Biesiada Poraj 2005
Data: 11-06-2005 o godz. 15:50:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Dla mnie operacja ” IX Biesiada Pogawędek Wędkarskich Poraj 2005‘’ rozpoczęła się już we czwartek, kiedy to pojechałem na rekonesans, a zarazem otwarcie sezonu sandaczowego.



Z otwarciem sezonu wiązałem spore nadzieje, jednak sandacze miały inne plany. Złowiliśmy z Zygmuntem po sumiku i szczupaka pod 60 cm. Fakt, że na innych łodziach nie było również mętnookich sprawił, iż delikatnie uszło ze mnie powietrze.

W piątek rano byłem jednak znowu pełen wiary. Około 14.00 jestem już na wodzie. Trochę za wcześnie, ale umówiłem się z Diaqiem, że koło 15.00 zdejmę go z plaży w pobliżu jego działki. Stawiam łódź w starym korycie i już po chwili pierwsza ryba biesiady melduje się w łodzi. Sandacz 46 cm okazem nie jest, ale pierwszy w sezonie cieszy bardzo. Chwilę później zbieram Diaqa z plaży i łowimy dalej (bez efektów ) w oczekiwaniu na pojawienie się Zandera58 z Wojtkiem Spinnem. Koło 18.00 chłopaki kotwiczą łódź koło naszej i po krótkim powitaniu rozpoczynamy wspólne łowy. Za moment mam mocne puknięcie i drugi sandacz ląduje w łodzi – miarowy, ale chudy jak siedem nieszczęść - wraca do wody .Wkrótce Wojtek wyciąga krótkiego, Diaq przy samej łodzi spina następnego i na dzień dzisiejszy brania się kończą. Około 21.00 spływamy do bazy, co jak się później okazało było błędem. Rano w Rybaczówce dowiadujemy się, że brania rozpoczynają się o zmroku.

Na działce grillujemy i koło północy kładziemy się spać.

Rano pogoda sprzyjała, jednak później wiatr stawał się nie do zniesienia. Postanawiamy schronić się koło wyspy i popływać w niedalekiej zatoce w poszukiwaniu szczupaków. W drodze na łowisko trollingując uwiesza mi się szczupak 49 cm. Obławianie zatoki przynosi efekt w postaci szczupaczka niewiele większego niż przynęta (Salmo Pike 11cm).

Koło południa postanawiamy wracać, lecz fala zrobiła się niebezpieczna oraz mój akumulator był już w stanie agonii. Zander58 w drodze powrotnej łowi jeszcze krótkiego sandaczyka. Wracamy na działkę i popijając piwko oczekujemy na resztę biesiadników.

Jako pierwsi pojawiają się Sigi z bratem Andrzejem, chwilę później dołącza Jacek 72.

Kibicujemy karpiarzom do wieczora, jednak z łowiska zgania nas burza i fakt, że na 20.00 zapowiedziała przyjazd grupa jastrzębska.

Nie wiem jak chłopaki trafili po ciemku w taką ulewę, ale dotarli bez problemu. Biesiada ruszyła pełną parą, ale o szczegółach może opowie ktoś inny, ponieważ w połowie skończył mi się film - w aparacie oczywiście!

Rano oczywiście zaspaliśmy i na nogach jesteśmy dopiero koło 5.00, obudzeni przez niezawodnego Zandera58. Po wieczornej ulewie nie ma śladu i na niebie widać piękne słońce. Tym razem ruszamy na trzech łodziach - sandacze nie mają szans. Na początku dajemy im jednak fory, kontynuując wieczorną integrację.

Pływanie po głębokim nie daje rezultatu. Postanawiamy więc z Darkiem przenieść się na płytką wodę. Na efekty nie trzeba było długo czekać – dwa krótkie sandacze chwały nie dają, ale przy ogólnie panującej martwicy dobre i to. Koło południa towarzystwo zgłodniało. Zostawiamy łodzie koło obozu karpiarzy i udajemy się na lunch. Po obiedzie Lobuz, Diaq, Tyton ucinają sobie drzemkę, Zander58 z Wojtkiem Spinnem postanawiają wrócić do domu, a ja z Darkiem i Piotrkiem twardo ruszamy na drugą turę. Przechodzące wokół burze wpływają na poprawę żerowania ryb, ponieważ Piotrek łowi jednego kótkiego i drugiego miarowego sandacza 48 cm, a mnie sandacz schodzi pod samą łodzią nie pokazując nawet ogona. Po spłynięciu do Rybaczówki oglądamy głowę sandacza, który padł dzisiejszego dnia - 7,80 kg! A jednak można!

W sumie mimo słabego żerowania drapieżników i zerowego karpi humory dopisywały i mam nadzieję, że wszyscy wyjechali zadowoleni.

Dziękuję wszystkim ze przybycie i zapraszam za rok.

Skorupa





Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1136