Wiosenne rafowe łowisko
Data: 29-05-2005 o godz. 15:00:00
Temat: Tu łowię


Rzeka Nida jeszcze kilkanaście lat temu darzyła wędkarzy pięknymi rybkami, które lądowały na łamach polskich wiodących czasopism wędkarskich. Przypomnę, że rekordowy szczupak i sandacz pochodzą właśnie z tej jeszcze dość ładnej rzeki.



Nie jest to już ta sama woda co kilkanaście lat temu, ale zaczyna zmieniać się na lepsze. Co najważniejsze jest dużo czystsza. Coraz częściej można spotkać takie ryby jak brzana czy świnka, których przez jakiś czas temu brakowało. Bardzo często trafia się medalowy jaź i kleń. Właśnie tym dwóm gatunkom chciałem poświęcić ten krótki artykuł.

Prawdziwy sezon jaziowo-kleniowy zaczynam dopiero w kwietniu, ale z powodzeniem wybieram się nad rzekę także w lutym i marcu. Jest bowiem szansa, że łowienie nie będzie sztuką dla sztuki, ale przyniesie konkretne efekty. Typowymi miejscami jaziowymi o tej porze roku są kamienne opaski i płytkie, ale długie rafy. Nie można zapomnieć o tym, że opaska opasce nierówna. Musi to być opaska z rafą sięgającą daleko w nurt. Dobrymi miejscami jaziowymi są też łagodne przepływy, cofki i przybrzeżne jamy. Przybliżę Wam jedno, no może dwa takie miejsca, do których mam wielki sentyment.


Widok z nowego mostu


Pozostałe pale po starym drewnianym moście-strona napływowa

Z tego miejsca zaczynam moją wyprawę spinningową. Wierzchołki tych pali to pozostałość po starym, przedwojennym drewnianym moście w N. Korczynie (woj. świętokrzyskie) . Jest to dość trudne miejsce do obłowienia. Wśród tych pali jest masa zaczepów, dlatego nie radzę żadnemu wędkarzowi zarzucać w to miejsce tonących wabików. Nie znając łowiska, każde podanie przynęty kończy się jej utratą. Między tymi palami swoje kryjówki maja naprawdę duże ryby, ale bardzo trudno do nich dotrzeć. Na samym początku obławiam część napływową. I tu najczęściej zagryzaną przynętą przez jazie i klenie są obrotówki w rozmiarze”0” i małe woblerki w kolorach jaskrawych. Jazie i klenie na tym napływie nie należą do największych, ale charakterystycznych skubnięć w przynętę jest dużo.

Przynętę prowadzę różnie. Czasami operuje samym wędziskiem, unosząc je raz do góry raz w dół. Brania z napływu są dobrze sygnalizowane. Klenie i jazie atakują przynętę raczej zdecydowanie i najczęściej same się zacinają.


Jazik z napływu


Klenik z napływu

Tuż poniżej starego mostu zaznacza się rynienka o długości 20 m. W tej właśnie rynnie często łowię na bolonkę w okresie letnim, gdzie zabawę mam z klenikami, leszczami i płotkami. 50 metrów poniżej znajduje się nowy most i tutaj już zatrzymuję się na dłuższy czas, testując swoje pływające woblerki w naturalnych barwach - srebrzyste z czarnym grzbietem. Oczywiście obławiam każdy metr wody, centymetr po centymetrze. Brań nie ma dużo, ale jeśli się trafi kleń, to jest on godny uwagi. Jeśli ryby nie chcą współpracować przechodzę mostem na drugą stronę rzeki.


Zalana opaska

I tu po prawej stronie rzeki zaczyna się wąska opaska, która ciągnie się aż do najlepszych na tym odcinku miejsc kleniowo-jaziowych. Opaska ta jest często przeze mnie odwiedzana podczas wiosennych i jesiennych wypraw. Na tej opasce często wędkuję na zwyczajną przystaweczkę, gdzie przynętą jest gotowany groch. Wcześniej nęcę te miejsca przez okres trzech, czterech dni i dopiero wtedy mogę spodziewać się dobrych wyników. Najczęściej łowioną rybą na groch jest oczywiście jaź, kleń, płoć i karp. Na łowisku trzeba zachowywać się bardzo cicho. Jedno niefortunne upuszczenie termosu z kawą lub wystawienie za daleko szczytówki odstrasza ryby na pewien czas. Zapewniam Was, że rybki tak szybko nie wrócą i zapamiętają to miejsce bardzo dobrze. A w nas wtedy zacznie się gotować krew.

Brania na groch są pewne i dobrze sygnalizowane. Przy braniu karpia spławik - w tym przypadku pióro gęsie - odjeżdża bardzo szybko w kierunku środka rzeki. Natomiast jaź smakuje przynętę bardzo długo i jest czas, aby się przygotować do zacięcia. Rybę po zacięciu staram się wyciągnąć jak najszybciej z łowiska, aby nie wypłoszyła stada. W ciągu dnia mam kilkanaście brań, z czego wykorzystuję 90 %. Do łowienia na przystawkę używam wędki teleskopowej o długości 3,60 i dość dużym c.w. 40-100 g. Przy takim łowieniu jest to niezastąpione, ponieważ rybę trzeba szybko podprowadzić do brzegu, aby nie zdążyła wypłoszyć stada. Średniej wielkości kołowrotek z precyzyjnym hamulcem. Na jednej szpuli nawinięta żyłeczka 0,16 mm, na drugiej 0,20 mm . Na samym początku łowienia stosuje mniejsze średnice żyłek, a gdy w łowisko wejdą karpie, zakładam cięższy kaliber.

Tuż przy końcu opaski nurt odbija na druga stronę, gdzie robi ciekawą rynienkę ciągnącą się pod przeciwległy brzeg. Tutaj też rozkładam swój cały dobytek woblerowy. Od tego miejsca na odcinku 250 metrów na całej szerokości rzeki to istny raj dla kleni, jazi, jelców i brzan. Dno nierówne, wyścielone kamieniami oraz drobnym i grubym żwirem. Częstym gościem na tym odcinku Nidy jest duży boleń..


Początek rafy


Widok rafy z północnego-zachodu

Średnia głębokość łowiska to 130 cm. W tym miejscu padł mój rekord życiowy klenia. Rybka miała całe 56 cm. I choć często łowię klenie i jazie w granicach 47-50 cm, nie mogę powtórzyć wyniku.

Było to w 2003 r. Kolega parę dni wcześniej ustrzelił takiego 58 cm. Ryby oczywiście po krótkiej sesji zdjęciowej wróciły do wody. Miejsce to zwane jest potocznie przez nas (wędkarzy) „Pod Rusałką”. Ryby w tym miejscu są w ciągłej gotowości żerowej. A jeśli nie mają ochoty na żer, to nie skuszą się na żadne dziwactwa. Najlepiej sprawdzającą się przynętą na tym łowisku jest 2 cm woblerek w kolorze srebrzystym z żółtym brzuszkiem i czarnym grzbietem. Wobka zarzucam jak najdalej na środek rzeki, aby spłynął na znaczną odległość. Wtedy to blokuję kabłąk kołowrotka i zaczynam bardzo powoli zwijać żyłkę z dłuższymi przerwami.

Robię bardzo dużo przerw, bo właśnie gdy przytrzymuję woblerka lub blaszkę, następuje najczęściej branie. W przypadku klenia jest to dość mocne uderzenie, zaś jaź smakuje przynętę delikatniej. Czasami płynie tuż za przynętą parę metrów od czasu do czasu ją podskubując i wbrew pozorom nie jest to mały jazik. Po chwyceniu przez rybkę przynęty delikatnie nadgarstkiem wykonuję zacięcie tak dla pewności. W większości przypadków jest to zbędne, ale nie zaszkodzi. I chociaż jest to płytka woda ryb nie odstrasza hol krewniaka. Jeśli woda w rzece uzyska stan minimalny (lato), można zapomnieć o wędkowaniu. Klenie i jazie przenoszą się wtedy na głębszą opaskę, którą opiszę dokładnie w następnym artykule. Polecam te miejsca wczesną wiosną przy lekkich przyborach wody.


Jaź z rafy /48 cm/


Rafowa brzanka (50 cm)

Jeśli chodzi o presję wędkarską, to ze strony spinningistów jest ona prawie żadna. I jeszcze trochę o sprzęcie jaki stosuję do łowienia tych pięknych rybek. Używam dwóch kijów. Pierwszy to: Jaxon Phantom LS 3.00 m c.w. 5-25 g o akcji szczytowej, drugi to Robinson Dynamic Micro Jig 3,00 m c.w. 2-10 g, wybitnie o akcji szczytowej. Kołowrotek Okuma Avenger AV-30 i Abu Garcia Cardinal Premier. Na jednej szpuli nawinięta jest żyłeczka o średnicy 0,14 mm, na drugiej zaś 0,16 mm przeznaczoną do cięższych woblerków. Wszystkie woblerki jakie stosuję na tej rzece to własny, sprawdzony wyrób.

Miejscowość Nowy Korczyn znajduje się przy trasie Kraków - Sandomierz. Jadąc na wschód od Krakowa dokładnie 75 km. Jest to mała miejscowość licząca około 4 tys. mieszkańców. Dojazd nad rzekę Nidę bardzo prosty i wygodny. Parking od wyżej wymienionej rafy znajduje się w odległości 40 m. Jeśli znudzi nam się wędkowanie nad Nidą i zapragniemy większej przestrzeni zawsze możemy spróbować szczęścia nad Wisłą, która płynie w pobliżu w odległości 400 metrów na południe.

Myślę, że w telegraficznym skrócie przybliżyłem Wam jedno z wielu moich wiosennych miejsc. Już niedługo artykuł o bolonce, świnkach, certach i kleniach wiślanych.
Do zobaczenia nad wodą i życzę połamania kija.
Pozdrawiam

Ginel





Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1125