Jezioro Golejów cz. I - reaktywacja
Data: 17-04-2005 o godz. 18:00:00
Temat: Karpiomania


Przez kilka dni zastanawiałem się, od czego zacząć ten pierwszy w mojej karierze artykuł poświęcony wędkarstwu karpiowemu. Brak większych sukcesów powoduje pewną obawę, a wręcz lęk przed negatywnym przyjęciem treści omawianego tematu, lecz nie patrząc na skutki, chcę przedstawić moje przygody z karpiami.



Sezon, który właśnie zacząłem chcę poświęcić i w pełni wykorzystać nad jedną tylko wodą. Będzie to jezioro, którego widok przypomina mi młodzieńcze lata spędzone nad jego brzegami, częste wagarowanie, niezapomniane przygody związane z pierwszymi holami ryb oraz pierwszą miłością zwaną wędkarstwem. Sama nazwa Golejów przywołuje w pamięci piękne widoki, których nie sposób zapomnieć, piękne pożółkłe jesienne brzozy kołyszące się nad wodą smagane porannym, chłodnawym wiaterkiem i ten przepiękny plusk dochodzący z oddali, który w każdym wędkarzu wywołać może podwyższenie adrenaliny. Te właśnie spławy doprowadziły mnie do podjęcia decyzji, by choć spróbować przekroczyć magiczne dziesięć kilo. Jest to granica, której jeszcze nikomu na tej wodzie nie udało się pokonać, lecz z kilku rekonesansów przeprowadzonych wspólnie z Leszkiem jednoznacznie wynika, iż granica ta jest jak najbardziej do pokonania.

Jezioro Golejów położone jest na trasie Staszów-Osiek. Na pierwszym zakręcie z wylotówki ze Staszowa w stronę Tarnobrzega skręcić należy w prawo. Asfaltowa, leśna droga prowadzi nad samo jezioro, nad którym to mieści się ośrodek wypoczynkowy "Wilga" oraz dla mniej wymagających karpiarzy domki wczasowe 4 lub 6-osobowe nad samym brzegiem jeziora. Linia brzegowa zbytnio nie rozpieszcza potencjalnego przybysza chcącego zasmakować tej wody, aczkolwiek można znaleźć wygodne miejsce do rozbicia namiotu.


Mapa okolic

Do bicia rekordów na ten sezon wybrałem północno-zachodnią zatoczkę zwaną potocznie przez nas "jeziorem siarkowym". Jest to jedno z niewielu miejsc godnych polecenia. Woda w tym miejscu wyjątkowo szybko się nagrzewa, co sprzyja żerowaniu karpi, a dobrych wyników można spodziewać się już z końcem kwietnia.


Zatoczka siarkowa


Jeszcze raz to samo


Widok na południe

Wiosna to czas, w którym każdy doświadczony wędkarz karpiowy szuka takich właśnie zakoli. Zatoczki usytuowane na północnych brzegach, narażone na długie operowanie słońca w ciągu dnia szybko nagrzewają się, przez co ciepłolubne karpie właśnie tu przesiadują przez większość doby.

Do szukania odpowiedniego miejsca stosuję bardzo przydatne urządzenie powszechnie zwane markerem. Wynalazek ten połączony z ciężarkiem minimum osiemdziesiąt gramów oraz sztywnym wędziskiem np. Germina, pozwala wędkarzowi przynajmniej w pięćdziesięciu procentach określić typ dna, odległość roślinności od typowanego miejsca nęcenia i późniejszego położenia zestawów. Jest to jedna z najważniejszych czynności, która w następnych tygodniach zaprocentować może wspaniałymi wynikami. Złe rozpoznanie dna, a między innymi lokowanie zestawów w strefach mocno zamulonych, beztlenowych, wśród gnijącej roślinności spowoduje sporadyczne brania niedużych sztuk lub w najgorszym przypadku wyrzucenie pracy oraz pieniążków w błoto. Aby ustrzec się tych błędów sonduję dno jeszcze zimą z ostatniego lodu, jednak z początkiem wiosny do tego celu lepiej nadaje się ponton niekoniecznie sygnowany znaną marką.

Pierwsze dwa tygodnie poświęcam na delikatne łowienie wędziskami typu DS z koszyczkiem zanętowym. Ilość brań oraz ich częstotliwość świadczą o trafności wyboru stanowiska. Miejsce, któremu poświęciłem kilka dni przygotowań znajduje się na głębokości trzech metrów, a oddalone jest siedemnaście metrów od brzegu. Przybrzeżna strefa moczarki zaczyna się trzy metry od stanowiska i sięga dwanaście metrów w głąb jeziora, gdzie kończy się tworząc lekko pochylony, prawie piaszczysty blat. Mam nadzieję, że żerujące tam cyprinusy - oby te największe - dadzą mi latem w kość.

Nie będę Was zanudzał produkcją własnych kulek, gdyż temat ten niejednokrotnie opisywany pozostawia dla siebie miejsce na niejeden megaartykuł lub nawet książkę sporej grubości. Wspomnę tylko o moim sposobie suszenia oraz przechowywania karpiowych przysmaków. Nie ma szans aby kilkadziesiąt kilogramów gotowych kulek z wielkim zapałem przygotowanych zimowymi wieczorami wcisnąć w szuflady zamrażarki. Dzięki długiemu sześcio-, siedmiodniowemu suszeniu uzyskuję wyschnięte na kamień proteinki, które bez obawy o ich trwałość pakuję w kartonowe pudełka. Pierwsze dwa dni kulki odparowują z pomocą wentylatora z termowyłącznikiem, reszta to kwestia czasu.


Suszarka

W tym miejscu chcę poświęcić kilka słów na opisanie mojej taktyki nęcenia oraz zestawów, których będę używał dopóki zaczep nas nie rozdzieli. Jak wiadomo większość wędkarzy do nęcenia na małych odległościach używa łyżek zanętowych oraz wszelkiego rodzaju proc przeróżnego kalibru. Moimi jednak ulubionymi narzędziami stosowanymi do tego celu są rakiety w dwóch wielkościach: do kulek oraz do ziaren. Jak widać na zdjęciu są to wynalazki własnej konstrukcji z "funkcją powrotu", umożliwiającą swobodny obrót wierzchołkiem do brzegu w czasie ściągania. Na temat pierwszych jej testów na pewno pod artykułem znajdzie się komentarz Leszka.


Rakiety

Golejów jest dość małym, sześciohektarowym zbiornikiem, dlatego głównym składnikiem zanęty są ziarna konopi, kukurydzy oraz słodkiego łubinu, a kulki stanowią około dziesięć procent całej mieszanki. O tej porze wiosny, choć nie jest to konieczne, bo przecież kulki mają swoje tajemne atraktory, ziarna konopi dodatkowo mielę, dzięki czemu naturalny aromat rozprzestrzenia się w tempie błyskawicznym.


Mielone konopie

Dzięki temu, że od mojej kwatery do jeziora mam jakieś dwadzieścia rzutów Centurym NG, do dwóch kilogramów mieszanki ląduje w wodzie prawie co drugi dzień. Efektami moich wyrzeczeń, ciężkiej pracy oraz stosowanymi zestawami już niedługo podzielę się ze wszystkimi pisząc kolejny nudny i zagmatwany tekst.


Kierownik steru z DS


A to mój wierny kompan


I jeszcze co?

Simson







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1097