Jezioro zaginionych wędkarzy – część I
Data: 13-12-2002 o godz. 09:12:49
Temat: Bajania i gawędy


Gorące powietrze wypełniało nozdrza zapachem wiejskiego poranka. Ptaki krążyły leniwie na błękitnym atłasie, kołując nisko nad głowami, by po chwili gwałtownie poderwać się do lotu gdzieś za horyzont. Skrzeczały miarowo, tworząc niezgrabny zlepek nieokreślonej melodii, pięknej i lekkiej, acz w jakiś dziwny sposób niespokojnej, nawet złowrogiej. Jak gdyby rozpaczliwie usiłowały zawrócić drogę zagubionego podróżnika, przestrzec przed tym, co miało wkrótce nastąpić. Omen.

Wszędzie było tak cicho i bezwietrznie. Jak gdyby wszystko tu zamarło w gorącym bezdechu i czekało teraz na przebudzenie. Powietrze gęste jak zupa leniwie przelewało się między drzewami.
Kolejny raz spojrzał na mapę. Czy coś przeoczył? Czyż nie powinien stać teraz u stóp jeziora? Oparł się o maskę rozpadającego się samochodu; paląca od słońca przywarła mocno do jego skóry. Ptaki odleciały, zawodząc wciąż; przeznaczenie stało już za plecami i nie mógł tego odwrócić. Podrapał się po głowie, usiłując przypomnieć sobie, czy mijał po drodze drogowskaz. Czy powinien był skręcić gdzieś wcześniej, a że tego nie zrobił, stał teraz tutaj - na tym cichym, wionącym pustką końcu świata.?
Tap tap
Chrzęst kamieni i żwiru na zakurzonej drodze. Kroki...
Odwrócił się z wolna.

- Dobry człowieku, stara cyganka prawdę ci powie!! - przed jego twarzą stała siwa, przygarbiona staruszka odziana w kolorowe chusty. Uśmiechnął się pobłażliwie, nie biorąc tych słów całkiem na serio. Wiele już słyszał o nawiedzonych wariatkach, żerujących na ludzkiej naiwności. Czujesz się samotny, bardzo samotny, ale widzę, tak, widzę dokładnie uroczą kobietę na twojej drodze, musisz tylko uzbroić się w cierpliwość.
- Chyba podziękuję. Wie pani, spieszę się... - uchylił czerwone drzwiczki starego grata, ale ona przydreptała szybko, szeleszcząc bransoletami i złapawszy jego dłoń, pobladła wnet, oczy wytrzeszczyła, po czym rzekła:
- Długie życie widzę przed tobą ... W zdrowiu i dostatku. Zamilkła.
- I zero cudownych kobiet na. mojej drodze? No wie pani, tych, co to diametralnie odmieniają, życie, co się je zawsze w szklanych kulach widuje, albo w kartach... - rzucił pół żartem, lecz ona mocniej ścisnęła tylko jego rękę.
- Nie kpij, synu... Wszystko jeszcze przed tobą, ale... stoisz na zakręcie. To złe miejsce. Złe dla ludzi takich jak ty. Odejdź stąd!
Westchnął.
- Cóż, miło było panią poznać, ale naprawdę mi się spieszy. - usiadł za kierownicą i chcąc zamknąć drzwi, spojrzał ostatni raz na starą kobietę. Stała oparta o karoserię z nieznacznie wyciągniętą dłonią, chrząkając jednoznacznie. Zdziwiła go ta jej bezpośrednia bezczelność, ale sięgnął do kieszeni i rzucił starowince drobną, monetę. Mruknęła tylko coś pod nosem, po czym odeszła, powiewając kolorowymi szatami.

Zimny dreszcz przeszedł cicho po jego ciele. Chyba czas już jechać, pomyślał, lecz siedział nadal w milczeniu, nie zamykając drzwi. Chciał popatrzeć jeszcze na to skute pustką i promieniami słońca NIE – WIADOMO - GDZIE.
I wtedy spostrzegł tę postać. Mała, zgarbiona, w czarnej pelerynie. Przewijała się między pniami drzew prawie niedostrzegalnie. Jak cień. W pewnym momencie, jak mu się zdawało, odwróciła się w jego stronę i zamachała ręką spowitą ciemnym materiałem. Wysiadł. Spoglądał na tę chudą sylwetkę, póki nie znikła za zasłoną drzew.
- Halo! Zaczekaj!
Ale zakapturzona postać biegła dalej i tylko czarne odzienie majaczyło gdzieś w oddali.
Wołała go. Kimkolwiek była i cokolwiek robiła tu - w lesie, samotnie i tak tajemniczo. Zatrzasnął za sobą drzwiczki i zrobił niepewnie kilka kroków, by po chwili biec przed siebie, nawołując raz po raz zagadkowego człowieczka. Czarna kapuza pojawiała się, to znikała gdzieś w czeluściach leśnej gęstwiny. Przemierzał szybko okryte cieniem ścieżki, rozwierając na boki gałęzie, natarczywie plączące się tuż przed oczyma.

Krzyk.

Rozległ się niespodziewanie gdzieś spomiędzy liściastych kolosów jednocześnie jak gdyby ze wszech stron.

Chichot. Cichy, acz słyszalny.

Przystanął, łapiąc się za kolana. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że zawędrował tak daleko w tej absurdalnej pogoni za nieznajomym. Oddech powoli wyrównywał się. Podniósł głowę, by rozejrzeć się dookoła. Drzewa zaczęły się tu przerzedzać, zrobiło się jaśniej i tak znajomo duszno. Niewiarygodne. Jeszcze parę kroków i drzewa znikną zupełnie, by ustąpić miejsca piaszczystej plaży. Uśmiechnął się pod nosem. W szybkim tempie minął ostatni dąb i niczym zdobywca najwyższego szczytu, z triumfem wypisanym na twarzy spojrzał w lustrzaną taflę rozlewającą się bezkresnym granatem u jego stóp. Nozdrza wypełniał bosko świeży zapach jeziora...

Nasunął czapkę na czoło. Przetarł twarz wierzchem dłoni, poczym ponownie utkwił wzrok w nieruchomej powierzchni wody. Była tak cicha i nienaturalnie spokojna. Niebo tak czysto błękitne, a chmury jakby uśpione. Tylko ptaki pogwizdywały czasami gdzieś nad jego głową, ale i one były jakieś inne. Wszystko to współgrało ze sobą, tworząc sielankowy klimat, ale jakby przecięty ciszą tak nijaką i głuchą. Wiadro u jego stóp wciąż było puste i pomału przestawało mu się to podobać. Jeden z kolejnych dni, kiedy to siedzi się bez końca nad brzegiem rzeki na przykład, ręce drętwieją niemiłosiernie i ogarnia cię ta beznadziejna niecierpliwość. I nic. I ciągle nic. Ale tu było inaczej. Tu od rana nie widział na oczy choćby marnej płotki, a woda tak nieprawdziwie przejrzysta nie zdradzała żadnych oznak życia. Nie było mu tutaj dobrze. Nie potrafił określić, co wydaje mu się być nie tak, wiercił się tylko niespokojnie na rozkładanym krzesełku, spoglądając co chwila na zegarek. Wędka ciążyła mu. Odstawił ją na stojak, choć zwykle lubił mieć ją przy sobie. Podniósł się, by rozprostować kolana, położył ręce na biodrach i z niewyraźną miną spoglądał na ciemną otchłań. Zdążył już zapomnieć o tajemniczej postaci, która przedziwnym sposobem zawiodła go tutaj. Teraz niepokoił go stan dzisiejszego połowu...

cdn.

nadesłała Klaudia Polakówna







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=108