Pelletowe szaleństwo
Data: 15-03-2005 o godz. 07:00:00
Temat: Karpiomania


Krótka zasiadka na karpia to potężne wyzwanie dla naszych zanęt, umiejętności, techniki i nas samych. To, na co inni mają kilka dni lub tygodni, my musimy zdziałać w przeciągu zaledwie paru godzin.



Jednodniowe karpiowanie to ciągły wyścig z czasem. Szybkie urobienie zanęty, szybkie i koniecznie celne umieszczenie jej w łowisku plus ciągłe zaprzątanie sobie głowy – czy aby zanęta ta już się rozpuściła? Czy atraktory już wydostały się z uwięzi? Czy woda nie jest za zimna na taką dawkę zapachów? I ciągły pośpiech. A gdyby tak zaoferować rozwiązanie, które praktycznie przejmie wszystkie te problemy i w sposób niemal inteligentny dostroi wykonywane czynności, pozwalając zaoszczędzić mnóstwo czasu i do tego byłoby jeszcze konkurencyjne jakościowo dla innych technik?

Pellet, bo o takim właśnie rozwiązaniu mowa, to dość zaawansowana technologia nęcenia krótko, jak i długotrwałego, która aby przynieść pożądane efekty, wymusza na nas jednak posiadanie dość obszernej wiedzy na temat możliwości, jakie nam stwarza. W poniższym artykule postaram się podjąć próbę krótkiego przedłożenia pelletowej alchemii i w miarę możliwości udowodnić uniwersalność i większą skuteczność wabienia niż w przypadku jakiejkolwiek innej zanęty.

Dla niewtajemniczonych: pellet jest to partykularna zanęta w postaci granulatu, która pierwotnie produkowana przez firmę Solar Baits, dziś stała się już standardową pozycją w asortymencie takich firm jak Tandem Baits, czy też Mosella. Na pierwszy rzut oka są to po prostu otrzymane w wyniku sprasowania granule różnej wielkości (od około 3 do 17 mm), które po wrzuceniu do wody rozmiękają, uwalniając zawarte w nich atraktory.

Skład pelletu wydaje się być dość interesujący. Oprócz protein, które czynią go pożywnym i atrakcyjnym dla karpi, tkwią w nim oleje, substancje wpływające na stan zdrowotny ryby np. komponenty zawierające witaminy wpływające na skoliozę, poprawiające wzrok i ukrwienie oraz spora ilość atraktorów – dużo większa niż w jakiejkolwiek innej zanęcie sypkiej - nawet najdroższych i najbardziej rekomendowanych firm. Do tego duża ilość węglowodanów i przede wszystkim tłuszczy, które są nośnikami zapachów. Warto również wspomnieć, iż jest to produkt przyjazny dla środowiska, bo ulegający bardzo szybkiej biodegradacji. Karpiarza będą jednak przede wszystkim interesować jego właściwości bardziej od strony kuchennej. Z granulatem karpiowym można uczynić naprawdę sporo. Nie traćmy więc czasu i przejdźmy do konkretów.

Pellet w postaci gotowej

Większość używających omawianą zanętę wędkarzy umieszcza ją w łowisku bezpośrednio po otwarciu opakowania czyli bez wcześniejszych zabiegów, które polepszałyby jego walory. Nie zawsze jest to korzystne czy też wydajne. Suchy, mocno sprasowany granulat wrzucony do wody wbrew powszechnej opinii rozpuści się dopiero po kilku, kilkunastu godzinach (można to sprawdzić samemu w szklance wody). Wprawdzie jego wierzchnie warstwy już po kilkunastu minutach zaczynają się rozpadać, to jednak w zależności od firmy, głębokości łowienia i pory roku (w szczególności od temperatury wody) całkowite rozpuszczenie granulek, jeszcze raz podkreślam, może trwać od kilku do kilkunastu godzin. Warto o tym pamiętać, gdyż na przykład podczas jednodniowych wiosennych zasiadek wrzucony przez nas do nie nagrzanej po zimie wody może przeleżeć cały dzień zanim ulegnie rozpuszczeniu. Firmy karpiowe zaczęły jednak przywiązywać dużą wagę do zwiększenia tempa pracy pelletu.

Na zdjęciach poniżej prezentowana jest praca granulek TB, umieszczonych w wodzie o temperaturze 18 stopni. Pierwsze zdjęcie to stan na 10 minut po zalaniu wodą. Pellet pracuje w pionowym słupie, uwalniając lżejsze od wody cząsteczki, które unoszą się do góry, wabiąc drobne ryby żerujące w toni. Na pewno żerowanie tych ryb przyspieszy proces rozpuszczania się pelletu. Uwolnione cząstki po nasiąknięciu wodą zaczną opadać, kontynuując proces wabienia drobnych ryb. Drugie zdjęcie to stan po około 40 minutach. Zewnętrzne warstwy są już dobrze namoczone i zaczynają zwiększać swoją objętość. Wnętrze pelletu pozostaje jednak nadal bardzo twarde.

Następne zdjęcie (3) wykonałem po upływie 6 godzin.Pellet uległ już znacznemu rozpuszczeniu, przybierając postać bardzo gąbczastą. W swej budowie jest on jednak bardzo szorstki, dlatego nadal utrzymuje postać granulowaną. Kolejne 3 godziny przynoszą dopiero pożądany efekt, widoczny na zdjęciu 4. W szklance pojawiła się delikatna mgiełka atraktorów, granule zaś przypominają namoczone chrupki, prawie całkowicie rozpuszczone, które na koniec uwalniają jeszcze uwięzione w ich wnętrzu drobne pęcherzyki powietrza słabo widoczne po lewej stronie zdjęcia. Woda od kilku godzin nagrzana jest jednak do temperatury pokojowej (20 – 22 stopnie).

Pamiętajmy więc, że w wiosennym czy jesiennym plenerze 12 godzin może się jeszcze bardziej wydłużyć. Pellet jeszcze długo będzie zalegał na dnie szklanki, zanim utworzy warstwę jednolitego „mułu”. Nie będę już czekał tak długo. Zamieszanie teraz w szklance spowodowałoby powstanie zupy o całkiem przyjemnym zapachu scopexa. Zupa ta składałaby się głównie z cząstek, które po nasiąknięciu wodą mają neutralny ciężar, zatem bardzo długo będą unosić się nad dnem i szybko rozprzestrzeniać się po łowisku. Z oczywistych jednak względów stosowanie pelletu w tej postaci największe efekty przyniesie latem z uwagi na wyższą temperaturę wody i dużo efektywniejsze żerowanie ryb.

Ideą pelletu jest jednak, by tworzył on w wodzie chmurę zanętową, w której karpie mogłyby długo żerować, nie wyjadając w zbyt krótkim czasie zanęty jaką dla nich przygotowaliśmy. Aby spełnić swą rolę musi być on zatem niemal zupełnie rozpuszczony (w powyższym teście trwało to około 9 - 10 godzin). Natomiast w praktyce wolno pracujący pellet w chwili, gdy karpie przybędą, może być jeszcze w stadium połowicznego rozpuszczenia, czyli stanowić małe, gąbczaste i twarde wewnątrz grudki. W tej postaci na pewno jest atrakcyjny dla średniej wielkości ryb, które bez problemu poradzą sobie z jego spożyciem, pozostaje zaś nieosiągalny dla drobnicy. Jest to o tyle korzystne, iż mamy pewność, że wrzucona przez nas zanęta trafi dokładnie do tych ryb, do których jest adresowana. Niekorzystne jest to zaś z uwagi na fakt, iż zanęta może zostać w krótkim czasie wyjedzona, jeżeli w łowisko wpłynie stado wygłodzonych karpi.

Pellet bywa często używany jako podkład pod kulki. Z pewnością dużo szybciej zwabi karpie w łowisko, zaś atraktory i czasami zawarte w nim stymulatory apetytu, utrzymują ryby w łowisku na długo po tym, jak wyjedzą one wszystkie wrzucone przez nas kulki. Tym samym daje sporo czasu na donęcenie zanętą granulowaną bez obawy, że karpie odpłyną z nęconego miejsca.

Pierwszym problemem, jaki napotkamy stosując granulat w tej postaci, jest samo jego umieszczenie w łowisku. Oczywiście najprostszym sposobem jest wywózka, jednak nie wszędzie jest ona dozwolona. Drugim sposobem jest zastosowanie rakiety. Ta wydaje się idealna dla tego rodzaju zanęty.

W praktyce natomiast pojawia się pewien drobny problem: granulat choć rozpuszcza się wolno, to jednak w początkowej fazie jego zewnętrzne warstwy rozmiękają nawet po kilkudziesięciu sekundach. Zastosowanie zbyt wąskiej i długiej rakiety może spowodować, że część pelletu nie opuści rakiety i wróci na jej dnie w nasze ręce. Kleistość granulek czyni niemal pewnym fakt, że nie opuszczą już one rakiety podczas następnych rzutów, gdyż po prostu przykleją się do jej ścian. Warto zatem polecić kupno możliwie najszerszego egzemplarza tego jakże przydatnego przyrządu.

Pellet i system materiałów rozpuszczalnych

Granulki nadają się również do PVA. System worków i nici rozpuszczalnych doskonale współgra z granulatem. Suche ziarna pelletu pozwalają na łatwe zamontowanie zestawu. Przynętą musi być jednak kulka lub sam pellet, gdyż tylko takie przynęty nie rozpuszczą worka czy siatki. Ze swojej strony polecam dodatkowo dość ciekawe odkrycie – żelki owocowe czyli tzw. „gumisie”, które szczególnie w kontakcie z dipem stają się ciekawym kąskiem dla cyprinusów.

Przy napełnianiu worka nie zapominajmy jednak, że sprasowane granule pelletu są stosunkowo ciężkie i dlatego dla bezpieczeństwa sprzętu lepiej nie przesadzać z wielkością stosowanych worków. Oprócz samego pelletu warto dopełnić zawartość worków specjalnymi atraktorami, które ich nie rozpuszczają. Przede wszystkim nadają się do tego stosunkowo tanie Magic Boostery Tandem Baitsa (około 19 zł za 300 ml) oraz cały arsenał specjalistycznych atraktorów Star Baitsa.

Warto jednak przestrzec, iż oszczędzanie na workach, raczej nie wyjdzie nam na dobre. Tańsze produkty oferowane przez firmy, które jedynie przygodnie interesują się karpiowym sprzętem bywają wyjątkowo wadliwe – rozpadają się podczas rzutów lub - co najgorsze - nie rozpuszczają się, pozostawiając na naszej przynęcie i przyponie galaretowate zawiesiny, które skutecznie uniemożliwią oczekiwanie na branie karpia i dodatkowo niszczą przypon z plecionki. Koszt tych, które na pewno nie zawiodą, w przypadku worków waha się w granicach około 17 – 20 zł za 10 sztuk. Z firm produkujących materiały PVA godne polecenia są TB oraz Anaconda.

Podsumowując - granulat w postaci suchej największą skutecznością wykazać może się latem i raczej podczas dłuższych zasiadek jako dodatek do kulek. Nie doradzam jego stosowania podczas krótkich wypraw, gdyż po prostu pracuje on zbyt wolno, co często jest przyczyną opinii o niskiej jego skuteczności.

Krótkotrwałe zasiadki, względnie łowienie z marszu wymagają zastosowania zupełnie innej techniki. Zanęta musi pracować szybko i być na tyle atrakcyjna, by karpie mając do wyboru mnóstwo naturalnego pokarmu i dziesiątki kilogramów zanęty wrzuconej przez innych wędkarzy, skusiły się akurat na naszą.

Trudno będzie mi przekonywać w słowach o tym, jak silne są użyte w pellecie atraktory oleiste. Proponuję natomiast mały test. Należy wypełnić szklankę do połowy pelletem i zalać wrzącą wodą tak, by zaledwie przykryć granule. Po upływie 20 minut proponuję wrócić do kuchni, gdzie znad tak przygotowanej zanęty unosił się będzie bardzo mocny i wyraźny zapach nieporównywalnie silniejszy niż w przypadku jakiejkolwiek innej zanęty paczkowanej wzbogaconej atraktorem. Takie właściwości wynikają z zastosowania zupełnie innych składników niż w konwencjonalnych zanętach sypkich, gdzie praktycznie 80% to jedynie mieszanka pieczywa. Duża ilość białka zawartego w pellecie po zalaniu wrzątkiem ulega tzw. koagulacji, czyli niszczeniu (ten sam proces towarzyszy nam podczas gotowania jajek). Rozpadające się proteiny potęgują pracę zapachów drzemiących w granulacie.

Pellet zalewany wrzątkiem

Zastanówmy się nad konsystencją tego, co pozostało w naszej szklance. Po upływie około 40 – 60 minut pellet wypił na tyle dużo wody, by stać się spoistą zanętą, z której można ulepić kule. Jest to na pewno przemoczona, klejąca pasta, w której znajdują się nie rozpuszczone do końca grudki wielkości około ¾ pierwotnej wielkości granulek. Po upływie dopiero 120 – 240 minut grudki te wypijają wodę zaś zanęta, która pozostanie, staje się bardzo spojona i twarda. Przypomina konsystencją bardziej ciasto niż zanętę, wypełnioną twardymi pozostałościami po grudkach. Po wrzuceniu do wody szybko jednak ulega rozpuszczeniu, zaś jej praca jest nieco inna niż tradycyjnej zanęty. Pokazują to poniższe zdjęcia, na których zestawiłem charakter pracy sypkiej zanęty karpiowej średniej klasy zmieszanej z makuchem kukurydzianym, wzbogaconej makuchem słonecznikowym (po lewej stronie) oraz zalanego wrzątkiem pelletu (po prawej).

Tradycyjna zanęta karpiowa jak widać dużo szybciej ulega rozpadowi. Niektórzy powiedzą, że pracuje ona szybciej niż kula pelletu. Następne zdjęcia pokazują, że jest jednak inaczej. Po upływie 20 minut mieszanka firmowej zanęt i makuchów praktycznie pokazała już, co potrafi i jedyne, co jej pozostało, to zaleganie na dnie w oczekiwaniu na przypłynięcie leniwego karpia. Unoszące się cząstki to efekt dodanego makuchu słonecznikowego. Tymczasem pellet nie zważając na popisy truskawkowej mieszanki utworzył gęstą, ale bardzo lekką mgłę atraktorów, która gdyby nie ograniczenia szklanki, rozprzestrzeniałaby się bardzo szybko na sporym obszarze, ściągając karpie z dużo większych odległości. Pamiętajmy o tym, że dyfuzja czyli rozprzestrzenianie się zapachów zachodzi w wodzie ponad 150 razy wolniej niż w powietrzu, dlatego atraktory muszą mieć konsystencję możliwie jak najlżejszą, nie zaś tkwić na dnie przywiązane do ciężkich drobin zanęty. Karpie żerując w chmurze zapachów i drobin nie zdołają się nią pożywić mimo, iż znajdą w niej nierozpuszczone granule. Żerując przez długi czas zwiększają nasze szanse na wielokrotne brania.

Pellet w tej postaci nie zawiera mogących się unosić do góry drobin. Uwalnia on jedynie pęcherzyki powietrza i lżejsze od wody substancje oleiste, których na zdjęciu pokazać się, niestety, nie da.

Stosując tę technikę nęcenia należy wystrzegać się popełnienia klasycznego błędu umieszczenia zestawów w centrum nęconego obszaru. Zasadniczo mija się to z celem, gdyż takie działanie opóźnia moment brania. Odpowiednim rozwiązaniem będzie umieszczenie zestawów na obrzeżach nęconego pasa i wraz z kolejnymi braniami przerzucanie ich bliżej centrum.

Pellet w konsystencji pasty z granulkami, choć z pewnością dużo efektywniejszy od suchego, nie jest doskonały. Pomimo klejących właściwości nie jest on wystarczająco nośny. Oznacza to, że nie można przy jego użyciu wynieść dostatecznej ilości ziaren. W przypadku możliwości zastosowania wywózki, problem ten nie ma większego znaczenia. Gdy jednak dane jest nam nęcić procą lub łyżką z brzegu, to nasza zanęta powinna być na tyle spojona, by umożliwić punktowe umieszczenie ziaren w łowisku.

Przykładowa dzienna dawka kukurydzy to minimum 3 – 8 kilogramów, czasem nawet kilka razy więcej. Użycie trzech kilogramów pelletu nie pozwoli na nasycenie go taką ilością dodatków. Pellet musiałby wykazywać się dużo większą kleistością i co najważniejsze - być do końca rozpuszczony. Pellety niektórych firm charakteryzujące się mniejszą twardością z uwagi na mniejszy stopień sprasowania, chętniej absorbują wodę, dlatego bezpośrednio po zalaniu praktycznie wykazują pożądane przez nas cechy. Twardszy pellet jednak pozostaje nie do końca rozpuszczoną pastą. Dalsze jego zalewanie - celem zupełnego rozpuszczenia - powoduje nadmierne rozmiękczenie przy jednoczesnym nie rozpuszczeniu się do końca. Musi istnieć zatem rozwiązanie pośrednie. Pellet zalewany przesiewany

Jest to moja ulubiona metoda stosowania granulatu. Przygotowanie pelletu w postaci zanęty, w którą można wsypać ziarniste dodatki, jest jednak dosyć pracochłonne.

Pierwszą czynność stanowi zalanie pelletu wrzątkiem tak, by go zaledwie zatopić. Całość zaś przykrywamy, by nie tracić ulatniających się zapachów. Po upływie godziny otrzymamy w ten sposób spoistą pastę domieszkowaną nie rozmoczonymi granulkami. Ponownie dolewamy wrzącej wody i mieszamy całość tak, by otrzymać pozornie przemoczoną maź i przykrywamy. Po upływie kolejnej godziny nie rozpuszczone granulki wypiją wodę i rozpadając się zmniejszą swoją objętość. Po raz trzeci dolewamy wody i znów oczekujemy na jej wpicie.

Gdy pellet osiągnie konsystencję mocno klejącej, ale zbitej pasty, przesiewamy go przez zwykłe sito wędkarskie, celem roztarcia największych grudek. W ten sposób nasz pellet osiągnął konsystencję pasty, w której znajdują się co najwyżej sporadyczne suche okruszki dawnych granuli. Wstawiamy całość do lodówki, gdzie pellet spędzić powinien pod przykryciem co najmniej 5 – 6 godzin przed naszym wyjazdem.

W tym czasie drobne okruszki zaabsorbują resztę wody. Oczywiście w przypadku pelletów szybko pochłaniających wodę czynności związane z taką obróbką ulegają skróceniu, bo częstokroć już po pierwszym zalaniu granulatu można swobodnie przesiać go przez sito. Jest to więc w dużej mierze kwestia wyczucia. Tak przygotowana zanęta stanowi wspaniały materiał nośny dla ziaren. W wodzie pracuje ona zaś znacznie szybciej niż pellet tylko częściowo rozpuszczony. Szybkość nasiąkania wrzącą wodą zależy oczywiście od wielkości ziaren pelletu. Do przygotowywania granulatu w postaci jednolitej pasty zdecydowanie lepiej nadają się granulki możliwie najmniejszej średnicy, gdyż chętniej poddają się działaniu wrzącej wody.

Otrzymana zanęta wykazuje podobne właściwości jak te zilustrowane na zestawieniu pracy pelletu i zanęty zwykłej. Dodatkowo pracuje ona jednak szybciej i z uwagi na łatwość ulepienia kul pozwala na wyniesienie ziaren. Proporcja pelletu i ziaren nie powinna przekraczać 1 : 1,5 jeżeli nie chcemy ryzykować rozpadania się kul zanętowych podczas wyrzutu. Oznacza to, że 3 kilogramy pelletu możemy wzbogacić maksymalnie np. 3 kilogramami kukurydzy i na przykład 1,5 kg kilogramem konopi. Silne właściwości klejące pasty pozwolą na zachowanie tak dużej proporcji.

W celu poprawienia nośności pelletu odradzałbym raczej dodawania klejów, które znacząco mogą pogorszyć jego pracę. Jeżeli przemoczyliśmy pellet podczas zalewania, to dodanie takiego kleju, czy też w ostateczności nawet zwykłej mąki jest niestety konieczne, przy czym powoduje zawsze spowolnienie rozpadu kul w wodzie.

The Method

Ci, którzy stosowali ją wiedzą, że pelletowe ciasto będzie odpowiednie do tzw. metody z uwagi na to, iż technika ta wymaga stosowania zanęt o dużej ilości silnych atraktorów. Tylko pozornie metoda nie różni się niczym od klasycznego łowienia koszyczkiem. Gruszkowaty kształt stosowanego nośnika zanęty wynika z konieczności wlepienia w zanętę karpiowej przynęty (przeważnie jest to kulka pop – up czyli o wyporności mniejszej niż woda).

Wiemy już, że pellet wrzucony do wody trzymał będzie się koszyczka przez kilkadziesiąt minut czy nawet kilka godzin, przy czym już po kilkunastu minutach będzie on bardzo delikatny i stanie się podatny na wszelkie ruchy wody. W metodzie bardzo istotne jest, by karpie uderzając o koszyk uwolniły kulkę, która uciekając do góry sprowokuje je błyskawicznie do odruchowego jej pochwycenia. Ta technika sprawdza się jednak głównie na wodach specjalnych o dużej populacji karpi, gdyż wykorzystuje tzw. odruch konkurencji pokarmowej.

Zauważmy jeszcze, że metoda pozwala na zmniejszenie ilości stosowanej zanęty, tym samym obniżenie kosztów. Ważne jest natomiast, by przy tak niskim nakładzie materiału zanętowego łowić możliwie jak najbliżej stanowisk ryb, tym samym bardziej zachęcać do brania niż wabić je w łowisko.

Pellet na włosie

Niektórzy pewnie już się domyślają, że takie właściwości jak twardość czy długi czas rozpuszczania, pozwalają zastosować pellet jako przynętę. Zasadniczo jedynym problemem, jaki napotykamy jest samo założenie granulek na włos. Ich rozłupanie przy pomocy młotka nastręczałoby czasami niemałych trudności. Wszelkie próby przekłucia granulek przy użyciu zwykłej igły kończą się przeważnie pęknięciem pelletu lub drastycznym stępieniem igły. Na szczęście firmy karpiowe znalazły i na to rozwiązanie, wypuszczając na rynek... wiertła do kulek. Przy użyciu takich patentów z łatwością można wykonać otwory, przez które przeprowadzimy przypon włosowy.

Zastosowanie połączenia pokruszonych kulek z pelletem z pewnością najlepsze efekty przyniesie podczas nęcenia takim samym składem. Dobrze widoczna w wodzie przynęta działa zachęcająco dla ciekawskich cyprinusów tym bardziej, że powoli rozpuszczający się pellet utworzy przykuwającą ich uwagę delikatną mgiełkę tuż nad przynętą.

Na koniec, jeszcze kwestia wyboru zapachów. Ogólnie znana zasada głosi, iż w zimnych miesiącach roku dominują tzw. „śmierdziele” czyli: krab, kałamarnica, muszla, shelfish itp. Karpie bowiem kojarzą zapachy o w/w charakterze z wysokobiałkowym pokarmem mięsnym, jaki w dość sporej ilości muszą spożyć po mroźnym okresie zimowych głodów lub też jesienią, gdy zaczynają odczuwać nadchodzące mrozy.

W ciepłych porach królują zaś zapachy słodkie – w szczególności scopex i tutti – frutti. Nie polecam raczej truskawki. Choć truskawkowe kulki sprawdzają się wyśmienicie, to jednak pellety truskawkowe przeważnie posiadają mało intensywny zapach. Uniwersalnym, ale skutecznym tylko na niektórych wodach jest pellet konopny, który bywa stosowany przez karpiarzy nawet cały sezon.

Oczywiście w każdej z opisanych metod możliwe jest mieszanie granuli o różnych smakach i zapachach. Moją ulubioną letnią wariacją jest scopex + tutti frutti z dodatkiem ziaren gotowanej kukurydzy i konopi odpowiednio w proporcji 1:1:2:1, przy czym dzienna porcja takiej mieszanki to około 5 – 10 kg zależnie od populacji karpi oraz drobnych ryb wyjadających zanętę.

Granulat TB nie sprawdził mi się w ogóle w postaci suchej, gdyż nastawiałem się raczej na krótkie zasiadki, natomiast zalewany wrzątkiem dawał interesujące efekty:

Pierwszą próbę z rozmoczonym na gorąco pelletem przeprowadziłem na łowisku specjalnym. Nęcenie kukurydzą nie przynosi efektów, znudzony czekaniem zaczynam eksperymentować... Oblepiwszy koszyk do metody wcisnąłem trzy kukurydze na włosie i zarzuciłem. Po niespełna minucie następuje branie. Zacinam i pusto, przynęta nadal na włosie. Oklejam koszyk ponownie, zarzucam w to samo miejsce i niemal od razu branie – swinger dość agresywnie idzie do góry. Zacięcie i znów pusto. Przynęta tym razem nadal tkwi w zanęcie nie opróżnionego koszyka. Bardziej od samej irytacji zaczyna mi dobijać się do głowy zwątpienie – co się tam właściwie dzieje? Powtarzam czynności przygotowawcze i zarzucam w zupełnie inne miejsce. Po niespełna minucie sytuacja się powtarza.

Rozwiązanie zagadki jest następujące. W niewielkim stawie oprócz karpi i amurów pływało jeszcze sporo średniej wielkości karasi i linów. To one powodowały „brania”. W praktyce przesuwając z dużym impetem koszyk uniemożliwiały oczekiwanie na branie karpi.


Na naturalnych wodach, gdzie populacja ryb zdecydowanie nie przypomina pogłowia rodem ze stawów hodowlanych, pellet ma szerokie pole do popisu na płaszczyźnie karpiowych połowów. Stanowi jednak ponadto konkurencyjną zanętę na większość białych ryb. Z powodzeniem można nim nęcić: leszcze, karasie, liny, płocie. Karpiarza nie powinno to w ogóle martwić. Ryby te przyspieszą proces rozchodzenia się zapachów w wodzie i z pewnością nie odstraszą karpi (relacja odwrotna nie zawsze jest słuszna), a duża przynęta (kulka, 5 ziaren kukurydzy na włosie, ziemniak) i tak trafią dokładnie pod wskazany adres. Niestety, właściwości pelletu nie działają selektywnie na wielkość łowionych cyprinusów. Należy to interpretować w tym sensie, iż pellet ani nie pomoże nam złowić życiowej ryby ani też nam tego nie uniemożliwi.

Można by jeszcze sporo napisać na temat np. stosowania mielonego pelletu przy produkcji kulek, ciast. Niestety, nigdy nie podejmowałem takich zabiegów, więc nie mogę nic na ich temat powiedzieć. Próbowałem kiedyś jedynie zmielić granulat ręcznie. Zdecydowanie odradzam podobne zabiegi. Choć jest to wykonalne, to jednak suchy granulat jest nader twardy jak na to, by starać się go kruszyć kilogramami.

Wszelkie eksperymenty z pelletem są jednak jak najbardziej wskazane. Przykładowo, w trosce o stan mojego portfela zacząłem mieszać ugnieciony pellet ze zwykłą zanętą sypką, która jest de facto tańsza. Opłaciło się to podwójnie. Mniejsza spójność kul spowodowała przyspieszenie rozpadu zanęty po wrzuceniu do wody, tym samym zwiększyła tempo pracy pelletu.

Ostatecznie mogę śmiało stwierdzić, że granulat nie jest może cudownym panaceum dla karpiarza ani ambrozją dla samych karpi, stanowi jednak złoty środek, który dostarcza mechanizmów, jakich nie przewidują inne zanęty i co najważniejsze jest czymś nowym. Czymś, co karpiom się „nie przejadło”. Ten ostatni fakt w połączeniu z elementarną wiedzą na temat jego właściwości fizycznych pozwala efektywnie wykorzystać możliwości, jakie nam stwarza. Diametralnie odmienny skład w porównaniu z konwencjonalną zanętą sypką powoduje, że zapach dużo szybciej rozchodzi się po łowisku, sam zaś pellet asymiluje się do warunków temperaturowych jakie panują w wodzie, tym samym możliwie najefektywniej bez naszego udziału wabi ryby. Ponadto pozwala zaoszczędzić sporo czasu na łowisku dzięki możliwości przygotowania zanęty w domu. Postać, do której się zaś rozpuszcza, przedłuża obecność karpi w łowisku i daje bezpieczeństwo, że nigdy nie przekarmimy ryb. Relatywnie niska cena pozwala natomiast gorąco zachęcić do przetestowania granulatu w plenerze, gdzie sami możecie zweryfikować jego skuteczność, to na zakończenie serdecznie polecam.

Gismo







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1074