wedkarz_wawiak napisał
Ostatni weekend spędziłem z kuzynem nad Wisł± poniżej Chotczy. Pogoda dopisywała jak nigdy. Słońce, małe chmurki, zero wiatru, po prostu marzenie. Na miejscu byli¶my już w pi±tek. Wieczór min±ł na planowaniu wypadu, ogl±daniu meczu i kopaniu robaków.
Budzik wydał dĽwięk o 7 rano. Natychmiast zerwałem się by wyjrzeć przez okno. Idziemy, pomy¶lałem, gdy ujrzałem bezchmurne niebo a o 7:30 już maszerowali¶my nad wodę. Po chwili byli¶my na wale i stanęli¶my przed kwesti± wyboru stanowiska. Dwie kandydatki: główka 343 i 345. Pierwsza - dużo okonia i klenia ale jeszcze więcej jazgarza. Druga - płytko, ale płoci w bród a czasem chwyci sumek. Bior±c pod uwagę charakter łowiska wybrali¶my główkę 343 o dnie urozmaiconym, pełnym zawadów i niespodzianek, z oficjalnym rekordem suma 11,5 kilograma. Rozkładamy wędki i planujemy poprażyć się na słońcu, zarzucamy zestawy. Na pierwszym kiju jest natychmiastowe branie.
Szybki hol i w dłoni trzymam klenia. Miarka wskazuje 21 cm, rekordu niestety nie ma. Łowię dalej, lecz trzy godziny w upale i przy szumie wody przepływaj±cej przy pęknięciu w główce minęły bez stuknięcia. Werdykt - wracamy do domu.
Popołudnie spędziłem na ponownym montowaniu zestawów i drzemce. O 16:00 kolejna propozycja wypadu na 343. Podobno kto¶ tam złowił z gruntu 2 piękne klenie. Idziemy z wędkami a przy okazji zobaczyć. Rzeczywi¶cie, kto¶ rzuca z główki. Wędkarz ma siatkę a w niej widać ryby. S± to klenie ale nie jestem przekonany czy wielko¶ci± przebijaj± mojego. Jak już dotarli¶my z wędkami to głupio by było nie spróbować. Stawiamy wszystko na jedn± kartę i rzucamy oby dalej, nie bacz±c na ryzyko utraty zestawów.
Znów natychmiastowe branie. Tym razem ryba wchodzi w zawadę ale tak szybko z niej wychodzi, jak w ni± weszła. Kilka pokręceń korbk± kołowrotka i mam pierwszego w życiu okonia złowionego w rzece. Mierzy całe 18 cm i jest inny od jeziorowego. Jest jaki¶ taki wyblakły i bardziej mięsisty - po prostu kapitalny. Kolejne 30 minut to 10 jazgarzy i nieoczekiwany kiełb. Znów mam trochę inne branie, dolnik aż podskoczył. Szybko zaci±łem i od razu czuję większy opór. Już cieszyłem się, że mam sporego suma a tu figa z makiem, rosówkę pochwycił sandacz.
Kilka metrów od brzegu sandacz przeci±ł żyłkę 0,20 i odpłyn±ł. Oceniłem go pobieżnie na niecałe 40 cm. Byłem w¶ciekły bo mogłem zaliczyć wi¶lanego sandała. W zamian niego, w 10 minut rzeka obdarowała mnie jeszcze 3 okoniami i malutk± płotk±. Kuzyn w tym czasie złowił 2 kleniki po 25 cm każdy i to było wszystko w tym dniu. Słońce piekło niemiłosiernie a ja położyłem się na główce. Rozmy¶lałem o sandaczu z hakiem w pysku, pierwszych okoniach i wyobrażałem sobie jak może wygl±dać kolejny udany wypad. Teraz czas na wakacje i ¦niardwy.
Ponieważ nie mam tam komputera będę nieobecny przez 2 miesiace. Czasem może wpadnę do kafejki ale na pewno będę czekał na powrót do wirtualnego ¶wiata. Nie będzie mi łatwo bo przyzwyczaiłem sie do okupywania czatu i forum. O wakacjach z wędk± napiszę obszerny artykuł ze zdjęciami we wrze¶niu.
Na koniec dodam, że wszystkie złowione przez nas rybki zostały wypuszczone, oprócz sandaczyka, który uwolnił się sam.
wedkarz_wawiak