telewizje satelitarne donosiły o silnym sztormie na Bałtyku. Wyruszyć musieliśmy z dużym wyprzedzeniem czasowym, bowiem w Szwecji należy dość ściśle przestrzegać przepisów drogowych. Przekroczenie prędkości o 20 km/h kosztuje 2000 SEK, czyli około 1000 zł. Poważniejsze wykroczenia grożą dużo większą karą, do aresztu za piractwo drogowe włącznie. Bywa, że szwedzkie sądy nakazują wpłatę grzywny w wysokości wielokrotności pensji sprawcy. Pewnie dlatego - jak głosi miejscowa ludność - jeden z najwyższych mandatów karnych zapłacił będący w Szwecji z wizytą prezes Nokii.

W trakcie pobytu w Szwecji, przy okazji zakupów w Vaxjo, zdarzyła nam się pewna dziwna historia, o której muszę wspomnieć. Otóż po podliczeniu zakupów przy kasie uprzejmy kasjer podał nam kwotę do zapłaty. Ileś tam "kronar". Podawanie ceny zakończył jednak zwrotem "huj, ty huj". Pewnie ziomuś - pomyśleliśmy - tylko dlaczego on tak na nas do cholery klnie? Okazało się, że końcówka rachunku wyniosła 77. I tak właśnie ciekawie brzmi to po szwedzku.

I na tym kończy się ta relacja, a przynajmniej jej reporterska część. Na oddalające się, szwedzkie, skaliste wybrzeże zerkałem z pokładu promu z żalem i zalążkiem tęsknoty. Ale też z uczuciem spełnienia największego marzenia z dzieciństwa, a wraz z nim kilku innych. Jak pewnie zauważyliście - wstęp do tej opowieści był dość długi, osobisty, a dla zainteresowanych samym połowem i jego okolicznościami - niezbyt interesujący. Niemniej bez tego wstępu trudno by było zrozumieć czym była dla mnie wycieczka do Szwecji.


Wrócimy tam - fot. Esox

Jedno jest pewne - wyjazd z Tatą był czymś więcej niż wspólnym łowieniem. W tym roku bowiem wystarczył zaledwie jeden tydzień, aby oboje Rodzice zostali rzuceni przez los na kruchą jak samochodowa szyba granicę życia i śmierci. W obliczu tego, wszystko co nas dzieli, schodzi na drugi plan. Z pokornie schyloną głową i wdzięcznością za cud, zapomina się o wszelkich zadawnionych urazach. Zaś osobista podróż do marzeń z dzieciństwa, do skandynawskiej legendy, nabiera zupełnie innych znaczeń. Dlatego wierzę, że jeszcze nam się uda wyjechać. Że to nie był ostatni raz. Że na pokładzie naszej łodzi znowu zawitają gadda, abborre, gos. Dziękuję Ci Tato, że tam ze mną byłeś. Jestem Ci winien to podziękowanie i pewnie doskonale wiesz, że wyrażam je nie tyle za dofinansowanie wycieczki, co za Twoją obecność.

Esox

P.S. Nie sposób też zapomnieć o podziękowaniu dla Kuby, który był głównodowodzącym całej imprezy i w tej roli spisał się świetnie. Zgodnie z naszą rozmową, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, widzimy się na Asnen w czerwcu.


 
Pokrewne linki
· Więcej o Spinningowe łowy
· Napisane przez Esox


Najczęœciej czytany artykuł o Spinningowe łowy:
Trokizm


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.net.pl) dnia 14-10-2003 o godz. 00:02:31
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Ech, lza sie w oku kreci patrzac na te zdjecia. Chcialoby sie tam byc natychmiast. Jezdze tam juz pare lat, a ciagle sie ucze i chyba nadal bede sie uczyl.
Esiu - byles super kompanem, dzieki Ci tez za to, ze wybawiles mnie od picia gorzaly z tym lokalnym ochlapusem:) . Tata - aczkolwiek mniej sie udzielal wedkarsko, za to gastronomicznie bezkonkurencyjny.
Nawiasem, gospodarze dziwinie sie zachowuja - wynajmuja temu, kto pierwszy - lejac na powracajacych klientów. Dlatego tez w 2004 kierunek na Nacknallsfjorden.
PS - sorry za metrowego. Zesztywnial na ramie podbieraka jak drut i poszedl!:( Na pocieszenie dodam, ze juz nauczylem sie operowac lip gripem tak, ze podbierak mi zbedny.



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Stefan (witeknowak@o2.pl) dnia 22-10-2003 o godz. 08:12:33
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Kuba, ten "lokalny ochlapus" już cię nie będzie dręczył... Wczoraj umarł...(-:


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Esox dnia 22-10-2003 o godz. 08:28:15
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
['] ['] ['] :(((


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.net.pl) dnia 22-10-2003 o godz. 09:30:06
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
[']['][']...
teraz to juz bene/nihil.
EOT


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Jarbas (Jarbas@hot.pl) dnia 14-10-2003 o godz. 00:52:20
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.jarbas.com.pl
Jak powiem, że przeczytałem to raz... skłamie, dwa... a tam nie ważne. Dorastałem wędkarsko nad jednym jeziorem, nauczyłem się odnosić zwycięstwa i poznawałem smak porażki. Jezioro zdradziłem. Zacząłem jeździć nad inne wody i jeszcze inne. Poznałem inną stronę wędkarstwa - poznawczą lub ekspedycyjną. Wybierałem jezioro na mapie, drogę dojazdu i wyruszałem bez względu na to czy miałem szansę czy nie w złowieniu ryby. Nie powiem, że robiłem to tylko dla ryb. Ważne było odkrycie nowego miejsca, napawanie się jego widokiem...

Zaczęły docierać do mnie informacje o Szwecji. Typowo wędkarskie. Słuchałem tego wszystkiego z „przymrużeniem oka”, ale przyszedł czas, że i ja zapragnąłem spróbować. Zapragnąłem zobaczyć, poznać i dać sobie szanse...
Dlaczego nie? Zawsze coś było na nie. Nie było z kim, kiedy za co. Jak było jedno brakowało drugiego i tak jakoś się złożyło że z chęciami siedzę dalej. Może potrzebna jest motywacja, jakiś impuls, przysłowiowy kopniak w tyłek? Nie wiem sam, wiem jedno, do Szwecji pojechać chcę...

Bardzo osobisty tekst Esiu, bardzo. Mimo późnej pory nie omieszkam Ci pogratulować, nie tyle wyprawy do Szwecji co ojca, bo wierz mi lub nie zazdroszczę Ci i jednego i drugiego.
JARBAS



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 14-10-2003 o godz. 11:21:49
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Jarbas zapewniam Cię że przy Twym uporze i determinacji do Szwecji pojedziesz na pewno ,jestem o tym głęboko przekonany ,jak i o tym że ja tam pojadę .kiedy ?to pytanie pozostaje otwarte
Co do ojca zapewniam Cię że nie wszyscy ojcowie łowią ba nawet tego nie lubią


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez cif dnia 14-10-2003 o godz. 01:54:13
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Z wielką ciekawościa przeczytałem Twój tekst. Dzięki.



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 14-10-2003 o godz. 11:11:58
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Pozostaje mi tylko pogratulować wyprawy pozazdrościć wrażeń ,z Twojego tekstu wynika że Polaków nie za bardzo lubią bo i nie mają za co ,ale ja się obawiam że nie obejrzymy się a nie będzie po co do Szwecji jeździć
I oby moje obawy nigdy się nie spełniły ,jeszcze raz gratuluję



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez gumofilc dnia 14-10-2003 o godz. 12:45:40
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Bylem i ja z Kuba tamze tyle, ze w maju. Bylo troche za zimno co odbilo sie na checiach ryb do bran. Ale i tak kazdy dzien obfitowal w wydarzenia juz niestety rzasko spotykane nad naszymi jeziorami.
Zaluj, ze nie obejrzeliscie sobie lososiowej rzeczki Morum (ktora notabene wyplywa z jednej z zatok Asnen). na widok skaczacych, metrowych lososi w swiezo strzyzony trawnik walnelaby nie tylko szczena ale i aparat.
Zeby miec szanse na wyholowanie takiej torpedy potrzeba czegos wiecej niz przy polowie szczupakow, o czym przekonalismy sie bolesnie z Kuba.
Jedno jedyne branie bylo tak potworne, ze zweryfikowalo calkowicie moje podejscie do lososia...))))

Smuci mnie tez, ze holota (ktora mieni sie turystami bo ma dosc pieniedzy zeby tam wyjechac) dociera coraz dalej wglab Szwecji.
Efekt bedzie oczywisty, zaczna nas tam traktowac jak zastepy Tamerlana..
Gumo



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez zygi (tajmen@op.pl) dnia 14-10-2003 o godz. 15:15:21
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.dinopark.pl
ehhhhhhh.ja tak jak ty marze od dawna o wyjeżdzie do Szwecji i mam nadzieje że będe miał też szczęście jak ty i pojade.ale gratuluje ryb.:-)



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez legolas dnia 14-10-2003 o godz. 23:29:00
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
......wzruszyłem się, naprawdę. Brawo Esiu. Brawo! Piękny artykuł i to przede wszystkim o wędkarzu, a nie tylko o technice wędkowania.... szwedzkie marzenia sie spełniają...... może spełnią się i moje...i jeszcze jedno.... wydarzenia które opisałeś dają nadzieję, że nie tylko marzenia wędkarskie się spełniają ale i te wewnątrzrodzinne czekają na swoją kolejność .......po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój....



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 14-10-2003 o godz. 23:39:24
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.sazan.com.pl
Mimo, że piję okocimskie, ta puszka na poboczu z napisem "Okocim Mocne" - zapewniam - to nie moja robota! :)
No cóż, Esox! Odbyłeś piękną wycieczkę i to w dobrym towarzystwie. Twego Tatę miałem okazję poznać już prawie 3 lata temu, jeszcze w Zakopanem. Kłaniaj Mu się, proszę, nisko ode mnie. Może mnie jeszcze pamięta :) Cieszę się, że zaznał sporo emocji podczas holu dużego szczupaka. To dobry sprawdzian prawidłowej pracy serca i tym samym ogólnego stanu Jego zdrowia! :)
Duże ryby potrafią rozbudzić wyobraźnię każdego wędkarza. Widzę, że już marzysz, planujesz, kombinujesz jak się tam znaleźć w przyszłym roku... Skądinąd znam to uczucie i dlatego Ci życzę - niech się spełni sen! Ponowny wyjazd przed Wami!



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 15-10-2003 o godz. 11:01:14
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Nareszcie udało mi się przeczytać ten text. W domu ciągle mi ktoś przeszkadzał.
Moje marzenia o Szwecji ciagną się od lat 80-tych. Dobrze, że wtedy nie pojechałem. Biję się w pierś i powiem, że wtedy o mnię by mówili - był tu Polak - o widzicie...
Dzisiaj cieszę się, że zamontowano mi internet, że mogłem z Wami się spotykać nad wodami w kraju i że nauczyliście mnię, jak utrzymywać czystość nad wodą.
Tutaj mam pytanie. Czy Szwedzi przewidzieli jakieś miejsce na oprawianie ryb?
Oglądam Twoją fotę ze sklepu wędkarskiego. Chciałem takie porobić w Dijon ( Burgundia ). Sprzedawca jednak zabronił nam. Szkoda, bo sklep wedkarski był godny pokazania jako wzór.
No i ostatnia moja uwaga. Byłbym w stresie licząc tylko pare dni wędkarskiej przygody. Ostatni tydzień u nas w Riumar, był widokiem kończącego się turnusu. Czas wtedy ucieka bardzo szybko.
Mam nadzieję, że pokażesz nam w galerii miejsce waszego odpoczynku, teren obok domków, jakijś ogólny widok na jezioro, przystań - mówiąc któtko - parę widokówek.
Dzięki, że znalazłeś czas na opis tego wszystkiego. Wszystkim nam bardzo się przyda. Pozdrawiam Twojego Tatę i życzę sobie, abyśmy mogli spotkać się gdzieś nad wodą.



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.net.pl) dnia 15-10-2003 o godz. 13:15:57
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Temat oprawiania ryb wymaga malego rozwinięcia.
Szwed postawil ekstra stól z biezaca woda do oprawiania ryb -jednak nie przewidzial przemyslu przetwórczego:/ i nie zapewnil utylizacji odpadów. Stad w najblizszej okolicy fetor oraz nienawisc sasiadów zapewne z powodu zasmiecenia okolicy nad brzegiem (wspólne uzytkowanie)szczatkami rybimi (lusek i lbów w tony). 160 sandaczy zlowionych w tydzien i zamrozonych to po prostu wstyd i kompromitacja. A ile takich nieopisanych przypadków? Na Saharze by piasku zabraklo...
W przyszłym roku wynajalem u innego Szweda - stolu tam nie ma, ale Polacy jeszcze nie dotarli. Jest spokój. Jeszcze. I miejscówki chyba ciut lepsze, choc jezioro to samo.


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 15-10-2003 o godz. 13:30:03
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Nie chciałem komentować przetwórstwa rybiego, ale zwykłe sprawianie ryb dla potrzeb obiadowych.
Nowe miejsca biwakowe i brak zaplecza na oskrobanie szczupaka na obiad, to to samo gdzie jest takie miejsce ale nadto używane.


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.net.pl) dnia 15-10-2003 o godz. 13:57:13
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
To nie tak - masz w domu kuchnie w pelni wyposazona. Mozesz tam skrobac. Tylko co sie potem lusek nazmiatasz - sam wiesz:)


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez gumofilc dnia 16-10-2003 o godz. 16:26:29
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Przy ilosciach obiadowych brak problemu z utylizacja. Te pare lbow i kichy zzeraja raki, ryby i ptactwo.
Szwedowi po prostu we lbie sie nie zmiescilo, ze istnieje takie bezsensowne barbarzynstwo. Co warte jest rybie miecho przechowywane 2 tygodnie w zamrazalniku i w miedzyczasie kilka razy czesciowo rozmrazane (prom plynie z 9 godzin)?
Ja w kazdym razie zycze takim szmaciarzom zeby dostali srania na 10 zagon przy konsumpcji, a najlepiej zeby ich na promie zhaltowali Szwedzi i policzyli im szwedzka takse za kazdy killogram plus mandacik.
Gumo


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Stefan (witeknowak@o2.pl) dnia 18-10-2003 o godz. 13:38:07
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Gumo, ten pomysł przedyskutowałem z Kallem Karlssonem, w czerwcu mają to zagwaranowane jak w banku (o ile przyjadą). Poza tym Kalle z kolegoami będzie ich nękał kontrolami rybackimi (jest miejscowym strażnikiem). Przynajmniej tyle obiecał mi jak byłem u niego teraz w październiku.
pozdr


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.net.pl) dnia 19-10-2003 o godz. 19:46:33
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
A nie prosciej, jak u Barei, "Tych klientów nie obslugujemy"??:/


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 23-10-2003 o godz. 09:23:38
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc
Esox, za ten tekst masz dwie setki Absoluta ode mnie - za darmo :) Pozostałe też :)

Co ja się będę rozpisywał... Po prostu piękny tekst - i wędkarski, i reporterski, i bardzo osobisty, a przez to szczery. Więcej mi tu takich proszę!!! Choćbyś znów miał zawalić nockę, to wiedz, że warto...



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez cezorator dnia 07-01-2004 o godz. 20:32:44
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Tylko, gdzie teraz można będzie mieć kwaterę jak zmarł Kale Karlson ?????????????????



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez wiewiur dnia 15-04-2004 o godz. 13:24:37
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Co???????? Jak to zmarł Kale?????? Kiedy??????
W październiku jeszcze jak zwykle w piątkowe wieczory gramolił się do nas na klina i sandacza a mojego kumpla Mańka chciał usynowić. To pewna wiadomość. Trochę głupio dzwonić do Ewy a w tym roku w maju tam nie jedziemy.


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Esox dnia 30-05-2004 o godz. 01:14:13
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
21.10.2003 opuścił swoje jezioro... :( Co do kwater - pozostaje Getno (jak kogoś stać ;)), kempingi (Mjolknabben, Urshult) albo inne kwatery, co mam zamiar rozpoznać lada dzień.


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Fred dnia 01-09-2005 o godz. 10:21:32
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Super napisałeś.Jutro 03.09 wybieram się nad Asnen.Dzięki Jankowi Przybalka który nie tylko przesłał mi wiele cennych porad,mape z zaznaczonymi miejscami "brań",ale nawet kilka sprawdzonych woblerów i gum,mam nadzieję,że wyprawa bedzie udana.Nie ukrywam że dzięki niemu zacząłem wierzyć w ludzką bezinteresownosć.
Po powrocie zdam relacje.Trzymajcie kciuki za nowicjusza.



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Esox dnia 01-09-2005 o godz. 10:32:07
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Dziękuję za miłe słowo i powodzenia życzę! :) No i ta relacja po powrocie - obowiązkowo! Ze zdjęciami metrówy!


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.pl) dnia 01-09-2005 o godz. 11:00:55
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Szwedzkie chlopaki na glównym plosie stawiaja teraz mnóstwo siat na sandala w najlepszych miejscach, trudno tam lowic, trzeba pruc po calosci.
Ale próbuj! Generalnie lowi sie o tej porze gleboko.


]


Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez sandal dnia 01-09-2005 o godz. 20:28:12
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Cieszę sie , że spełnilo się twoje marzenie. Fajnie to opisałeś . Gratuluje szczególnie tego sandaczowiska :) Czuć w tym tekście to czego nie da się wyrazić słowami -- super . Pozdrawiam -- zazdrosny sandal:)



Re: Spełnione marzenie z dzieciństwa - Szwecja, Asnen 2003 (Wynik: 1)
przez deamonPL dnia 12-01-2011 o godz. 15:46:25
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.facebook.com/WoblerTV/
Najlepszy artykul jaki czytalem ;) Do tego temat i miejsce ktore kreci wszystkich.Nie dosc ze wedkarz to jeszcze ksiazki moglby pisac ;)


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.13 sekund :: Zapytania do SQL: 176