Odłowy rybackie gospodarstwa Ruciane-Nida to ok. 300 t rocznie, co stanowi ok. 14 kg ryb z hektara.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 581
Zalogowani 0
Wszyscy 581
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(458905) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(458905) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(458905) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(458905) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(458905) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(458905) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(458905) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(458905) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(458905) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(458905) Apr 03, @ 10:34:12
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Re: Kilka słów o zasadach wędkowania w morzu (Wynik: 1) przez Jarpo dnia 18-06-2004 o godz. 12:15:36 | Zainteresowałem się artykułem Czeza pod kątem przystąpienia Polski do UE. Zastanawiałem się czy zmiana regulaminu ma z tym jakiś związek. Zacząłem przeglądać zasoby Internetu pod katem rybołówstwa w UE i najciekawszy pod tym względem wydaje mi się tekst Miłosza Marczuka http://www.boss.com.pl/index.php?jezyk=pl&dzial=rolnictwo&archiwum=agro_info&id_artykul=15&strona=3 Bez zapoznania się z tym tekstem nie ma sensu prowadzić dalej merytorycznej dyskusji na temat rybołówstwa. Ja ze swej strony dodam, że niestety dalej pozostaję eurosceptykiem (zawsze lepiej być mile zaskoczonym niż się nieprzyjemnie rozczarować.) W moim przeświadczeniu stawia mnie obejrzany kiedyś dokumentalny film (w TVP) na w/w temat. Śmialiśmy się, że unijne przepisy precyzują krzywiznę banana czy długość ogórka jednak tamte unormowania w stosunku do regulacji prawnych dotyczących gospodarki rybackiej są tylko śmieszne i raczej nie groźne. Z rybołówstwem sprawa ma się zgoła inaczej. Same przepisy, jeśli nie zagłębimy się w szczegóły (nie wiem czy zwykły śmiertelnik ma na to szansę) niewiele nam mówią. Wszystko wyszło w wspomnianym filmie. Film raczej ma małe szanse na powtórkę w telewizji (ma raczej anty unijną wymowę), dlatego postaram się (film był jakiś czas temu wiec nie wszystko pamiętam poza tym po jego obejrzeniu długo nie mogłem dojść do siebie) w zarysie przedstawić koleżeństwu, o co chodzi. W filmie poruszano różne tematy, ale dla mnie najciekawszym były limity na połowy ryb przyznane przez unijnych urzędników poszczególnym krajom UE. Pozwólcie, że tylko na tym wątku poprzestanę. Limity połowowe wprowadzono oczywiście pod katem ekonomi, ale o tym raczej mówi się niechętnie a lansuje się tezę, że wszystko to robione jest, aby chronić morskie zasoby (głównie ryby, ale nie tylko) przed nadmiernym pozyskaniem, co w krótkim czasie może zachwiać równowagę biologiczną. Cel szczytny, ale gorzej z wykonaniem. Poszczególne kraje dostają zezwolenia na połowy określonej ilości ryb poszczególnych gatunków, wprowadzono też tak zwane wymiary handlowe (od X cm do Y cm dla poszczególnych gatunków) na wzór unormowanych wielkości dla ogórków. W teorii to nawet wszystko może i jest logiczne w filmie jednak skupiono się na praktyce. Na przykładzie śledzi pokazano cały absurd urzędniczej „pracy”. Jak powszechnie wiadomo śledzie (jak większość poławianych w morzu na skale przemysłową ryb) pływa sobie w ławicach. Rybacy za pomocą echosondy lokalizują ryby zarzucają sieci a po ich wyciągnięciu z wody klną na całego. Okazuje się, że złowione przez nich ryby nie spełniają unijnych norm, bo są za małe albo za duże albo, że niestety złowili ich ponad przyznany im limit. Co wtedy się dzieje? Nie ma tutaj zmiłuj się wszystkie ryby w ramach ochrony łowisk przed nadmierną eksploatacją muszą być wypuszczone do wody. Ktoś, kto nie zna tematu (unijni urzędnicy) może temu tylko przyklasnąć jednak każdy rybak (i nie tylko) wie, że ryby wyłowione z morza sieciami nie są w stanie po powtórnym ich wpuszczeniu do morza przeżyć! W filmie pokazano podwodne zdjęcia góry padniętych rozkładających się śledzi. Widok to porażający. Na odcinku kilkunastu kilometrów była usypana na wysokość kilkunastu metrów góra śledziowej padliny. Wszystko to w ramach ochrony ryb. Takich paradoksów w filmie było niestety więcej. Fachowcy z UE, bowiem nie mają pojęcia, że niektóre gatunki ryb w ławicach pływają razem i nie ma możliwości ich selektywnie odławiać. Jednak limity przyznają w ten sposób, że jeden z gatunków dostali do odłowu Hiszpanie a drugi Francuzi i sytuacja musiała się powtórzyć ryby wróciły do wody. Wracając do okresu ochronnego na dorsze to nie jestem pewien, ale to chyba też jest związane z unijnymi przepisami gdyż całkiem przez przypadek udało mi się (bodajże przedwczoraj) usłyszeć audycje radiową, w której była mowa o proteście polskich rybaków domagających się rekompensat z Unii za wprowadzenie okresu ochronnego na dorsza i utratę w związku z tym zarobków. Tym optymistycznym akcentem kończę mówiąc abyśmy tylko zdrowi byli (na umyśle oczywiście), bo kto jeśli nie my jak inni już zapadli.
|
] |
|
|