Wizyta u zlotowiczów. Tresna 2009.
Data: 09-02-2009 o godz. 11:10:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Tekst ten pisałem już na forum, ale czy znajdą go wszyscy? Skopiowałem zatem i dodałem zdjęcia. Oto moja fotorelacja z jednego dnia zlotu.



Odwiedziny zaliczyłem. Około godziny 13:00 stanęliśmy z Marysią przy tamie. Lód gruby - chociaż przy brzegu odspojony. Kilka fotek i pojechaliśmy na miejsce zlotowe i od razu niespodzianka. Droga wjazdowa - od głównej - zamknięta. Trzeba było jedną prędzej skręcić i wąziutką ubłoconą uliczką przedzierać się do "Rybaka", ale co to jest na mojego "majbacha". Przebił się bardzo szybko i już byliśmy nad wodą. Na tafli daleko grupka wędkarzy siedziała nad otworami. Nie przeskakiwałem wody - ta biała mila jeszcze nie dla mnie.

W pensjonacie gwar. Całe rodziny- zlot dzieciaków. Pani Marysia ugościła nas obiadem - zupka pomidorowa, ziemniaczki, kotlet z piersi (nie wiem - jakiś drób) marcheweczka w wiórki - surowa dobrze przysmaczona, kompot z jabłek. Chwila oddechu i pada hasło - góra Żar.

Jarokowal z rodzinką koniecznie chcieli sprawdzić tę odwrotną grawitację. Jadę też moim samochodem a wraz ze mną Jessica i Agatka. (Zabierze nas pan, zabierze! No oczywiście). Sigi już się nie zmieścił, przygarnął go Jarokowal.

Na górze Żar ruch jak diabli. Narciarze, snowbordziści jeszcze na pełnym biegu. Dziewczynki ruszyły na stok a my - zwiedzaliśmy górny staw i znaleźliśmy ... tor saneczkowy. Kasa jeszcze czynna - 4 zł za zjazd i wyjazd. Jarokowal zabrał dzieciaki - i pojechali w dół. A że jeden zjazd to za mało, więc pojechali drugi, trzeci i czwarty. Zjazd kolejką był równie atrakcyjny . Z boku szalała grupa zjazdowa na niezbyt szerokim pasie śnieżnym. Mały chłopiec pędził na nartach na jajo (czytaj na wprost w dół) aż nogi nie wytrzymały i fiknął koziołka. Od razu przypomniała mi się młodość, gdzie na czerwonym szlaku na Pilsku zjeżdżaliśmy prawie na jajo do samego parkingu samochodowego. Dziewczynki po sześciu zjazdach siłą zostały wyrwane do samochodu. Zaczął się wieczór a z "Rybaka" zadzwonili, że grill już rozżarzony. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, pierwsze koła kiełbasiane (tak zwinięta kiełbasa w kształcie ogromnego koła - nie okręgu) już dochodziły. Dareczek poczęstował nas - ojjj była wyborna. Niestety nie mogliśmy dłużej siedzieć i z kółkiem kiełbasy na ręce - żegnamy szczęśliwych zlotowiczów.

Powrót nie był upierdliwy i szybko znaleźliśmy się w domku. Od razu wrzuciłem fotki na komputer - no pierwsza klasa!! Pewno przygotuję fotorelację z pobytu tam pod warunkiem, że redakcja nie będzie mi kazała czekać w kolejce do edycji. Jeśli się zgodzą - w poniedziałek wysyłam materiał.


Ryby? No oczywiście, że złowili. O tym pewno będą chcieli sami napisać. Pogoda była fantastyczna - owszem chmurki ale i dziury niebieskiego nieba. Dla mnie najważniejsze, że nie było mrozu, tylko plusowa temperatura.

Old_rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1852