Okonie wieczorową porą
Data: 01-08-2006 o godz. 07:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie obserwacje okoni podczas ich wieczornego żerowania. Sam ten fakt nie jest niczym szczególnym, ot normalka. Ciekawostką jest to, że drapieżniki żerowały... pośród hordy zażywających kąpieli wczasowiczów!!



Sam również postanowiłem zażyć tego wieczora orzeźwiającej kąpieli, podczas której miałem okazje obserwować drobnicę, uciekającą w popłochu przed atakującymi drapieżnikami. Takiej okazji najzwyczajniej przepuścić nie mogłem. Po powrocie do domu spakowałem sprzęt, zabrałem dwóch towarzyszy-gapiów i wyruszyliśmy nad okoliczne wyrobisko pożwirowe.

Po dotarciu na miejsce okazało się, że amatorom kąpieli ani w głowie było opuszczanie żwirowej plaży! Pojechaliśmy więc na koniec zbiornika, ale rezultatem półgodzinnego biczowania wody była jedynie zerwana obrotówka Cormo Fish. Postanowiłem, iż powinniśmy wrócić w miejsce dzikiego kąpieliska. Najpierw obrzuciłem bezpośrednio sąsiadujący z kąpieliskiem długi cypel, ale bez jakiegokolwiek rezultatu. Przyszła więc kolej na obłowienie rzeczywistego celu mojej wyprawy - płytkiej zatoczki, otoczonej zewsząd piaszczystą plażą.

Po kąpiących ani śladu. Początkowo nie było widać widocznych oznak żerowania drapieżników. Bezpośrednio do osiemnastki dowiązuje czterocentymetrowego Predatora i obrzucam okolice malutkiej górki. W drugim rzucie mam pobicie, ale niewielki pasiaczek spina się tuż koło moich stóp. Myślę sobie - chyba za duża przynęta?! Dowiązuje więc kopytko Relaxa 2,5cm. Na efekty nie musiałem długo czekać. Już w pierwszym rzucie mam delikatne pobicie, ale mała ryba po około trzech metrach spina się i ...natychmiast następuje silne uderzenie. Po ładnej walce wnioskuję, że to przyzwoity garbusek. Do siatki trafia prawie trzydziestocentymetrowy okoń. Jest dobrze!

W odstępie niecałych dwóch minut mam następnego, nieco mniejszego - 25cm! Woda wręcz się gotuje od żerujących okoni!! Liczę na kolejne ryby i nie zawodzę się, choć nie są one już tak ładne. Po czterech minutach doławiam dwudziestaka, a po kolejnych dwóch niemal bliźniaczego. Lustro wody na powrót staje się spokojne, a ja podejmuje decyzję o powrocie. Jest już około 22, ściemnia się, a ja - podobnie jak moi kompani - nie mam oświetlenia przy rowerze.

Ryby, jakie złowiłem podczas tej wyprawy nie były szczególnie wielkie, ale częstotliwość brań i ich waleczność były godne podziwu. Kawał dobrej roboty odwalili kąpiący się wczasowicze (oczywiście nieświadomie!), którzy podczas pluskania się w wodzie wzniecili denne osady organiczne, co przyciągnęło drobnicę białej ryby, a w konsekwencji także podążające za nią drapieżniki. Dzięki wodniacy!
Do zobaczenia nad wodą!

SpinnLucas







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1401