Znaczenie konsumpcyjne grzybów
Data: 04-10-2007 o godz. 22:10:00
Temat: Przyroda


Jako że wciąż trwa wysyp, chciałbym poświęcić kilka zdań na skrótowe przybliżenie tej ciekawej problematyki, odpowiadając jednocześnie na kilka z zadawanych ostatnio pytań.



Przede wszystkim obalić należy na samym starcie mit, jakoby grzyby nie posiadały żadnych wartości odżywczych. Nie wiem skąd wziął się pomysł, by tak sądzić. Nie chciałbym przeceniać ich walorów, dlatego oprę się na faktach.
Grzyby bardzo przypominają większość spożywanych przez nas warzyw. Zależnie od gatunku, zawierają one 80 - 93% wody. Pozostałą część ich masy stanowią przede wszystkim białka. Najwięcej białka spośród grzybów jadalnych zawiera nie kto inny, jak sam prawdziwek. Ilość białka znajdującego się w jego miąższu jest porównywalna z zawartością białek w żytnim chlebie i wynosi 5,4%. Suszone borowiki zawierają prawie 2 razy więcej białka niż mięso wołowe. W następnej kolejności w grzybach odnajdujemy w mniejszych ilościach (2 - 6%) węglowodany (choć suszone owocniki borowika szlachetnego zawierają ich 70 razy więcej niż mięso i 30 razy więcej niż warzywa), a na samym końcu tłuszcze, których ilość nigdy nie przekracza 1%, a najczęściej utrzymuje się na poziomie 0,2 - 0,4%.

Organizm ludzki słabo przyswaja sobie białko, ponadto ściany komórkowe grzybów zawierają przede wszystkim chitynę - substancję, z której zbudowane są pancerze skorupiaków i owadów. Dlatego też grzyby są ciężkostrawne. Przeważnie zawierają one jednocześnie białka, które nasz organizm trawi (dzięki trypsynie trzustkowej) oraz takie, których nie trawi wcale. Proporcja obu jest odpowiednio 2:1 w najczęściej zbieranych i uprawianych grzybach.

Niezależnie od gatunku, grzybów nigdy nie należy łączyć z alkoholem. Nawet jeśli pełnić by miały funkcję przysłowiowej zagrychy. Każdorazowo bowiem alkohol prowadzi do ścinania się białek zawartych w grzybach, dlatego trawienie ich staje się jeszcze bardziej kłopotliwe.

Niektóre substancje zawarte w grzybach blokują rozkład alkoholu. Przykładem jest kopryna, znajdująca się w czernidłaku pospolitym (Coprinus atramentarius). Młode owocniki tego grzyba są jadalne i smaczne, ale tylko w sytuacji, gdy 2 dni przed ich spożyciem i 2 dni po ich spożyciu nie wypiło się alkoholu. W przeciwnym wypadku wystąpi arytmia i zapaść.

Warto napisać, iż jakąś dawkę jakkolwiek rozumianej trucizny zawierają wszystkie grzyby. Dlatego nie jada się ich w postaci surowej. Dotyczy to także borowika szlachetnego. Przed spożywaniem tego grzyba na surowo powinno się nawet ostrzec, choćby z uwagi na dużą zawartość ciężkostrawnego białka. Istnieją tylko dwa gatunki grzybów w całej Europie, spośród około 5 tysięcy grzybów wielkoowocnikowych, które nadają się do spożywania na surowo i jednym z nich nie jest wcale ucho bzowe. Na surowo jedzona może być płomykówka galaretowata, używana do sałatek oraz galaretek kolczasty. Należy jednak przestrzec, iż jedzenie nawet tych grzybów na surowo, grozi infekcją bąblowca wielojamowego. Jest to tasiemiec, przenoszony przez lisy (w niektórych rejonach 50% populacji lisów jest nosicielami), który dostaje się do organizmu ludzkiego najczęściej podczas dokonywania prób smakowych. Powinno się je ograniczać do minimum, a w przypadku grzybów, które podejrzewamy, że są silnie trujące, prób takich podejmować nie wolno. Objawy bąblowicy wielojamowej (m.in. żółtaczka) pojawiają się najwcześniej po 10 latach, nie dając już szans na leczenie. Choroba jest śmiertelna. Jaja bąblowca niszczone są w procesie gotowania lub smażenia już w temperaturze 60 stopni. Mrożenie nie zabija jednak jaj, które giną dopiero w temperaturze - 80 stopni.

Fenomenalny jest udział w grzybach składników mineralnych, które stanowią aż 1%. Głównie są to: żelazo, potas, fosfor i mangan. Warto jest suszyć grzyby, gdyż zawierają one wówczas do 7% soli mineralnych.

Poza tym w grzybach jest też duża ilość witamin, odpowiednio: D i B (szczególnie B1, B2), PP oraz mniejsza witamin A i C. Niektóre gatunki, m.in. podgrzybek zajączek, charakteryzują się słabo wyczuwalnym cytrynowym zapachem. Jest to następstwo obecności kwasu askorbinowego, który jest enancjometrem witaminy C (związkiem, powstałym przez lustrzane odbicie jej struktury cząsteczkowej). W grzybach zawartość witaminy C ma jednak charakter śladowy.

Najlepiej byłoby więc przyrównać grzyby np. do pomidorów. Mimo tak, wydawać by się mogło, nienajgorszych walorów odżywczych i zdrowotnych, a warto od razu zaznaczyć, że również leczniczych, dzienna porcja spożywanych grzybów nie powinna przekraczać 100 gram. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca nawet, by nie przekraczać dawki 250 gram świeżych grzybów na tydzień. Jest to następstwo stwierdzenia w grzybach obecności wielu szkodliwych substancji.

Okazuje się przy tym, że najczęściej zbierane i najbardziej cenione, znane gatunki są najbardziej szkodliwe. Dlatego zbieranie grzybów całymi wiadrami nie jest powodem do dumy, szczególnie, jeśli cały zbiór jest spożywany na raz. Dużo lepiej byłoby posegregowawszy znalezione grzyby, zamrozić je, zaprawić bądź wysuszyć, by stanowiły dodatek do spożywanych przez nas potraw przez cały rok.

Należy przy tym pamiętać, że grzyby to przede wszystkim przyprawa. Co więcej, w naszych lasach rośnie wiele gatunków, które opatrzone statusem grzybów niejadalnych, po wysuszeniu i zmieleniu, pełnią właśnie funkcję przyprawy i mogą być spożywane. Zalicza się do nich szczególnie krewniak maślaczka gorzkiego - maślaczek pieprzowy, odznaczający się wyjątkowo ostrym, palącym smakiem. Grzyb ten nie daje się zjeść jako danie głównie. Podobną funkcję pełnią wysuszone i zmielone sarniaki dachówkowate o gorzkawym smaku.
Za grzyby przyprawowe uznaje się też wiele gatunków pachnących anyżem jak np. twardówka muszlowata, której zapach jest wyczuwalny już z odległości kilkunastu metrów. Podobny anyżowy, choć dużo słabszy zapach, mają pieczarki zaroślowa i polowa. Marcepanowym zapachem charakteryzuje się wodnicha pachnąca. Niejadalny z uwagi na ostry smak mleczaj pachnący, pachnący orzechem kokosowym. Do potraw chiński zalecane są rosnące u nas dość obficie w zakrzaczonych i niechętnie odwiedzanych lasach ucha bzowe. Ich zastosowanie jest identyczne, jak grzybów mun, tj. stosuje się suszone owocniki.

Nie należy natomiast traktować grzybów jako dania głównego, a przynajmniej nie w dłuższym okresie czasu z uwagi na dużą zawartość substancji szkodliwych, które odkładają się w organizmie.

Metale ciężkie i promieniotwórczość.

Substancje szkodliwe, o których wspomniałem, to przede wszystkim metale ciężkie oraz związki promieniotwórcze. Grzyby są asymilantami tych substancji i potrafią zawierać nawet kilkadziesiąt tysięcy razy większe ich stężenie niż środowisko, w którym żyją. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie, skąd w grzybach tak duże ich stężenie. Metale ciężkie oraz związki promieniotwórcze zalegają zawsze w górnej warstwie próchnicy. I właśnie w tej warstwie rozrastają się grzybnie grzybów wielkoowocnikowych, kumulując wszystkie te związki podczas dostarczania substancji odżywczych do owocników. Substancje szkodliwe zbierane są często z powierzchni nawet kilku hektarów.

Za promieniotwórczość odpowiada cez. Najwięcej znajdujemy tego pierwiastka w podgrzybku brunatnym, płachetce kołpakowatej, podgrzybku złotawym, rydzu, jak w ogóle wszystkich mleczajach, maślaku żółtym i koźlarzu babce. Okazuje się przy tym, że większość grzybów, które nie cieszą się tak dużą sympatią zbieraczy, jak wymienione wcześniej, promieniotwórczego cezu zawierają znacznie mniej.

Z grzybów często zbieranych, w których obecność cezu jest niewielka, wymienić można: borowiki szlachetne, kurki, opieńki miodowe, pieczarki i przede wszystkim koźlarze czerwone. Zawartość związków promieniotwórczych obniżają takie zabiegi jak krojenie, mrożenie, suszenie i płukanie grzybów. Rozkład cezu w organizmie trwa 40 lat, a jego obecność powoduje powstawanie raka.

Bardzo obszernym tematem jest obecność w grzybach metali ciężkich. Przede wszystkim należy stanowczo zaznaczyć, iż spożywanie dużej ilości grzybów z gatunków, które gromadzą metale ciężkie, prowadzi najczęściej do takich chorób, jak ołowica czy kadmica. Ponadto dużo grzybów asymiluje również rtęć. Zagrożenie zatrucia metalami ciężkimi jest realne, a same zatrucia częstym zjawiskiem.

Największym problemem okazuje się kadm. W przeciwieństwie do pozostałych metali ciężkich, jego obecność w środowisku nie jest następstwem działań w sferze przemysłu. Nie dość, że hutnictwo kadmu jest rzadko spotykane, to na dodatek okazuje się, że grzyby asymilujące kadm zawierają go tak samo dużo niezależnie od położenia względem wielkich ośrodków przemysłowych. Stwierdzono nawet, że zawartość kadmu w grzybach była taka sama ponad sto lat temu, jak obecnie. Kadm gromadzą m.in. pieczarki, głównie te pachnące anyżem oraz płachetka kołpakowata. Szczególnie słynna jest jednak czubajka kania, która wskazując obecność kadmu w środowisku jest jego bioindykatorem. Oczywistym środkiem ostrożności jest unikanie zbierania grzybów w miejscach, charakteryzujących się dużym natężeniem ruchu pojazdów, czy też uprzemysłowieniem. Niestety w przypadku kadmu taka ostrożność zupełnie nic nie daje. Jedyny sposób, to traktowanie grzybów jako przyprawy, a nie dania głównego.

Regularne spożywanie czubajek prowadzi do kumulowania się kadmu w naszym organizmie na okres około 10 lat. Pierwiastek bardzo silnie wiąże się z metalotioneiną, czyli niskocząsteczkowym białkiem, które znajduje się w wątrobie i nerkach. Zanim pojawią się pierwsze objawy kadmicy, czas utajenia sięga dwunastu miesięcy.

Nieco mniej niebezpieczny jest ołów, który asymilują m.in. podgrzybki brunatne. Ten pierwiastek występuje jednak przede wszystkim w grzybach rosnących na terenach uprzemysłowionych. Odkłada się w wątrobie i kościach, uszkadza nerki, prowadzi do zmian psychicznych, obniża zdolności koncentracji, powoduje zaburzenia w syntezie hemoglobiny.

O objawach chorób wywołanych metalami ciężkimi można by napisać książkę. Najbardziej charakterystyczny jest z pewnością metaliczny posmak w ustach, bóle głowy, nudności, a w przypadku zatrucia kadmem - obecność żółtego rąbka kadmowego u podstawy zębów.

Rtęć i arsen też występują w jadanych przez nas grzybach, jednak ich ilość, mimo że przekracza dopuszczalną normę, nie jest niebezpieczna. Wydalanie metali ciężkich z organizmu wspomagają wywary z kolendry siewnej, niektóre aminokwasy, algi morskie i witaminy z grupy B, głównie witamina B6.

Działanie lecznicze grzybów.

Wielu gatunkom przez setki lat przypisywało się szczególne właściwości. Przykładem tego jest niejadalny sromotnik bezwstydny, którego młode owocniki traktowano jako lekarstwo na wiele dolegliwości. Najpewniej wiara w możliwości tego osobliwie wyglądającego grzyba pochodziła właśnie z zachwytu nad jego posturą. Obecnie nauka pozwoliła obalić wiele podobnych mitów.

W przypadku grzybów, szczególnie mocna jest licząca już ponad 500 lat teoria Paracelsusa, iż nie da się obejść bez trucizny. Jedynie dawka decyduje o tym, czy substancja jest pożyteczna i niezbędna dla życia, czy zabójcza. Świetnym na to przykładem jest buławinka czerwona, którą odnajdziemy w większości grzybowych atlasów. Grzyb ten wyrasta na kłosach zbóż. Obecność zdjęć tego grzyba w atlasach jest nieprzypadkowa. Jeśli zaobserwujemy czarne rożki rosnące wśród ziaren w kłosach zbóż, powinniśmy szybko zareagować. Grzyb ten zawiera bowiem trującą ergotynę, która powoduje chorobę zwaną rojnicą. Jej objawy to zakłócenie funkcjonowania mózgu oraz obumieranie palców. Wcale nie tak dawno grzyb ten powodował wymieranie całych wsi z powodu spożywania chleba, zrobionego z mąki zbóż, porażonych buławinką.

Grzyb ten jest doskonałym przykładem przytoczonej wcześniej teorii, bowiem produkuje się z niego środki przeciwbólowe oraz substancje używane w leczeniu migreny. Istnieją separowane pole, które zaraża się grzybem, by pozyskać jego owocniki. Ilustruje to jednocześnie, jak bardzo skomplikowane są substancje wytwarzane przez grzyby. Łatwiej jest często wyhodować grzyby niż syntezować produkowane przez nie substancje. Co się tyczy większości zawartych w grzybach związków i mikotoksyn, nie jesteśmy w stanie nawet podać ich struktury cząsteczkowej.

Bardzo ciekawym przykładem grzyba leczniczego jest jakże pospolity i niedoceniany czernidłak kołpakowaty. Jego walory smakowe są przeogromne. Niestety nie jest on prawie wcale zbierany, gdyż grzybiarze nie traktują poważnie tego delikatnego grzyba, rosnącego nierzadko w parkach i na trawnikach. Twierdzą oni nawet, że wyrasta on w miejscach, obsikanych przez psy. Oczywiście jest to kolejny mit, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Grzyb jest tak smaczny i mało wymagający, iż stał się grzybem uprawnym. Najlepszym dla niego podłożem jest kompost pieczarkowy. Jego lecznicze walory odkryto stosunkowo niedawno. Grzyb wytwarza substancje, obniżające poziom cukru we krwi i wspomaga leczenie cukrzycy.

Szczególne właściwości lecznicze posiada twardziak jadalny, czyli tak zwany shii-take. Grzyba tego uprawia się już ponad 2000 lat, co czyni go najstarszym grzybem uprawnym obok polówki wiązkowej, którą uprawiali Rzymianie. W Japonii i Chinach traktowano twardziaka jadalnego jako eliksir życia. Dzisiaj wiemy, iż miąższ tego grzyba obniża o 10% zawartość cholesterolu we krwi. Podnosi też odporność organizmu, zwiększając produkcję interferonu. Ponadto hamuje rozwój raka. Podobne działanie ma stająca się coraz bardziej popularna zimówka aksamitnotrzonowa - również będąca grzybem uprawnym.
Z drugiej strony prawie wszystkie grzyby zawierają hydrazyny oraz nitrozoaminy, które są rakotwórcze…

Ogólnie chińskie grzyby, do których obok shii-take zalicza się też reishi, poprawiają kondycję, zapobiegają nadciśnieniu i chorobom serca, są też lekarstwem na choroby wirusowe.

Z uwagi na obecność witaminy D większość gatunków jadalnych zalecanych jest także jako skromne uzupełnienie diety w przypadku leczenia krzywicy. Niektóre gatunki mają działanie przeczyszczające - np. należący do truflowców piestrak jadalny - inne z kolei działanie przeciwzakrzepowe z uwagi na zawartą w nich adenozynę.

Grzyby jako przysmak.

Powszechnie wiadomo, iż najcenniejszymi grzybami są trufle. Jest to może nie do końca prawda, bowiem większość trufli jest niejadalnych, a nawet bardzo niesmacznych, z uwagi na zapach i smak smoły. Trufla zimowa i trufla letnia, występujące rzadko w Polsce, częściej we Francji, są uznawane za smaczne. Niestety są prawnie chronione i mają status grzybów zaginionych.

W Polsce występuje jadalny sobowtór trufli, wspomniany już wcześniej, pełniący funkcję przyprawy piestrak jadalny. Jeśli jednak mowa o przysmakach, to bezsprzecznie numerem jeden jest trufla piemoncka, czyli tzw. trufla biała. Cena za 1 kg wynosi 10 tysięcy złotych. Powodem tego jest jej występowanie. Grzyb rośnie bowiem tylko w jednym lesie na świecie - w miejscowościach Alba i Acqualanga we Włoszech. Historie o zbieraniu trufli z użyciem świń są jak najbardziej prawdziwe, ale już nieaktualne. Świnia nie była najlepszym narzędziem poszukiwań dlatego, że stosunkowo trudno było nad nią zapanować i odnajdywane owocniki najczęściej zjadała, zanim jej właściciel zdążył się zorientować. Obecnie wykorzystuje się do tego celu wyszkolone psy, które nie są amatorami trufli i mniej rzucają się w oczy.

Równie cenna jak trufla biała, okazuje się być trufla czarnozarodnikowa, zwana perygordską od nazwy miejscowości, gdzie występuje (Perigueux niedaleko Bordeaux). Cena za 1 kg wynosi 6 tysięcy złotych. Owocniki rosną zimą.

Nie wszystkie grzyby jadalne są ... jadalne.

Zawartość trucizn w grzybach bywa różna zależnie od miejsca występowania owocników, pory roku oraz pogody. Podobnie nie wszystkie grzyby jadalne z definicji, są faktycznie bezpieczne. Szczególnie ciekawym przykładem powinna być opieńka miodowa. Prawdą jest, że nie każdy tak samo znosi tego grzyba. Szczególnie jednak należy podkreślić, iż jedynie owocniki rosnące na drewnie drzew iglastych są jadalne. Te rosnące na drewnie drzew liściastych są trujące, powodują zaburzenia gastryczne, prowadzą do omdleń, utrudnień funkcji oddechowych. Są dużo bardziej niebezpieczne niż popularne szatany (goryczaki żółciowe). Kategorycznie należy odradzać zbierania opieniek, rosnących na obumarłych bądź żywych drzewach liściastych oraz ściętych pniakach tych drzew. Łatwo jest na szczęście rozpoznać zatrute opieńki po tym, iż zarówno kapelusze, jak i trzonki, nabiegają wyraźnie kolorem zielonym.

Wartość spożywcza zebranych grzybów zależy w dużej mierze od nas. Zwykło się mawiać, że bardzo łatwo zatruć jest się nieświeżą rybą. Z grzybami jest podobnie. Nie powinno się ich przechowywać po obraniu dłużej niż pół dnia. W tym czasie muszą one zostać sparzone, zamrożone lub musi rozpocząć się proces ich suszenia, separujący poszczególne kawałki względem siebie. Jest to szczególnie ważne w przypadku najsmaczniejszych i najbardziej aromatycznych podgrzybków tj. podgrzybków złotawych (nie mylić z podgrzybkami obciętozarodnikowymi i żeberkowanymi - nawet w atlasach widnieją zdjęcia obu jadalnych grzybów jako przykłady podgrzybków złotawych), które choć tego nie widać, bezpośrednio po ścięciu zaczynają pokrywać się pleśnią.

Bardzo ważne jest, by grzybów nie przyrządzać w naczyniach aluminiowych. Dochodzi bowiem do reakcji krystalizacji aluminium, które wraz ze spożywanymi grzybami dostaje się do organizmu.

Te dwie ostatnie uwagi - o pleśni i aluminium - warto wziąć sobie do serca, bowiem zatrucia powodowane przez niewłaściwe przechowywanie grzybów zajmują czwarte miejsce na liście najgroźniejszych zanotowanych (pierwsze trzy to zatrucia muchomorem sromotnikowym, olszówkami i gołąbkami).

Jeżeli mamy zamiar sprzedawać grzyby to pamiętajmy, że nie każdego znalezionego grzyba jadalnego wolno nam w świetle prawa sprzedawać. Od roku 1993 obowiązuje w Polsce rozporządzenie ministra zdrowia, które wyszczególnia, które grzyby dopuszczone są do obrotu. Łącznie dopuszczone są 34 gatunki, z czego 29 to grzyby leśne. Bliższe informacje znajdują się w Dzienniku Ustaw z 1993 roku nr 79 na pozycji 374. Na sprzedaż zebranych przez nas grzybów można otrzymać w inspektoratach sanitarnych certyfikaty ważne na okres 48 godzin.

Znaczenie konsumpcyjne dla zwierząt.

Chociaż kilka zdań na ten temat. Dlaczego zwierzęta, które są amatorami grzybów, nie padają ofiarami śmiertelnie trujących gatunków? Zwierzęta wykorzystują do poszukiwania grzybów zmysł węchu, dlatego jedzą przeważnie tylko jeden określony gatunek, który im smakuje. Na przykład dziki jadają prawie tylko piestraki. Przekonałem się o tym, gdy znalazłem rogrzebaną przez dziki grzybnię koźlarza babki. Owocniki babki były powyrywane i porozrzucane, lecz nie były rozszarpane czy nadgryzione. Dziki szukały rosnących w tym miejscu w ziemi piestraków jadalnych.
Sarny, jelenie i zające gustują głównie w jeleniaku sarnim, który dla nas jest niejadalny i z wyglądu (głównie wewnętrznego) nieco przypomina tęgoskóra pospolitego. Ma dość silny zapach, który wyczuwają zwierzęta. Gryzonie preferują borowikowate, szczególnie podgrzybki brunatne i borowiki ceglastopore.

Grzyby są jednak głównie pokarmem bezkręgowców. Uwielbiają je ślimaki, przy czym jadają one dużo grzybów, które dla nas są trujące lub nawet zabójcze - np. uwielbiają muchomora sromotnikowego oraz jadowitego. Określanie przydatności grzyba na podstawie tego, że konsumowany jest przez ślimaki, jest błędnym działaniem. Ślimaki znoszą ponad tysiąc razy większą dawkę trucizny niż ludzie.

Irytujące dla grzybiarzy są larwy, które drążą korytarze w ulubionych przez nas grzybach, czyniąc je nieprzydatnymi do spożycia. Owady, które odnajdujemy w grzybach, to larwy komarów i muchówek. Jest ich łącznie ponad 600 gatunków, a każdy preferuje przeważnie tylko jeden gatunek grzyba. Pozostałe zamieszkują góra 2 - 5 różnych gatunków, przy czym wybierają zawsze grzyby podobne do siebie pod względem twardości miąższu, miejsca występowania. Niektóre preferują grzyby rosnące na drzewach, inne na ściółce. Jedne wolą grzyby twarde i zdrewniałe, inne wolą grzyby miękkie. Larwy much są bardzo rzadko spotykane w jadanych przez nas grzybach, gdyż owady te preferują rozpadające się i przegniłe owocniki.

Larwy nie są pasożytami grzybów, bowiem nie wpływają niekorzystnie na ich rozwój i wzrost. Są ich symbiontami, gdyż po przepoczwarzeniu roznoszą zarodniki grzybów. Pocieszmy się więc myślą, że im więcej znajdujemy grzybów zaczerwionych, tym przyszłoroczne zbiory powinny być bardziej obfite.

Trucizny w grzybach.

Grzybami stosunkowo trudno się zatruć. Rocznie notuje się 220 - 300 hospitalizowanych przypadków zatruć grzybami w skali kraju, z czego zaledwie 12 - 15 jest śmiertelnych. Uwzględniwszy statystyki wypadków drogowych doszlibyśmy do wniosku, że jazda samochodem do lasu jest dużo bardziej niebezpiecznym przedsięwzięciem.

Grzybiarz, który przestrzega podstawowych zasad ostrożności, nie spożywa grzybów z alkoholem oraz ogranicza ilość zjadanych grzybów właściwie może być spokojny o los swój i swoich najbliższych.

Spośród około 5 tysięcy gatunków grzybów wielkoowocnikowych rosnących na terenie Europy zaledwie kilka z nich to grzyby śmiertelnie trujące. Są to:

    1. Muchomor sromotnikowy
    2. Muchomor jadowity
    3. Zasłonak piękny
    4. Piestrzenica kasztanowata (tylko surowa)
    5. Koronica ozdobna (tylko surowa)
    6. Hełmówka obrzeżona
Pozycja piąta jest praktycznie niezbierana, z uwagi na mało atrakcyjny wygląd. Z kolei piestrzenica kasztanowata była jeszcze do lat osiemdziesiątych grzybem dopuszczonym prawnie do handlu mimo, że jej trujące właściwości znane były już od dawna. Grzyb ten zawiera gyromitrynę (nazwa pochodzi od nazwy grzyba - Gyromitra esculenta), która choć jest substancją śmiertelnie trującą, ulega całkowitemu rozpadowi podczas suszenia. Dlatego suszone owocniki były zupełnie niegroźne. Ponadto gyromitryna rozpada się również podczas gotowania, jednak opary w trakcie gotowania są niebezpieczne dla zdrowia ludzi dorosłych i życia dzieci, które są sześciokrotnie bardziej wrażliwe na działanie tej trucizny. Gyromitryna ma działanie identyczne, jak najsilniejsza z mikotoksyn tj. alfa-amanityna, czyli powoduje uszkodzenia wątroby oraz rozpad czerwonych krwinek.

Do szóstki grzybów śmiertelnie trujących niektórzy zaliczają jeszcze zasłonaka szpiczastego. Uważam, że jest to przesada, bowiem nigdy nie stwierdzono przypadku zgonu po spożyciu tego grzyba. Ponadto nie występuje on w Polsce, a jedynie u podgórza Alp. Zawiera orellaninę - substancję trującą dla nerek. Zatrucia są bardzo bolesne, ale nie są niebezpiecznie dla życia (chyba, że ktoś cierpi na choroby nerek). Pierwsze objawy pojawiają się nierzadko dopiero po kilku tygodniach, częściej jednak po 3 - 5 godzinach.

Dużo więcej do myślenia daje przypadek z 1952 roku, kiedy po zatruciu zasłonakiem rudym zmarło 19 osób. Status grzyba groźnego posiada zasłonak żółtobrzegi - póki co, jedynie podejrzewa się, że zawierać może te same substancje, co dwa wcześniej wymienione gatunki. Czasami klasyfikuje się go jako grzyba śmiertelnie trującego. Niekoniecznie „niestety” autorzy wielu atlasów podają nieprawdziwe wartościowości spożywcze wielu grzybów. Czynią tak na przykład, gdy istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo pomylenia danego grzyba jadalnego z innymi, które są trujące (np. jadalnej maślanki łagodnej, którą określają jako niejadalną z uwagi na podobieństwo do trujących maślanek np. maślanki wiązkowej) lub w przypadku, gdy jadalny gatunek jest prawnie chroniony. Uważam, że choć intencje autorów są szczere, to wprowadzanie czytelnika w błąd nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Jak widać, wśród najniebezpieczniejszych grzybów, nie pojawiły się takie gatunki jak: muchomor plamisty (którego boją się amatorzy jadalnego muchomora czerwonawego), muchomor wiosenny (mimo, że zawiera te same substancje, co muchomor sromotnikowy), maślanka wiązkowa (nagminnie mylona z jadalną maślanką łagodną), czubajeczka cielista, wieruszki i wiele innych grzybów trujących.

Nie pojawił się też muchomor czerwony mimo, że jego czerwony kapelusz w białe plamy urósł już do rangi symbolu trującego grzyba. Nie jest on w żadnym bądź razie grzybem śmiertelnie trującym. Muchomor ten zawiera muskarynę, która zawdzięcza mu swoją nazwę (muchomor czerwony - Amanita muscaria). W rzeczywistości muchomor czerwony zawiera jej bardzo mało. Jak się okazało po latach, kilkaset razy większe ilości muskaryny wytwarzają strzępiaki oraz lejkówki i grzybówki. Jak przystało na słabo trującą substancję, pierwsze objawy zatrucia pojawiają się bardzo szybko, tj. często po kilku minutach, najdalej po dwóch godzinach. Muskaryna jest trucizną układu nerwowego i choć powoduje zwężenie źrenic, ślinotok, zaburzenia pracy serca i płuc, to jest także przyczyną bólów brzucha i biegunki. To właśnie zatrucia muskaryną leczy się podając atropinę, otrzymaną z pokrzyku wilczej jagody.

Muchomor czerwony jest grzybem halucynogennym. Zawiera bowiem kwas ibotenowy i muscymol. Oczywiście znajduje on przez to swoich amatorów, którzy czerpią przyjemność z takich doznań, jak zaburzenia świadomości, podniecenie i halucynacje. Do „przyjemności” tych dochodzą również zatrzymanie czynności oddechowych i zapaść.

Zdecydowanie większym zainteresowaniem wśród narkomanów cieszą się jednak jakże częste, rosnące nierzadko na trawnikach łysiczki lancetowate i pierścieniaki wieńczone. Te pierwsze są reprezentantami rodziny Psylocybe, od której swą nazwę czerpią dwie substancje narkotyczne - psylocyna i psylocybina. Doznania po spożyciu tych grzybów przypominają objawy zażycia LSD. W rzeczywistości jednak grzyby te są jedynie obiektem niedoszłych młodzieńczych fascynacji, ponieważ pierwsze spożycie łysiczek jest jednocześnie ostatnim. Nie jest to wcale dowcip o grzybach, które są jadalne tylko raz w życiu. Po prostu przeżycia związane z psylocybiną są przerażające i łączą się z objawami zatrucia, dlatego mało kto próbuje po raz drugi.

Najbardziej niebezpieczne dla człowieka są amanitotoksyny, czyli trucizny zawarte w muchomorach (Amanitaceae). Są to komórkowe trucizny wątroby. Objawy zatrucia pojawiają się po około 12 godzinach, czasem nawet 24. Długi okres utajenia jest niszczący dla człowieka, bowiem często, gdy wystąpią pierwsze objawy, jest już za późno na ratunek. Działanie amanitotoksyn jest dość szybkie, więc zgon następuje często już po 4 dniach. Dla dorosłego człowieka śmiertelną dawką jest 50 gram surowego muchomora sromotnikowego. Dla dzieci dziesięciokrotnie mniejsza porcja jest już śmiertelna. Alfa-amanitotoksyna nie rozkłada się ani pod wpływem gotowania, ani suszenia. Substancja ta występuje także u hełmówki obrzeżonej oraz małych czubajeczek.

Choć ikoną trujących grzybów stał się muchomor sromotnikowy, a media i prasa wciąż przestrzegają przed pomyłkami, to paradoksalnie statystyki pokazują, że najwięcej śmiertelnych zatruć miało miejsce z powodu regularnego spożywania olszówek, czyli krowiaków podwiniętych. I to właśnie one powinny znaleźć się na pierwszym miejscu, uzupełniając listę parszywej siódemki. Trujące właściwości krowiaka rozpoznano w roku 1972, kiedy grzyb otrzymał status groźnego. Dopiero dalsze badania pokazały, że skutki spożywania olszówek widoczne są po latach, kiedy odkładane regularnie w wątrobie toksyczne substancje pochodzące z owocników powodowały rozpad czerwonych krwinek, podobnie jak w przypadku białaczki. Substancja trująca do dzisiaj nie została wyodrębniona i nazwana.

Dlaczego zatrucia śmiertelnie trującymi grzybami są nieuleczalne? Na to pytanie najlepiej byłoby odpowiedzieć wyjaśniając, dlaczego jeden owocnik grzyba potrafi doprowadzić do śmierci kilku ludzi. Dzieje się tak, bowiem trucizny zawarte w grzybach atakują tylko pojedyncze narządy, prowadząc do ich uszkodzenia. A że człowiek nie może funkcjonować bez wątroby, serca, nerek czy mózgu, śmierć następuje bardzo szybko. Grzyby działają bardzo podstępnie, bowiem trucizny powodujące śmierć, nie powodują przeważnie żadnych dodatkowych objawów, takich jak zaburzenia trawienia czy osłabienie. Jeśli takie objawy występują, są następstwem obecności w śmiertelnie trującym grzybie innych trucizn żołądkowo - jelitowych. Po spożyciu trującego grzyba następuje okres utajenia, który może trwać od kilku godzin nawet do kilku lat. W chwili, gdy wystąpią pierwsze objawy, przeważnie jest już za późno na ratunek. Gdy mikotoksyna zacznie niszczyć np. wątrobę, lekarz najczęściej nie jest w stanie udzielić nam już żadnej pomocy. Płukanie żołądka nic nie da, bowiem trucizny dawno już tam nie ma.

Wiele z tych przykładów pokazuje, jakże młodą nauką jest mikologia i jakże wiele stoi przed nią zadań. Podczas gdy w minionych wiekach renesans przeżywały architektura, biologia, filozofia, sztuka, nauka o grzybach w ogóle nie istniała. Przede wszystkim nie traktowano grzybów jako tworów natury. Nie miały bowiem nasion, pojawiały się nagle, nie wiedzieć skąd. Uważano je za wytwory szatana, przejawy działania sił nieczystych. Bano się ich i omijano z daleka (stąd takie nazwy jak czarcie kręgi czy jaja czarownic). Grzybów też nie spożywano (choć z drugiej strony już starożytni Rzymianie potrafili rozpoznawać grzyby jadalne, a w Egipcie były przysmakiem faraonów). Dopiero od roku 1710, kiedy Antonio Micheli odkrył zarodniki, zaczęto zupełnie inaczej je traktować. Niestety na pierwszą klasyfikację gatunków trzeba było czekać ponad sto lat.
Z zadaniem tym nie poradził sobie nawet sam Karol Lineusz, który w 1750 roku opublikował system klasyfikacji zwierząt i roślin. Za początki mikologii uznać można tak naprawdę dopiero rok 1821, kiedy Eliasz Fries opublikował „Systema Mycologicum”. Dzieło to wciąż jest aktualne i nadal stanowi podstawę klasyfikacji grzybów. Mikologia liczy więc dopiero niespełna 2 wieki. Wiele spraw nie zostało jeszcze zbadanych, w tym także wartościowości spożywcze wielu grzybów. Wystarczy popatrzeć na przykład borowika ponurego, który nawet nie 10 lat temu uznawany był za grzyba niejadalnego, by po kolejnych badań otrzymać rangę trującego, następnie stać się znów grzybem niejadalnym, później jadalnym, lecz trującym po spożyciu alkoholu i wreszcie jadalnym nawet po spożyciu alkoholu.

Gismo







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1650