Ryby głos mają - opowieść wigilijno-wędkarska - konkurs
Data: 19-12-2002 o godz. 16:00:00
Temat: Konkursy


Czy dzieci i ryby głosu nie mają? Dzieci mówią, więc odpada, ale zostały ryby. Opowiem wam historię którą mi opowiedział pewien wędkarz odnoszący wielki sukcesy w łowieniu ryb...


Działo się to jeszcze wtedy kiedy byłem młodszy nawet od ciebie Łukasz, przydarzyła mi się dziwna historia. A było to tak:

Zbliżała się Wigilia. Lecz w tym roku było bardzo ciepło jak na zimę, ale wróćmy do opowiadania Wszyscy we wsi „kupowali” karpie na czarno u kłusoli, którzy kłusowali na pobliskich stawach hodowlanych i z tego powodu było najtaniej w całej okolicy. My, dzieciaki zawsze patrzyliśmy jak kłusownicy wyłapywali sieciami ze stawów karpie. Stawy nie były za dobrze chronione więc udawało im się to łatwo. Pomyśleliśmy z kolegą, czy może nam by się udało...

Wieczorem po cichutku przeczołgaliśmy się pod ogrodzeniem, sieci trzymaliśmy pod koszulą. Za cel wybraliśmy staw najbliżej lasu, bo był najbliżej nas. Podeszliśmy na kolanach do brzegu. Widok zaparł nam dech w piersiach, całe masy karpi przy powierzchni.

- Cholera, a im żreć się jeszcze chce. Chłopa widzą i myślą już o jedzeniu. Damy im popalić! - powiedział mój kolega
- Dobrze - odpowiedziałem z ochotą.
Sieci zarzuciliśmy bardzo szybko. Nie trzeba było długo czekać. W mojej sieci był olbrzymi karp. Zabawa była przednia, nie dość, że harcował po całym stawie, to przez niego wpadłem do wody.
- Pomóż mi z tym draństwem - wołałem
- Już idę!
W dwoje wyciągnęliśmy go. Piękny, wyrośnięty sazan.
- Wydawał się większy w wodzie. Wypuszczę go.
- Co ty mówisz?!
- Wypuszczę go i już...
Tak oto pokłóciłem się z moim kolegą, ale karp został wypuszczony...

W Wigilię, pod pretekstem pójścia na pasterkę, poszedłem nad staw. Chociaż było ciemno, światło z pobliskiej latarni podświetlało słabo staw. Po powierzchnią był on. Wynurzył pysk i jak by zawołał. Było to bardzo dziwne. Nie zważając na nic podszedłem tam.

- Nie bój się mnie - mówił karp - Nic ci nie zrobię tak jak ty mi.
- Nie ma sprawy.
- Bardzo ci dziękuję, że mnie uratowałeś. W zamian za to my, ryby pomożemy ci jak ty nam pomożesz. Widzisz tamtą śluzę?
- Tak.
- Codziennie wpuszczają nam świeżą wodę z pobliskiej rzeki. Udało by ci się ją otworzyć?
- Spróbuję. A co za to będę miał?
- Naszą wdzięczność i dobre łowy zawsze.
Więc próbowałem i próbowałem. Wreszcie się otworzyła i woda zaczęła wypływać.
- Dziękuję ci bardzo.
- Do widzenia!

Tak o to już wiesz czemu mam zawsze pomyślne łowy.
- To gdzie są jakieś pobliskie stawy wujku?


Uwaga - imiona zostały zmienione.





Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=120