Najstarszy (udokumentowany) sum żył 51 lat w pewnym stawie koło Strasburga. Miał tylko 150 cm długości.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 342
Zalogowani 0
Wszyscy 342
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(490175) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(490175) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(490175) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(490175) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(490175) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(490175) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(490175) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(490175) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(490175) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(490175) Apr 03, @ 10:34:12
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Re: Dzieci - LIST OTWARTY (Wynik: 1) przez Esox dnia 06-01-2007 o godz. 16:32:40 | A może drogą do celu jest takie wychowanie młodzieży, żeby nie musiała przed strażnikami uciekać po krzakach i nie bała się swojego ojca?
I z drugiej strony - jeżeli ktoś skrzywdził dziecko - to prawdziwy ojciec powinien chyba zrobić wszystko, aby winny poniósł odpowiedzialność. Jeżeli proceder nękania młodzieży jest tak powszechny - to dlaczego nie ma relacji o takich zdarzeniach, nie ma spraw sądowych? Przecież w obecnych czasach media chętnie pochwycą i powinny drążyć temat!
Nie twierdzę, że cała znajomość prawa i wędkarska moralność ma być wyssana z mlekiem matki, bo to nie jest możliwe. Ale czy drogą do ukształtowania młodego człowieka i zachęcenia do wędkarstwa jest zmniejszanie wymogów edukacyjnych, rozdawnictwo droższych nagród i patrzenie przez palce na łamanie obowiązujących zasad wędkowania? Czyż to nie jest przysłowiowe rzucanie kół ratunkowych, zamiast nauki pływania?
Dla jasności - gorąco popieram ideę zaszczepiania wędkarskiego bakcyla wśród młodzieży. Ale to wszystko trzeba robić z głową i sercem, a nade wszystko nie traktować wędkarstwa i jego takiej czy innej organizacji jako zastępczych rodziców. Nie wolno też zwalniać młodzieży z myślenia i uczyć roszczeniowej postawy. Nie tędy droga...
Kilkanaście lat temu miałem przyjemność organizować nieformalny wędkarski klub młodzieżowy i prowadzić go przez kilka lat. Utworzył się spontanicznie, na wakacjach, kiedy dzieci z wioski, w której wypoczywałem, ciągle nawiedzały mnie na łowisku zadając masę pytań. I tak co roku, będąc w okolicy od maja do października, doglądałem poczynań młodych wędkarzy. Nie było w tym klubie sportu, pieniędzy sponsorów i drogich nagród. Była za to nauka wędkarskiego rzemiosła, nie tylko w praktyce, ale też od strony przyrodniczo-ekologicznej i organizacyjnej. Dzieci zostały przygotowane do egzaminu na kartę wędkarską, kupowały zezwolenia za pieniądze uzyskane ze... zbioru szyszek na nasiona, zbioru jagód i grzybów dla wczasowiczów, zbioru butelek (wtedy były jeszcze skupy). Spotykaliśmy się nie tylko na wspólnym wędkowaniu, ale także na wycieczkach przyrodniczych. Każdy sezon otwieraliśmy i zamykaliśmy wielkim ogniskiem nad wodą, podczas którego odbywało się pasowanie nowych klubowiczów na wędkarzy. Listy dzieci o oznakach nadchodzącej wiosny wspominam do dzisiaj...
Nie piszę o tym po to, żeby się chwalić. Chcę tylko zwrócić uwagę, że jest możliwe wychowanie wędkarskiej młodzieży w poszanowaniu dla siebie wzajemnie, otaczającej przyrody i zasad prawa - a nie poprzez drogę na skróty, wypaczającą podejście do życia. I chociaż to nie była łatwa młodzież - często z rodzin alkoholików i kłusowników - to tym większą dumą napawało mnie, że właśnie oni chcą wszechstronnie rozwijać swoje hobby i to czynią.
Wracając do listu - dużo padło w nim złego pod adresem PZW. I chociaż sam jestem krytykiem wielu działań PZW, to przeraża mnie populistyczna forma wypowiedzi autora, zaaprobowana przez Redakcję jako właściwa dla artykułu na PW. Padło mnóstwo uogólnień i mocnych oskarżeń, z których żadne nie zostało poparte dowodem. Moim skromnym zdaniem, stawiając zarzut marnotrawienia pieniędzy, nękania młodzieży przez strażników, szkodliwych zarybień czy innych matactw należy oprzeć się o konkretny przykład i bardzo uważać na uogólnienia. Po większości spłyną jak po kaczce, dla paru osób będą krzywdzące, a merytorycznie ich wartość jest żadna.
I jeszcze jedno... PZW to nie tylko jego władze... Myślę, że rozsądny apel o opiekę nad młodzieżą warto wystosować nie tylko do nich. PZW to także mnóstwo wędkarzy nad wodami, których w kwestii organizacji nie interesuje nic poza opłaceniem składki. Wędkarze zaś - to nie tylko PZW. Myślę, że każdy z nas powinien być wrażliwy na los dzieci i młodzieży i służyć im pomocą nad wodą. Widziałem niedawno taki przemiły obrazek, jak na drugim brzegu rzeczki dwóch wędkarzy naszpikowanych sprzętem zatrzymało się na widok nieporadnie łowiących dzieci i przez dłuższy czas, zapominając o swoim wędkowaniu, pokazywało im jak należy nęcić, przygotować zestaw i łowić. Ilu z nas poświęciłoby cenne godziny świtu i przerwało rajd na łowisko w takiej sytuacji? Z drugiej strony zastanawiam się, czy zaraz by nie przyjechała policja powiadomiona o pedofilach. To też znak naszych czasów... :/ |
] |
|
|