Spinningowa majówka...
Data: 12-05-2008 o godz. 19:15:00
Temat: Spinningowe łowy


Po długim zastoju spinningowania nizinnego, nadszedł długo oczekiwany przez nas dzień - 1 maja...



Z ekipą spinningistów z Zielonej Góry i okolic poznałem się w lutym, kiedy to wybraliśmy się na pstrągi. Wypraw tych było kilka, aż przyszedł czas na nizinne drapieżniki. W składzie: The_Animal, Grubyzwierz, Ziomek oraz ja - Banio, pojechaliśmy nad nasza ukochaną rzekę - Odrę.

1 maja, godz. 4.30 przyjechał po mnie Animal, potem kolejno zabraliśmy Grubegozwierza i Ziomka. Celem naszej wyprawy było starorzecze Odry i pływające w nim szczupaki. Dotarliśmy tam około godz. 6.00 i 20 min. później zaczęliśmy machać.

Pogoda jak na razie dopisywała - nie padało, nie wiało i było ciepło - idealne warunki na wędkowanie. Na ryby również nie można było narzekać. Pierwszy tego dnia był leszcz, którego przypadkowo odciągnąłem od igraszek z rybkami płci piękne...

... następny był sandaczyk Animala...

... i szczupaki: mój - 55 cm i Ziomka - 53 cm.

Około godz. 9.00 popsuła sie pogoda. Wiało, padało, zrobiło się chłodno i rybki przestały współpracować. Do południa czepiały się tylko drobne okonki.

Na starorzeczu nic się nie działo, więc ruszyliśmy na odrzańskie główki. Pogoda nadal nas nie rozpieszczała, ale gdy tylko przez chmury zaczęło przebijać się słonko, uaktywniły się bolenie. Ziomek połowił ich najwięcej...

... Grubyzwierz także złowił ich kilka, uwieczniony został tylko jeden...

... Animal za to złowił klenia...

... a mnie się jakoś nie powodziło.

Nie obyło się niestety bez przykrych incydentów. Idąc z Ziomkiem obłowić kolejne główki, napotkaliśmy kłusowników. Nic nie zrobili sobie z tego, że akurat tamtędy przechodziliśmy i zaczęli wyciągać siatę z zatoki, w którym tarło odbywał leszcz. Nie mogłem nie zrobić im małej sesji zdjęciowej, a żeby "uprzyjemnić" im życie, widząc to sprawcy zbiegli. Ziomek zadzwonił do znajomego strażnika z PSR, który po jakimś czasie przyjechał. Fotki z twarzami, nr rejestracyjnym samochodu, siata i to co potrzebne, żeby ich ukarać zostało mu przekazane.

Mimo zmiennej pogody i "panów łowiących inaczej", dzień zaliczyć trzeba do udanych. Świetne towarzystwo, miła atmosfera i rybki, które dopisały. Takie wyprawy długo się wspomina...

Skład pierwszego dnia majówki:

Kolejno od prawej: Ziomek, Grubyzwierz, The_Animal oraz ja.

Dzień drugi... Tym razem na ryby wybraliśmy się z Animalem i Grubymzwierzem na Odrę w okolicach promu w Brodach. Czekał tam na nas "Team Jelenia Góra". Luki i Czarnyy, bo o nich mowa, dzień zaczęli łowiąc szczupaki na pewnym starorzeczu, na którym będziemy łowić 3 maja, ale o tym później.

Jak już wspomniałem, wieczorem wszyscy spotkaliśmy się w Brodach. Krótka rozmowa z nowo poznanymi pogawędkowiczami (tak było w moim przypadku), przygotowanie wędek, przynęt i ruszyliśmy na główki z nadzieją, że coś się uda złowić. Woda nie była "martwa", co jakiś czas widać było atak boleni, szczupaków, daleko w warkoczach oczkowały klenie - zapowiadało się dobrze ... Niestety, mimo aktywności nie chciały współpracować, jedynie Grubyzwierz zdołał przechytrzyć jakiegoś, najprawdopodobniej ślepego bolka...

Im robiło się później, tym na wodzie był coraz większy spokój i około 20.00 zakończyliśmy wędkowanie. "Team Jelenia Góra" zapowiedział, że wraca następnego dnia na starorzecze, gdzie łowili rano, tak więc i my postanowiliśmy tam pojechać...

Dzień trzeci... Jak postanowiliśmy, tak trzeba było zrobić. Z nieprzewidywalnych wcześniej przyczyn nie mógł z nami jechać Grubyzwierz, więc pojechaliśmy z Animalem sami. Tuż przed 6.00 zaczęliśmy wyciągać pierwsze okonki i szczupaczki. Po większe sztuki trzeba było iść jednak dalej. Teren trudny do przemieszczania się: trzciny, muł, woda powyżej kolan, ale opłaciło się łowić w miejscach, gdzie mało kto ma odwagę wejść. Ryby żerowały intensywnie, z początku krótkie, ale doczekaliśmy się również tych większych. Szczerze mówiąc to Animal się doczekał - każdy kolejny łowiony przez niego szczupak był większy od poprzedniego...

Jeszcze zanim została złowiona 75-tka dołączył do nas duet jeleniogórski i mogliśmy wszyscy przypatrywać się, jak Animal holuje niemałego potworka. Heh ... Znów zawiesił w tym roku naszej ekipie bardzo wysoko poprzeczkę ... Około 10.00 z Animalem musieliśmy pożegnać Lukiego i Czarnego, kończąc wspólne wędkowanie tego weekendu...

Kolejny długi weekend tuż tuż!!!

Banio







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1741