Wakacje nad Bałtykiem
Data: 31-08-2008 o godz. 07:00:00
Temat: Morskie opowieści


Tegoroczne wakacje spędziłem na urlopie we Władysławowie. Po raz pierwszy łowiłem na naszym polskim Bałtyku, a dokładniej we władysławowskim porcie. Zabrałem ze sobą tylko jedną wędkę przygotowując się tylko i wyłącznie na mizerne i sporadyczne śledzie. Byłem w wielkim błędzie, o czym przekonałem się niebawem.



Moja druga połówka również się myliła twierdząc, że w łowieniu rybek nie ma nic specjalnego. Jeszcze przed wyjazdem na wakacje dopełniłem wszystkich formalności związanych z połowem ryb w naszym morzu. Pogoda dopisywała przez cały pobyt. Nawet deszcz, który był sporadyczny, nie zdołał popsuć tych wakacji.
Pierwsze dni spędziliśmy na opalaniu i długich wieczornych spacerach, które zawsze kończyły się w porcie.

Wyniki nie dopisywały... Wędkarze, których spotykałem, twierdzili jednoznacznie, że przyjechali się zrelaksować. Ich miny wskazywały jednak całkowicie coś innego. Wracając z portu spotkałem starszego wędkarza kończącego łowienie. Podszedłem i zagadałem. Okazało się, że to miejscowy wędkarz i emerytowany rybak. Powiedział mi, że do dwóch dni powinny przyjść zimne morskie prądy, a wraz z nimi śledzie i flądry. Słuchałem i patrzyłem z lekkim niedowierzaniem. Po krótkich przemyśleniach zapadła decyzja, za dwa dni zrobię pierwszy wypad do portu.
Alarm w telefonie nastawiłem na 2:30 w nocy. Pobudka... ubrałem się, zabrałem sprzęt, który uszykowałem dzień wcześniej. Piętnastominutowy spacerek i byłem w porcie. W tempie ekspresowym rozłożyłem wędkę i zmontowałem zestaw śledziowy. Umocowałem jeszcze ciężarek 60g i wykonałem pierwszy rzut. Tuż przed opadnięciem zestawu na dno poczułem lekkie pobicie, minimalne szarpanie przy zwijaniu i już byłem pewny, że mam pierwszą rybkę. Na zestawie zawisł pierwszy śledzik.

Kolejnych kilka rzutów i za każdym razem miałem po jednym śledziu. W pobliżu spostrzegłem wędkarza. Jego obydwa zestawy czekały na wygłodniałe flądry. Otworzyłem piwko i podszedłem do niego na ’’bajerkę’’. Nie zdążyłem się nawet przywitać, gdy wędkarz energicznym ruchem zacinał. Holowana ryba niestety się spięła. Dowiedziałem się, że jest to pierwsza noc, kiedy zaczęły brać flądry. Wpadłem na pomysł, żeby w moim zestawie śledziowym uciąć trzy haczyki i zrobić zestaw ’’flądrowy’’. Niestety, jednego ze złowionych śledzi musiałem pociąć na małe kawałeczki. Szybko założyłem przynęty i mój zestaw wylądował w morzu. Wędkę położyłem jak w metodzie drgającej szczytówki no i czekałem. Niespełna dwadzieścia minut i miałem pierwsze branie. Ku mojemu zaskoczeniu flądra okazała się godnym przeciwnikiem. ’’Mam!’’- krzyknąłem w myślach. Pierwsza flądra wylądowała na brzegu.

Zaczęło świtać, morski wiaterek coraz bardziej zaczął dawać się we znaki. Z minuty na minutę robiło się coraz chłodniej. Zarzuciłem kolejny zestaw i szybko uciekłem na falochron. Korzystając z pięknego widoku wschodzącego słońca zrobiłem kilka zdjęć.

Wracając z krótkiej sesji zauważyłem, że moja wędka zaczęła szaleć. O mało co, nie wpadła do wody. Udało mi się ją jednak złapać ją i zaciąć. Kolejna flądra znalazła się na końcu zestawu.

Tego ranka wyciągnąłem jeszcze kilka rybek tej samej wielkości.

Kolejnych parę dni, a raczej popołudni spędziłem z moją dziewczyna na łowieniu śledzi w porcie.

Wielka przeciwniczka wędkarstwa w pewnym momencie nie chciała oddać mi wędki... Łowiła i nie miała dosyć.

Od czasu do czasu na zestawach śledziowych trafiały się i inne ryby.

Pewnego razu udało mi się zaciąć nawet belonę, która niestety bardzo szybko uwolniła się z zestawu.

Jak mówi powiedzenie ’’Wszystko, co dobre, szybko się kończy’’ tak i urlop dobiegł końca. Jednak piękno i urok Bałtyku sprawiły, że jeszcze na pewno wrócę w to magiczne miejsce.

Zabrze







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1777