Zanęty nie czynią cudów
Data: 26-07-2005 o godz. 09:40:00
Temat: Spławik i grunt


Każdy wędkarz myśli: im droższa zanęta, tym złapie więcej ryb. Ale trzeba wiedzieć, że nie tylko od zanęty zależy, czy będziemy mieli wyniki. Ważna jest też pogoda, a nawet zestaw, na jaki będziemy łowić.



Mam 17 lat, wędkuję krótko bo 3 lata, ale już przez te lata wygrywałem wiele zawodów juniorskich, a nawet zajmowałem miejsca na podium z seniorami.

Kluczową rolę odgrywała tu zanęta, ale zauważyłem, że na każdą wodę stosuje się inną zanętę. Nie chodzi tu czy to jest rzeka czy jezioro ale o to, że jeśli zawody jednego razu odbywają się nad jakimś zbiornikiem i wygrywam te zawody to nie znaczy, że za tydzień na zawodach na innym łowisku z tą samą zanętą znów wygram. Każdy dziwił się, gdy na zawodach gruntowych pokonałem niejednego mistrza. Dlaczego, skoro zwracałem uwagę nie tylko na zanętę, ale też na doświadczenie z tego łowiska? Jaka zanęta będzie tu najlepsza i o dziwo uratowała mnie jedna rzecz, a mianowicie to, że roznoszący piwo wlał mi go trochę do zanęty przez przypadek. I co się stało? Po zarzuceniu zaczęła się brania! Nikt nic nie miał, każdy był na zero, a ja łowiłem.

Ważną rolę odgrywa też kolor zanęty. Najlepiej sprawdza się kolor czarny i to nie tylko na płocie, ale także na leszcze i inne ryby. Mało firm produkuje czarne zanęty na inne ryby prócz płoci, ale można sobie z tym poradzić. Są barwniki do zanęt, lecz firmowe produkty są bardzo drogie. Najlepszym więc rozwiązaniem będzie po prostu czarna ziemia przetarta przez sito. Wielu czołowych zawodników używa drogich zanęt, ale one nie przynoszą zwycięstwa. Moje pierwsze zawody wygrałem łapiąc leszcze na zanętę przez siebie zrobioną, a co w niej było? Po prostu dużo słodyczy (piernik, biszkopt, pokruszone ciastka, słonecznik i kolendra). Zanęta była tania, ale się sprawdziła. Firmy produkujące zanęty nie dodają nic innego tylko właśnie to zwiększając jedynie ilości zapachowe. Nieraz w zanęcie znajdowałem orzeszki, czekoladę czy kukurydzę, a reszta to skruszone ciastka i otręby.

Najważniejsze jest też podanie zanęty. Kule muszą być bardzo mocno sklejone i trzeba dokładnie wygruntować łowisko i patrzeć na pogodę. Podam teraz jeden przykład, który może niektórych zainteresuje. Startowałem raz na zawodach, które odbywały się przez dwa dni. Pierwszego dnia była duża fala i wiał silny wiatr. Po wrzuceniu zanęty zacząłem łapanie od złowienia jazia. Postanowiłem więc zatrzymać jazie w łowisku i do podajnika wsypałem pinkę, którą następnie wsypałem do wody. Po tym zabiegu nie było brań. Nie złapałem nawet kilograma ryb i po pierwszym dniu zająłem dopiero 6 miejsce. Drugiego dnia byłem już przygotowany: zanętę mocno skleiłem i dociążyłem. Była jak beton. Po drugiej turze miałem prawie 4 kilogramy ryb i wygrałem sektor, a łącznie zająłem 3. miejsce.

Po zawodach rozmawiałem z jednym z seniorów, który mówił, że miał leszcze i chcąc je utrzymać wsypał pinkę do podajnika, ale nagle wszystko przestało brać. A dlaczego wytłumaczył mi dopiero trener: pinka od razu została porywana przez fale i ryba szła za nią i nie było jej w zanęcie. Teraz widzimy, jak ważną rzeczą jest dobrze i mądrze nęcić. Najlepsza zanęta nie przyniesie rezultatu, jeśli ją źle wyrobimy - za dużo wody i można się żegnać z dobrymi wynikami. Złe rozłożenie ołowiu na żyłce i branie mogą być rzadsze lub może ich nie być w ogóle, za krótki przepon na gruntówce i ryba nie bierze…

Jak widać zanęty nie robią wszystkiego za wędkarzy, lecz ważna jest wiedza a nie to, co się sypie do wody.

Sitek







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1165