A jednak się odbyło!
Data: 01-08-2005 o godz. 09:55:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Po odzewie i zainteresowaniu jakie wywołał mój post na temat kolejnego ŚPSPW w Zabrzu, miałem ogromne wątpliwości i przyznam szczerze, że byłem bliski rezygnacji z lipcowego spotkania.



Nie ma się co dziwić - w końcu są wakacje oraz sezon urlopowy i nie wszystkim musi odpowiadać termin spotkania. Wielu z nas, czyli stałym bywalcom, kolidował on z planami urlopowym, jednak jak się okazało chęć wypicia szklaneczki dobrego piwa w jeszcze lepszym towarzystwie przeważyła.

Spotkanie - już drugi raz - odbyło się tak jak poprzednie w nowym pubie/restauracji "Chata Rzepichy".

i nawet Karpiarz z Aachen, który kolejny raz zaszczycił nas swoją obecnością trafił tu bezproblemowo,

przywożąc ze sobą niezapowiedzianego Sazana z królewskiego grodu Kraka.

Trafił tu również Sandalista ze Strumienia pomimo, że w Zabrzu na naszym spotkaniu był po raz pierwszy.

Jak więc widać wcale nie tak trudno nas znaleźć, w wydawałoby się dużym, bo prawie 200-tysięcznym mieście. Na spotkaniu byli również Tyton i Bedmar58 z Jastrzębia Zdroju.

Poza mną i Old_rysiem, którzy stawiliśmy się, jak zawsze zresztą jako pierwsi, pozostali biesiadnicy zeszli się prawie w jednym czasie. Odtąd to już piwo lało się strumieniami, a i tematy dyskusji zmieniały się z kolejki na kolejkę.

Niektóre z nich były tak frapujące, że nawet Rysiu, któremu trudno wejść w słowo, milkł i zamieniał się w słuch!

Tradycyjnej pizzy oczywiście też nie zabrakło, a co bardziej głodni zamówili sobie golonki, które - niestety - nie grzeszyły wielkością!

Rysiu wykorzystał obecność Karpiarza i przywiózł mu zamówioną wcześniej koszulkę z logo PW, którą to Karpiarz od razu przymierzył, wywołując na sali sensację jak przy występach chippendales-ów,

aby zaraz potem razem z Rysiem pozować do zdjęcia.

Rysiu oczywiście musiał się pochwalić znaczkiem przypiętym do koszulki, który otrzymał od Sazana za, jak to określił, daremny trud przy próbach rozwiązywania krzyżówek PW.

Sensacje wzbudziły też breloczki z miniaturowymi kołowrotkami - spinningowym i muchowym, które jako ciekawostkę przywiózł Sazan ze swojego kolejnego pobytu na Alasce.

Rysiu, i nie tylko on, nie umiał wyjść z podziwu, że takie maleństwo może być tak precyzyjnie wykonane, że można by z nimi było śmiało połowić, gdyby udało się zdobyć odpowiednio cienkie i wytrzymałe żyłki!

Tradycją już się staje, że przy kolejnym pobycie Karpiarza w Polsce jesteśmy częstowani przez niego bardzo aromatycznym likierem "Jägermeister", który jest traktowany przez nas jak lekarstwo na nasze strapione dusze! Po małej sesji zdjęciowej

Tyton z należytym szacunkiem rozlewa ostrożnie ten eliksir do przygotowanych wcześniej kieliszków.

Aromat i smak tego trunku jest nie do przecenienia, co widać na załączonych zdjęciach.

Jednak nie samym "likierem" człowiek żyje i trzeba w końcu zejść na ziemię, a Sazan moczony, czy raczej faszerowany piwem też może okazać się niemniej apetyczny!

Trwało by to spotkanie i dyskusjom nie byłoby końca,

gdyby nie wcześniej umówiona córka Rysia, która o godzinie 23.30 weszła do lokalu i nie "rozgoniła" całego tego towarzystwa!! Z ciężkim sercem, ale jednak trzeba było zakończyć kolejne ŚPSPW!

Żałować tylko należy, że tym razem nieobecni byli koledzy z "Wind Carp Team", którzy w poprzednim tygodniu brali udział w II-gich Wielkopolskich Dniach Karpiowych o Puchar Burmistrza Miasta i Gminy Września. Zawody trwały od popołudnia w czwartek do niedzielnego poranka. Łącznie 90 godzin "karpiowania" non stop. Andrzej Krawczyński i Zygmunt Baksik (Sigi) zajęli pierwsze miejsce w sektorze. Źródło wiadomości - KLIKNIJ
Jednak relacja z ust uczestników to nie to samo co suche fakty z gazet.

Do następnego spotkania w sierpniu, o którym nie omieszkam odpowiednio wcześniej przypomnieć!!

Wolff







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1168