Druga zasiadka, druga porażka - cz. II
Data: 31-05-2007 o godz. 19:45:00
Temat: Karpiomania


Obrabiając fotografie do drugiej części, zastanawiałem się, jak ja to wszystko zmieszczę. Trzeba będzie ciąć i wstawić tylko te najważniejsze. Tylko które to są?



Myślę, że należałoby rozpocząć od naszego kolegi z ostatniej zasiadki. Ten sympatyczny kos, chyba mnie rozpoznał, bo codziennie biegał w naszym sąsiedztwie i coś tam znajdował dla siebie.

Czasami podchodził pod same nogi. Widocznie wiedział, że my nie na ptaki tutaj polujemy. Pytanie tylko: na co? Przypomniał mi się taki kawał:

- Co pan tutaj robi?
- Łowię ryby.
- Złowł pan już coś?
- Nie.
- No to skąd pan wie, że łowi ryby?

Może to i nie kawał? Sam już nie wiem po naszych dwóch zasiadkach na karpie.
Osiem dni nad wodą, dla takiego jak ja wygodnisia, byłoby katorgą, gdyby nie codzienne wyskoki do domu.

Właśnie tam na drodze miałem przystanek autobusowy i za 10 minut byłem w domu. Można było się ogolić, wykąpać i zabrać odpowiedni prowiant na kolejny dzień zasiadki.

Nasz obóz nie posiadał takich wygódek. Pewnego poranka zauważyłem pomiedzy tropikiem a sypialnia mojego namiotu owada.

Była to ważka, która właśnie uwolniła się ze swojego podwodnego domku i suszyła skrzydełka.


Kiedy sprawdzałem to miejsce godzinę później, została tylko skorupka.

Dzień mijał za dniem. Upały powodowały osłabienie organizmu. Dowożone zimne piwka wytrzymywały tylko kilka chwil.

Wieczór to czas rozrywki. Artur wyjmował jeden zestaw karpiowy i brał do ręki odległościówkę. Rano znowu trzepotały w siatce gotowe do fotografii karasie i leszcze.

Karasie jednak nie przekraczały wymiaru 30 centymetrów.

Miałem okazję poznać żonę Artura - Magdę.
Nasz kolega ma szczęście. Nie dosyć, że pozwala mu na takie wypady (tutaj uwaga - jeszcze nie upłynął rok po ślubie), to przywozi mu wszystko na co tylko ma ochotę.

A zestawy ciągle milczą.

Dobrze, że ktoś nas odwiedzał. Robił się ruch i było bardzo ciekawie. Zresztą jak mogłoby być inaczej, kiedy na teren obozu wkraczała Paulinka i Andrzejek?

Upały i brak cienia były tak uciążliwe, że trzeba było założyć białą koszulę. To był dobry pomysł.

Tylko skąd u Oli nasza pogawędkowa koszulka? Przyznam, że wspaniale się na niej prezentowała.

Już przed wieczorem obóz się ożywiał. Przyjeżdzali wszyscy, kto tylko miał wolną chwilę.

Tego pana już znacie. Chociaż nie ma internetu, to bardzo się interesuje naszym Portalem.

Ola jednak woli interesować się naszymi brzuszkami. W swoim wozie (poznaliście go z opisu pierwszej zasiadki, kiedy to był moim domem nad wodą) przygotowywała nam kawkę, kiełbaski i specjanie przygotowany boczek z grilla, który był wręcz wyborny.

Razem z Arturem okupowała grilla, a i On zaprezentował nam swój sposób na kiełbaskę z grilla.

Nie zdradził nam tajemnicy, ale zalane specjalnym olejem i przyprawami, były tak pyszne, że o musztardzie i ketchupie nie było mowy.

A zestawy nadal milczą.

Wśród rybostanu pokazał nam się szczupaczek. Biedak wyskoczył za białymi robaczkami na kijku Adika. Po pięknym holu i wyjęciu haczyka z kącika pyska, szczupaczek wrócił do wody.


Szkoda, że zostanie zasypany zwałami kamienia. Prócz żab, kolejne melodie wygrywa nasz znajomy trzciniak.

Kiedy on je i śpi? Nad tym zastanawialiśmy się codziennie.

Prócz innych mieszkańców tej wody: mew, wron siwych, perkozów, kaczek, zaskrońców i pustułek - Artur znalazł tego jegomościa.

Co zrobi, kiedy zabraknie tu wody? Z pewnością biedak jeszcze nad tym się nie zastanawiał.
Tymczasem odwiedza nas siostra Artura.

I kto teraz może powiedzieć, że to miejsce jest brzydkie?
Jeszcze tylko widok z brzegu, skąd oglądali nas przechodnie chodzący do autobusu. Kiedy robiłem to zdjęcie, rozmawiałem z tubylcem.

- Panie, co to się dzieje. Dziwaki jakieś koczują nad wodą. Teraz to ciepło, ale Panie miesiąc temu, to tutaj mieszkał jeden taki, chyba bezdomny. Dobrze, że miał samochód, taki niebieski, bo zamarzłby Panie na śmierć.
Jak się okazuje, tutaj na tym terenie, to i widok namiotów budzi sensacje.

Tak, najwyższy czas kończyć. Gdyby nie te rybki, które łowił Artur...

... to nikt by nie uwierzył, że tutaj może być ''Galapagos"'.

Wierni fani Old_rysia pewno się już niecierpliwią. Jaką to on tym razem zada zagadkę. Tym razem mam coś ekstra.

Jest to bardzo cenna wędkarsko roślina. Proszę podać jej polską nazwę i powiedzieć, dlaczego jest tak cenna dla nas wędkarzy.

Old_rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1589