Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie
Data: 09-01-2007 o godz. 15:15:00
Temat: Zrób to sam


Pisałem już wcześniej, że woblery można również okleić tkaniną brokatową. Efekt jest chyba ciekawszy niż przy oklejaniu złotkami z papierosów. Opiszę jak to zrobić, albo raczej jak ja to robię.



Do oklejania woblerów nadają się wstążki brokatowe i inne ciekawe tkaniny, byle nie za grube.
Samo oklejanie przebiega podobnie jak oklejanie złotkami. Różni się jedynie kilkoma szczegółami. Pierwszy to klej. Do oklejania złotkami używam butaprenu, jednak w tym przypadku nie sprawdza się zupełnie. Po prostu lakier poliuretanowy przenika bez problemu przez tkaninę, rozpuszczając go. Radzę sobie z tym problemem przez zastosowanie kleju szewskiego lub innego poliuretranowego.

Drugi problem to dociśnięcie tkaniny do korpusu – aby tkanina dobrze przylegała do powierzchni korpusu na czas schnięcia kleju musi być dociśnięta. O ile folie z papierosów są plastyczne i po oklejeniu korpusu nie miałem problemów z odklejaniem się złotka, to tkanina, nawet cienka, lekko sprężynuje i może odklejać się miejscami od woblera podczas lakierowania. Rozwiązaniem jest owijanie korpusu nicią, ale o tym później.
Zatem oklejamy.

Materiały potrzebne do oklejania to: tkanina brokatowa, klej szewski lub inny przezroczysty poliuretan, ostre nożyczki z cienkimi końcówkami i w miarę gruba, mocna nić (najlepsza szewska dratwa). Przyda się też stara gazeta na podkładkę. Przygotowujemy kawałki tkaniny, wielkością dopasowane do woblerów (dłuższe od korpusu i szersze od połowy obwodu woblera w najgrubszym miejscu o około 5 mm).

Woblery oklejam partiami po trzy, cztery sztuki. Więcej nie zdążę, ponieważ klej poliuretanowy wysycha szybciej od butaprenu.
Smaruję kolejno kawałki materiału (wewnętrzną stronę) i korpus woblera klejem. I w ten sam sposób pozostałe dwa komplety. Grubiej smaruję grzbiet, brzuch woblera i okolice oczek. Również na tkaninę nie należy żałować kleju.

Po podeschnięciu kleju (jego warstwa staje się biaława) zaczynam oklejanie. Na szmatce kładę korpus i na to kładę drugą połówkę materiału. Teraz palcami dociskam dokładnie szmatę, zaczynając od boków w kierunku ogona. Później w kierunku głowy woblera, na końcu przyklejam tkaninę do grzbietu i brzucha.

Po oklejeniu całej trójki obcinam nożyczkami nadmiar materiału wokół woblera. Także przy oczkach tkaninę obcinam nożyczkami. Przydadzą się tu w miarę precyzyjne i ostre nożyczki. Używam chirurgicznych, kosztowały 8 zł, chyba warto zainwestować.
Po obcięciu materiału wyrównuję ewentualne nierówności i w razie potrzeby doklejam miejsca, w których tkanina odchodzi. Następnie wobler owijam gęsto, zwój przy zwoju, grubą nicią. Zaczynam od głowy, kończę przy ogonie.

Teraz oklejam w ten sposób pozostałe woblery. Owinięte „kokony” pozostawiam do wyschnięcia kleju, najlepiej na całą noc.

Jeśli po wyschnięciu i odwinięciu „kokonu” tkanina odkleja się, miejscami można ją podkleić POXIPOLEM. Jeśli wszystko gra, nakładam na korpusy trzy warstwy lakieru poliuretanowego i pozostawiam do całkowitego wyschnięcia (co najmniej na doba).
Może się zdarzyć, że podczas lakierowania tkanina odklei się miejscami (najczęściej w okolicach ogona i głowy). Jeśli jest to niewielki fragment można szmatę odciąć nożem po wyschnięciu kleju, a powstały ubytek zamalować w późniejszym czasie. Jeśli ubytek jest zbyt duży, lepiej zerwać tkaninę z woblera i okleić go na nowo.
Odklejanie zdarza się tam, gdzie kleju było mało, dlatego warto posmarować grubiej (szmata wpije nadmiar kleju).

Po wyschnięciu lakieru w miejscu styku dwóch części tkaniny, na całym obwodzie woblera powstaje „garb”. Nierówność tą możemy usunąć za pomocą papieru ściernego. Zwyczajnie szlifujemy ten garb aż do uzyskania zadowalającego wyniku.

W podobny sposób oklejam woblery skórą z makreli wędzonej. Dodatkową trudnością jest tu jej odtłuszczenie. Radzę sobie z tym za pomocą acetonu, ale pewnie są lepsze sposoby. Na fotce poniżej woblerek oklejony taką skórą, na żywo wygląda znacznie lepiej.

Jeszcze jedna sprawa. W przypadku wykonywania woblerów z lipy, korpus należy zabezpieczyć przed wodą lepiej niż przy balsie. W przypadku powstania nawet minimalnej nieszczelności w powłoce lakierowej (bardzo prawdopodobne w okolicach oczek) lipa będzie chłonąć wodę i pod jej wpływem napęcznieje. Skończy się to pęknięciem lakieru na woblerze. Aby tego uniknąć, przy wykonywaniu woblerów ze stelażem, jak i przy wklejanych oczkach gotowy korpus impregnuję pokostem lnianym. Pokost rozcieńczam benzyną lakową. Korpusy wkładam do pokostu i zanurzone pozostawiam na około godzinę. Później suszę je. Reszta pracy już bez zmian.

Prusak







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1523