Przed burzą
Data: 10-06-2007 o godz. 17:20:00
Temat: Spinningowe łowy


Zeszłotygodniowe bezrybie na L'Ill prawie zniechęciło mnie do tej rzeczki, a wczorajszy obraz zaobserwowany zza szyby ciężarówki upewnił mnie, że jutro nad nią nie pojadę!
Wysoki po kolejnych ulewach stan wody koloru "grzybowej zabielanej", zwariowany uciąg… Stanowczo nie! Jadę nad Ren!



Z takim silnym postanowieniem piątkowego wieczoru poszedłem spać.

Rano razem z idącą do pracy Gośką, wstałem z tym samym zamiarem.
Już jasno, bo po 6.00. Jadę w kierunku reńskich kanałów, drogą wiodącą przez coraz piękniejsze alzackie miasteczka. Tyle kwiatów na podwórkach nie ma chyba nigdzie indziej.

Mimo ogólnej czystości utrzymywanej przez miejskie służby, gospodarze z miotłami w rękach zamiatają chodniki i ulice. Pelargonie gubią płatki i trzeba je przecież pozamiatać.

Po drodze mijam mostek na L'Ill… Za mostkiem jest mała ścieżka prowadząca do miejsca, gdzie przed rokiem pstrykałem zdjęcia "Amazonki"…
A… Zajrzę tylko w to miejsce, a później biegiem na kanał Diebolsheim, poszukać „szczupłego”. Duży stan wody i pozostałości po wczorajszej imprezie kajakarzy powodują moje zdegustowanie. Co za ludzie?! Flaszki po piwie, w wypalonym ognisku plastikowe talerze, niedopalone po wczorajszej uczcie…

Nagły gejzer wody z jednoczesnym "klask", przerywają moje retrospekcje. Boleń!? Serce zaczyna napychać mi hektolitry czerwonej substancji do tego, co zostało mi z szarych komórek. Tak rzadko udaje mi się trafić na jego obecność! I obecność szarych komórek. Ren poczeka…

Już jestem przy aucie i drżącymi rękoma wiążę, co trzeba.

Już pierwsze rzuty, jeszcze bezładnie. Jeszcze nie wiem, gdzie on poluje.
Wszystkie receptory wyostrzone mam do punktu skrajnego, coś mi zaraz pęknie… Wreszcie widzę go po drugiej stronie rzeki przy samym brzegu, posyłam blachę… Nic!!!

Za chwilę tuż pod nogami coś tnie wodę z szybkością rakiety, krótki rzut … Nic! Ataki jeden za drugim postępują na całym odcinku rzeki.
Posyłam w te miejsca bądź w ich okolice przynętę, cały czas w pozycji wiernego katolika, na kolanach, żeby być jak najmniej widocznym. Nic! Zmieniam przynęty! Zero! Zgłupiałem.

Niebo zaczyna się coraz silniej chmurzyć, by wreszcie popłakać nade mną.
Ataki ryb nieco ustają. Uspokajam się, ale jednocześnie zaczynam być na siebie bardzo zły! Nie wykorzystałem chwili, nie potrafiłem dobrać przynęty, sposobu prezentacji, czego jeszcze!? Przestało kapać, gapię się w pudełko z przynętami, kolejny raz instaluję wobka, wymieniłem się za niego z Mareczkiem (Bedmarkiem). 5 cm płotka - nie wiem, jakiej produkcji. Dałem mu w zamian jakąś brzydką "Rąpalę".

Ciskam pod drugi brzeg, ale lekki wobler nie daje się podrzucić tam gdzie chcę, w "kleniuchowy" zakątek. Jeszcze raz, tym razem dokładniej, ale nie ma kopniaka.

Bezmyślnie rzucam w największy nurt, nie zapinam "pick- upa" i pozwalam plecionce na spływ śladami kajakarzy. Na szpuli kołowrotka zaczynam widzieć zwoje, które wcześniej nie doświadczyły ni światła dziennego, ni szeptu przelotek. No dość, wystarczy włóczęgi. "Klak" i zwijam powoli "markowego" woblerka.

Nurt przewala mi go na wszystkie nie, i prawdopodobne melodie, co tam się dzieje? Istna szkoła raftingu pod górkę.
- Jestem już około 40 m do celu - myśli sobie wobler - zaraz wpłynę pod to drzewo i stamtąd pójdzie już łatwiej.
Tyle, co pomyślał, kiedy stał się łupem.

Bardzo rzadko zdarzają mi się takie brania.
"Strzał" nastąpił tuż pod nawisami gałęzi drzewa! Nie miałem czasu na poprawienie zacięcia ! Nie miałem czasu na myślenie! Wiedziałem, że mam coś dużego, ale co to u licha jest!? Pierwszy młyn na powierzchni wody jeszcze mnie nie oświecił, ale już w kilka chwil później wiedziałem. Pstrąg! I to duży! Wariował nieopisanie!

Mocuję się z za ciasną pod szyją koszulką, żeby wydostać aparat i wreszcie robię pierwsze zdjęcia. Psia mać - chyba rekord życia!? Już widzę, że to tęczak, jeszcze parę fotek... Jeszcze odjazd. Ląduję go - jest mój!
60 i 1 cm! Mam swój rekord życiowy w tęczaku!

Znowu nie pojechałem na Ren!

Robert







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1595