II spotkanie w Zielonej Górze
Data: 10-09-2007 o godz. 13:00:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Zaczęło się od tego, że ppp1000 rzucił wiadomość, iż był na rybach w Raduszcu.
Zainteresował się tym Adalin - podpytując co tam bierze, jak się łapie i na co. Gdy już prawie na łamach PW zaczęli się umawiać na wspólne ryby, podchwycił to Ziomek, proponując wspólne wędkowanie.



Jak to u nas już tradycją się prawie stało, spotkania robimy z dnia na dzień. Dlatego właśnie prawie do samego końca byłem przeświadczony, że nie pojadę. Niestety zaplanowana praca nie pozwalała już na zmiany. Po wspólnych pertraktacjach, umówili się na wyjazd nocny z 7 na 8 września. Spotkać się mieli na miejscu, około godziny 18. U mnie w pracy niespodziewanie dzień przed wyjazdem pozmieniały się plany i okazało się ze jadę. Z Ziomalem uzgodniłem szybko, że zrobię zanęty na dwóch. Szybko sklekotałem feedera, pochowałem do pokrowca podpórki, podbierak, wędkę i już byłem gotowy. W międzyczasie zadzwonił Adalin, który potwierdził: 18 nad wodą.

Z Ziomalem spotkaliśmy się jeszcze koło Krosna Odrzańskiego przy sklepie wędkarskim. Musiał sobie dokupić koszyczki zanętowe i zobaczyć, czego mu jeszcze brakuje. Niestety DS-y to nie jego metoda. Całe jego ostatnio życie to spinning - druga miłość po żonie (chyba druga) i ... Żona - pierwsza miłość (chyba pierwsza!). 10 minut później byliśmy już nad wodą. Szybko wyskoczyliśmy z samochodu i wbiegliśmy na wał okalający zbiornik. Siedziało tam paru wędkarzy potem, przed nocą - wybyli).
Woda była niska, nie było uciągu i prawie wiatru . Przy samochodzie, trochę dalej na dole, walczył ze sprzętem Adalin, który przyjechał tuż przed nami. Podeszliśmy się przywitać, po czym rozsiedliśmy się szybko niedaleko jego stanowiska. Na biegiem postawiliśmy foteliki, zmontowaliśmy wędki i pierwsze koszyki chlupnęły do wody.

Choć nie było jeszcze ppp1000, to Pogawędki czas było zacząć. Jedni piwko, inni co tam mieli, a jeszcze inni jedno i drugie.

Nie ma nas tu za wielu, jak na razie, w okolicach Zielonej Góry, ale liczy się miła atmosfera - a ta była. Więc szybko zaczęły się przemarsze od jednych wędek do drugich. Rozmowy toczyły się co chwilę u kogo innego.

Już robiło się ciemno, gdy przyjechał "lekko" spóźniony ppp1000. Dobrze że przyjechał, bo po drodze czekał w korku, ze względu na jakiś wypadek. A myśmy myśleli, że to żona go przytrzymała!
Teraz już były zarzucone "wszystkie" wędki! Więc "rozmowy wędkarskie" toczyły się na całego ( przyszła baba do lekarza ...).

Ryby? Hmmm ... no były ryby.

Takie małe podleszczaki były. W zasadzie dobrze, że takie małe, bo ręce nie "śmierdziały". Tylko Ziomek się wyłamał i dwa razy użył podbieraka. Nie mógł normalnie, jak wszyscy - musiał to zrobić. Wyjął zaskoczonego, ponad kilowego leszczyka i nad ranem drugiego, troszkę mniejszego. Biedakowi siatka potem i podbierak śmierdziały w samochodzie okrutnie, ale sam chciał - to miał.

Kiedy nocka zrobiła się już późną nocką, niespodziewanie z placu boju zniknął Adalin i ppp1000 - chowając się gdzieś w zakamarkach samochodów i chrapiąc niemiłosiernie do samego rana. My z Ziomalem prowadziliśmy pogawędki twardo do białego rana.

Rano niestety - jak powstawali Adalin i ppp1000 - zaczął padać deszcz. Niebo pociemniało i strach było przedłużać. Tym bardziej, że zanosiło się na silne podmuchy wiatru, które akurat w tym miejscu mogły być nie do zniesienia. Postanowiliśmy zakończyć maraton.

I oprócz Adalina, który bał się powrotu do domu ze względu na obowiązki "małżeńskie", rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę.

Adalin postanowił pojechać na pobliskie jeziorko, aby połowić sobie płotek w zaciszu. Z drugiej strony dziwne podejście. Najpierw piwko, potem spanie, a potem płotki na zagrychę! Dziwny jest ten świat, a właściwie jego kolejność.

Fajną sprawa było jak dla mnie to, że wszyscy chcieli spotkać się ponownie. Tylko tym razem na Odrze. Już nawet podzieliły się grupy na spinningistów i grunciarzy. Ma to być spotkanie z „wyszynkiem”, jak to nazwał Adalin. Nie wiedzą jednak biedaki o tym, że to już zaraz będzie, bo 29 września!! Tylko miejsce do obgadania ... pewnie Odra, między Krosnem Odrzańskim, a Zieloną Górą.

Pozdrawiam - z wędkarskim okrzykiem na ustach - NA ZDROWIE!!!

The_animal







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1640