Jaź zawodowiec
Data: 21-12-2006 o godz. 10:25:00
Temat: Łowca okazów


W poniedziałek 16 października dzwoni do mnie Rafał. W słuchawce słyszę: „Darek - w niedzielę są zawody. Jedziesz?”. To było oczywiste, od razu się zgodziłem.
W środę w sklepie Marka Myślińskiego dokonałem wszystkich niezbędnych formalności związanych ze startem oraz dopytałem się Roberta, który tam pracuje o szczegóły. Teraz pozostaje tylko spokojnie oczekiwać na niedzielę.



Nadeszła wyczekiwana niedziela 22 października. Godzina 5.15 - zajeżdża do mnie Patryk i ruszamy na miejsce zbiórki. O 5.30 pod sklepem „Wędkarz” jest już pełno osób. Panuje koleżeńska atmosfera. Wszyscy wypytują się o miejsce zawodów, które jest zagadką. Zostanie wyłonione w wyniku losowania. Przysłowiowa „sierotka” wyciąga karteczkę z napisem „Bronowo”. Około szóstej wyruszamy.

Jadąc z Patrykiem w kierunku Bronowa rozmawiamy o miejscach, które warto odwiedzić na tym odcinku rzeki. Wymieniamy się poglądami, spostrzeżeniami na temat ryb, przynęt i metod połowu. Na miejscu jesteśmy około 6.30. Szybkie przygotowania i czas na losowanie sektorów. Udało nam się wylosować ten sam.

7.00 - start. Szybkim krokiem zmierzamy do miejsca, w którym kiedyś łowiliśmy ładne okonie. Jednak tym razem bardzo się zawiedliśmy. Miałem jedno, jedyne branie. Na brązowego twisterka skusiłem niewielkiego pasiaczka. Trzeba szukać ryb, gdzie indziej.

Wybór padł na dość odległą burtę (kolejne bankowe miejsce na okonie). Zmieniam przynętę i twistera zastępuje malutki 2,5 cm tonący woblerek Salmo. Jeden z pierwszych rzutów przy burcie owocuje braniem. Na końcu zestawu melduje się okoń, co ważniejsze: jego długość przekracza magiczne 20 cm. Cieszę się, bo już wiem, że w I- szej turze nie będzie zera.

Postanawiam spróbować szczęścia na wypłyceniu przy pasie nadbrzeżnych krzaków. Staram się ukryć i posyłam woblerka wzdłuż tej gęstwiny. Wędka zbudowana na blanku Batsona doskonale przenosi drgania malutkiej przynęty, nagle...drgania gasną. Odruchowo zacinam i czuję, że mam coś większego. Pierwsza myśl – mam szczupaka, oby tylko nie przeciął żyłki. Hamulec w mojej Daiwie odpowiednio reaguje na zrywy ryby, a kij amortyzuje jej ucieczki. Coś srebrnego błysnęło pod wodą, może to boleń? Nie, to na pewno nie rapa. Ryba jest już przy brzegu i okazuje się, że jest to piękny jaź. Patryk zaalarmowany pluskiem przybiega dokładnie w momencie, kiedy podbieram rybę. Przy wyjściu z plątaniny gałęzi zaczepiam żyłką o któreś z drzew. Korzystam z pomocy przyjaciela i oddaję mu rybę, a sam walczę, aby uwolnić żyłkę. Pierwsze wspólne pomiary i okazuje się, że jaź ma 51 cm.

Jest to mój osobisty rekord - jeśli chodzi o ten gatunek ryby - i jednocześnie zwiększa on moje szanse na dobre miejsce. Patrzę na zegarek, jest 8.15, zatem mam sporo czasu, żeby jeszcze powalczyć o lepszy wynik.

We dwóch cofamy się z burty na płytszy odcinek rzeki. Patryk na czarnego twistera łowi ładnego garbuska (31 cm). W pobliżu kamiennej rafy widzimy boleniową szarżę, jednak pomimo dłuższego przyczajenia i zmian przynęt nie udało się skusić rapy do brania.

Postanawiamy pomału schodzić w kierunku wagi, obrzucając co ciekawsze miejsca. W drodze powrotnej udaje mi się na „szczęśliwego” woblerka dołowić okonia 28 cm.

Przed 11.00 z nadziejami na dobre miejsca schodzimy do wagi.

Wygrywam sektor, Patryk jest trzeci. Z pewną obawą patrzymy na słabe wyniki w drugim sektorze. To oznaka, że w drugiej turze może być ciężko nawet zapunktować. Teraz pora na chwilę odpoczynku i na kiełbaskę z grilla.

O 12.00 znowu ruszamy do boju. Cztery godziny intensywnych poszukiwań okoni nie przynoszą żadnych rezultatów. Tak jak przypuszczałem, druga tura była bardzo trudna. Większość zawodników w naszym sektorze w ogóle nie zanotowała kontaktu z rybą.

Około 16.00 meldujemy się przy wadze. Liczymy, że pierwsza tura pozwoli nam zająć dobre miejsca. Ogólnie można powiedzieć, że tak się też stało. Jestem na drugim miejscu, Patryk na czwartym. Dodatkowo zgarniam nagrodę za największą rybę zawodów.

To był dobry dzień. Jestem bardzo zadowolony. Nie były to pierwsze udane dla mnie zawody i mam nadzieję, że nie są to też ostatnie. Ponad wszystko jednak najważniejsza jest na takich spotkaniach atmosfera.

Wszystkim życzę wielu wspaniałych chwil spędzonych nad wodą w doborowym towarzystwie.

Łowisko:
Narew w okolicach Bronowa

Sprzęt:
Wędka: Batson IST1263F 10-21 gr 8-12 lb
Kołowrotek: Daiwa Capricorn-A 2500
Żyłka: Sufix Xcelon 0,20
Przynęta: Wobler Salmo H2S

Le_Frog







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1504