Nocny lin
Data: 26-06-2005 o godz. 00:41:22
Temat: Łowca okazów


Wyjechaliśmy o godzinie 17.00, by dotrzeć nad wodę z tatą i kumplem. Był to zalew po piaskowni, dosyć duży. Jego nazwa to Sosina.

No to zaczynamy! Rozłożyliśmy sprzęt, na początku troszkę bawiłem się batem. Złowiłem ze 20 sztuk płotek i leszczyków. I tak minął przyjemnie spędzony czas przy bacie. Była godzina 20 jak wyciągnąłem wędki uzbrojone na szczupaka. Żywce poruszały się od czasu do czasu, ale niestety, żaden zębaty nie chciał posmakować karasia.

Zanim się obejrzeliśmy była godzina 22. Noc bardzo cieplutka. Zanęciłem sobie gdzieś 10 metrów od brzegu kilkoma kulami zanęty aby pobawić się spławiczkiem. Zamontowałem świetlik i rzuciłem. Drugą wędkę przerobiłem na węgorza - bardzo długi hak, na nim pęczek rosówek. Nastawiałem się przede wszystkim na ten gatunek.

Nocna zabawa ze spławiczkiem była bardzo przyjemna. Na samym początku ciągnąłem takie leszczyki po 10 cm. Tata z kolegą się śmiali bo powiedziałem im, że tu będę taaakie ryby ciągnął. No, ale gdzieś koło 23.00 wzięło mi coś większego. Wyciągnąłem karasia na jakieś 25 cm. Najbardziej podobały mi się miny taty i kumpla. Karaś wrócił do wody.

Około godziny 24.00 kolega miał branie na grunt, też na rosówki. Wyciągnął lina na 38 cm. Pomyślałem: - A ja to co? Wędka z rosówką leżała od godziny 22, nie przerzucana. Po prostu mam taka zasadę, że wędki z rosówką nie przerzucam - przeważnie się sprawdza. Gdy było parę minut po 1.00, odszedłem od wędziska aby wziąć jakąś bułkę do zjedzenia. Pomyślałem... ale co będzie jak mi weźmie? Mój niepokój podyktowany był tym, że zepsuł mi się sygnalizator i nie słychać byłoby brania. Cały czas myślałem, że i tak nie weźmie.

Wracam, siadam na stołeczek, już chcę jeść bułkę ale przyglądam się bombce, a tu coś jej, kurcze, nie widać. Podszedłem bliżej i dopiero ręką wymacałem, że bombka wisi pod kijem! No to ja... harat! Lekko zaciąłem - wisi! Walka nie była zbyt nerwowa, jedynie pod brzegiem trochę się ta rybka pluskała. Nie miałem pojęcia co to jest, dopiero patrzę do podbieraka... a tu Nocny Linek!

Lin miał długość 45,5 cm i ważył 1,8 kg

Kancik







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1145