To był karp - Bodzio
Data: 16-08-2005 o godz. 22:00:00
Temat: Konkursy


Każdy choć raz chciałby złowić karpia. Tak jak kiedyś pewien chłopiec, który wiele o tej rybie słyszał opowieści. Obserwował starych wędkarzy, uczył się od nich jak łowić ryby. Nauczył się od nich dużo.



Postanowił, że skoro tyle już wie o łowieniu ryb, to kupi sobie jakiś zestaw. Niestety wszystkie zestawy były dla niego stanowczo za drogie, więc postanowił na niego zarobić. Pomagał sąsiadom przy pracy, a także w sklepach, co po roku czasu się opłaciło. Kupił sobie pierwszą wędkę, kołowrotek i całe inne wyposażenie potrzebne do łowienia ryb.

Był wtedy zadowolony z zakupu, jakiego dokonał. Tylko po zamontowaniu zestawu ruszył na wodę, pobliskie jezioro. Pogoda była sprzyjająca łowieniu. Delikatny wietrzyk muskał Wdę, czyniąc malutką falkę, niebo delikatnie zachmurzone, ale i tak było ciepło. Wokoło szumiał las, ptaki radośnie śpiewał i podlatywały z miejsca do miejsca.

Chłopiec szukał w tym czasie miejsca. Znalazł miejsce między trzcinami i tatarakiem, ale po obserwacji stwierdził, że nie jest dobre. Kawałek dalej, było pochylone nad wodą drzewo, które rzucało cień na wodę. Chłopiec po obserwacji miejsca stwierdził, że jest dobre. Powiedział sobie w myślach:
- Stary wędkarz by tego miejsca się nie powstydził.

Rozłożył swoją pierwszą wędkę, założył białego robaczka i kukurydzę na haczyk i zarzucił. Za jego plecami dzięcioł wygrywał takt w drzewie w poszukiwaniu pożywienia. Pierwsze nagłe delikatne branie i chłopak zaciął. Wyciągnął sporą krasnopiórkę. Był bardzo zadowolony z rybki oraz wędki. Nałożył nową kukurydzę na haczyk i ponownie zarzucił zestaw do wody. Chłopiec rozmyślał właśnie o opowieściach starych wędkarzy o karpiu, którego nazywali Królewską rybą.

Spławik zanurkował pod wodę. Chłopak nie zwlekając szybka i pewnie zaciął. Tym razem trafił się ładny leszcz. Cieszył się już, że dobre miejsce wybrał. Postanowił, że będzie łowił do zachodu słońca. W pobliskich trzcinach coś wywoływało szmer. Zaciekawiony chłopiec spuścił wzrok z spławika by zerknąć. Zobaczył wydrę baraszkującą sobie na płyciźnie między trzcinami. Przegonił ją, martwiąc się czy coś jeszcze złowi. Bo wydry strasznie płoszą ryby.

Zbliżał się zachód. Po jeziorze rozlała się złoto-różowa poświata. Spławik zanurkował delikatnie pod wodę, pokazał się, wybiło go aż się położył, delikatny odjazd, ale chłopak nie zacinał. Czekał na dobry moment. Spławik mocno zanurkował pod wodę. Wcięcie. Chłopak poczuł duży opór. Nagły odjazd sprawił, że chłopak aż wystraszył się taką rybą. Powoli próbował zwijać żyłkę, ale ryba była silniejsza, wysnuwała z kołowrotka kolejne centymetry żyłki.

Chłopak szybko podkręcił mocniej hamulec. Teraz zaczął zwijać żyłkę. Powoli holował rybę w stronę brzegu. Ręce go bolały z wysiłku. Ryba dawała się coraz łatwiej holować. Blisko brzegu ryba zrobiła gwałtowny odjazd, wysnuła pięć metrów żyłki. Chłopak nie pozwolił na dalszy odjazd ryby. Zaczął mocniej ciągnąć rybę do brzegu, resztami sił rąk. Przy brzegu jest jeszcze głęboko, więc nie widział ryby, ale po chwili ukazała mu się na powierzchni wody.

Zobaczył jej wielką płetwę grzbietową, a potem cały zarys sylwetki. Doholował pod sam brzeg rybę. Jedną ręką trzymał wędkę, a drugą starał się podebrać rybę, ale była strasznie ciężka. W końcu udało się. Stwierdził, że to dorodny karp, od tej pory wiedział, dlaczego nazywają karpia Królewską rybą. Jej piękne łuski w złotawym kolorze były aż nadto wymowne, a po za tym ta walka i emocje związane z holem tej ryby były nie do opisania.

Zwinął wędkę leszcza i krasnopiórkę udało mu się włożyć do wiaderka, ale karp się nie mieścił w nim. Wyciągnął sprzęty z plecaka i włożył tam karpia. Przyszło to z trudem, gdyż karp był duży. Ale udało się w końcu. Postanowił pójść do starych znajomych wędkarzy. Ci jak zobaczyli leszcza i krasnopiórkę gratulowali połowu, ale jak chłopak pokazał co ma w plecaku, to starzy wędkarze padli w osłupienie.

Zaczęli gratulować tak wielkiego karpia, prosili go by opowiedział im swój dzień na rybach. Zrobili mu pamiątkowe zdjęcie z karpiem. Zważyli go. Karp miał wagę piętnaście i pół kilograma. Chłopak stwierdził, że lepszego nic go nie mogło spotkać, pierwszego dnia na rybach z pierwszym własnym sprzętem. Wiedział, że tego dnia nie zapomni do końca swojego życia.

Bodzio

Tekst konkursowy - opublikowany w formie nadesłanej przez Autora, bez korekty redakcyjnej - Redakcja PW.







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1182