Woblery - moje "oklejaki"
Data: 29-08-2007 o godz. 19:45:00
Temat: Zrób to sam


Do napisania tego tekstu, nakłonił mnie nasz wspólny kolega – Andzia. Ja w zasadzie nie widzę w tym sposobie wykonania woblerów, żadnych jakichś rewelacji. Ale jeśli coś z tego może się komuś przydać, chętnie służę swoją wiedzą.



Moja styczność z woblerem miała miejsce po raz pierwszy na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. I choć historia tej właśnie przynęty sięga ponad sto lat wstecz, nie były one dostępne w naszych sklepach i w ówczesnym "reżimie". Sporadycznie miałem jednak dostawy tej przynęty ze Szwecji - od wujaszka. Jednak duża ilość zaczepów w Pilicy, skutecznie pustoszyła moje pudełka. Nie mając innej rady - przecież nie chciałem non stop naciągać wujaszka, nawet nie wypadało - zacząłem samodzielną "produkcję" tych przynęt, na własne potrzeby. Nie chwaląc się, w tamtych czasach stworzyłem między innymi "protoplastę" dzisiejszych boleniowych popperów, opublikowany później na łamach WP. Ale dość historyjek, przejdźmy do meritum…

Do "produkcji" woblerów stosuję różne drewno: lipa, brzoza i cedr.
Jednak najchętniej sięgam po brzozę. Jest trudniejsza w obróbce, ale jest cięższa, twardsza i ma mniejszą wyporność.
Skąd ja mam cedr? Już kiedyś o tym pisałem, mam go ze skrzynek od pomarańczy i mandarynek. Oczywiście nie wszystkie skrzynki mają cedrowe narożniki. Trzeba się nieźle naszukać, ale jak już nauczyłem się odróżniać ten gatunek drewna, to szło jak po maśle.
Cedr jest mięciutki jak lipa, łatwo się więc obrabia. Ale przewyższa lipę ścisłością słojów i tym, że słoje cedru są prościutkie jak strzałeczka. Na fotce przedstawiam korpus wykonany z lipy i kilka klocuszków cedru dla porównania. Mają nawet na sobie resztki nadruku.

Moimi ulubieńcami wśród woblerów, są te w naturalnych kolorach, oklejane folią aluminiową.

Do wykonania woblera stosuję następujące materiały:
    1. drewno
    2. drut 0,8 mm chromoniklowy od Mig Maga
    3. tiul lub inny materiał siateczkowy z damskiej garderoby
    4. Super Glue
    5. Poxipol 10 min
    6. Butapren
    7. szpachla do drewna
    8. spray czarny i biały
    9. lakier Domalux
    10. poliwęglan lub pleksi na ster
    11. folia aluminiowa
Gotowy i opiłowany korpus woblera, wiercę wiertłem 1,2 mm - lipa i cedr - lub 1,5 mm brzoza, następnie w otwory wkręcam na Super Glue widoczne na zdjęciu zaczepy do żyłki i kotwiczek.

Potem wiercę dwa otwory 5 mm (dla lepszego prowadzenia, najpierw wiertłem 2,5 mm) - jeden przed zaczepem kotwicy brzusznej, a drugi za zaczepem. W te otwory wbijam zwiniętą w rulon taśmę ołowianą. Odcinam nadmiar i opiłowuję pilnikiem na gładko.

Następnie oklejam cały korpus tiulem. Do tego stosuję również Super Glue.
Uwaga! Można sobie paluszki niechcący posklejać.

Po wyschnięciu kleju, odcinam nożem nadmiar tiulu i szpachluję grzbiet i brzuch. Podczas, gdy szpachla schnie, rozrabiam Poxipol. Z tego kleju formuję przy pomocy szpatułki - pasek kliszy rentgenowskiej - pokrywy skrzelowe.

Po wyschnięciu, opiłowuję przy użyciu drobniutkiego papieru ściernego nadmiar szpachli. Pokryw skrzelowych nie trzeba piłować, bo i tak wkładamy w ich wykonanie tyle serca, że muszą być dobre.

Tak wykonanego i dopieszczonego cudaczka, przykładam najpierw jednym bokiem do folii aluminiowej i odrysowuję, następnie drugi bok i wycinam nożyczkami.
Wycięte boki z folii, smaruję super cieniutką warstwą Butaprenu po matowej stronie folii i przyklejam do korpusu woblera. Po przyklejeniu natychmiast czymś metalowym, okrągłym i gładkim - może być zwykły wkrętak/śrubokręt - pocierając, rozprasowuję folię. W ten sposób likwiduję wszelkie załamania i wciskam ją w przyklejony pod spodem tiul. Tak powstaje na moich woblerach wyraźna łuska.

Kolejnym etapem jest malowanie grzbietu. Robię to w najprostszy sposób: biorę wobler przez szmatę i pryskam sprayem czarnym z góry, ale jednocześnie delikatnie zajeżdżając na boki, by lekko je stonować delikatnym odcieniem czerni.

Po wyschnięciu grzbietu, zanurzam w lakierze. Gdy wyschnie lakier, oklejam boki taśmą izolacyjną, lub obkładam szmatką, by podczas malowania brzuszka nie zapryskać zbytnio boków woblera.

Uwaga! Przed oklejaniem taśmą izolacyjną musi być minimum jedna warstwa lakieru! Inaczej, po malowaniu brzuszka zerwiemy taśmę razem z folią aluminiową!

Oczy robię najczęściej z koralików córki. Niedawno była moda na robienie różnych breloków i gadżetów z grubych kolorowych żyłek. Córka ma nawet cały taki zestaw do tego celu. W komplecie były również przeróżne koraliki. I właśnie taki perłowy koralik przecinam nożem i młoteczkiem, a odcięty fragment przyklejam jako oko. Źrenicę maluję czarnym markerem.

Teraz pozostało tylko lakierowanie. Nakładam zawsze od 3 do 5 warstw lakieru, poprzez zanurzenie woblera w słoiczku z lakierem. Lakier suszę przez dwa, trzy dni. Potem wykonuję nacięcie na ster i wklejam go na Super Glue.

Uwaga! Wykonując nacięcie, Wobler wkręcam w imadło przez grubą wykładzinę podłogową lub filc.

Ot i cała filozofia!

Wobler na fotkach za trzy dni dostanie ster i rozpocznie swoje testy. Jego przeznaczenie, to rzeczny szczupak. Przy okazji opowiem jak wypadły.

Jak znam życie, wiele rzeczy pominąłem lub zapomniałem dopisać. Cóż, skleroza nie boli, a i robota "na chybcika".

Miłej zabawy wszystkim strugaczom życzy…

Jotes







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1632