Zakopiańska Biesiada Pogawędek Wędkarskich - relacja
Data: 25-01-2003 o godz. 17:58:13
Temat: Pogawędkowe imprezy


Czwartkowy (16.01.03) poranek w Zakopanem. Budzę się w biesiadnej kwaterze i sięgam po telefon. Za chwilę mają być Jaśko (Januszpozn), Włodek, Sigi i Jacek_dsw. Okazuje się, że trochę zaspałem (dzień wcześniej bankietem zakończyła się konferencja), a chłopaki nie mogąc się do mnie dodzwonić, poszukują od kilku minut bazy.



Staram się ich jakoś pokierować, ale Jaśko, bezbłędnie niczym GPS, lokalizuje ulicę Za Strugiem i po chwili cała ekipa melduje się na podwórku. Gospodyni wita gości szerokim uśmiechem, pytając, skąd przybywają tacy przystojni mężczyźni (górale to jednak dowcipny naród).

Pokoje mamy bardzo schludne i czyste, każdy z widokiem na Giewont, ale przecież nie przyjechaliśmy by w nich siedzieć. Układamy Jasia do snu po całonocnej podróży, brzdękając na puszkach piwa chmielową kołysankę. Po chwili reszta ekipy raźnym krokiem zmierza do historycznej dla Pogawędek knajpy "U Wnuka". To tutaj, dokładnie dwa lata temu, spotkali się po raz pierwszy nestorzy naszej witryny, w składzie: Sazan, Januszpozn, Artur i niżej skromnie podpisany.


Bratamy się z miejscową ludnością, bo przecież wypada...


Sigi i Włodzio - na zdrowie!


Jackowi bardzo spodobały się góralskie dziołchy. Aż wstyd powiedziać o czym myślał nad tą świecą. Zgadujmy więc.

Wypijamy po piwie za każde 5 miesięcy, które minęły od tego czasu (wzięliśmy jeden miesiąc zapasu, bo do zlotu w Ryni jeszcze parę tygodni). W biesiadnych już humorach przemieszczamy się do restauracji "Adamo". Przyznać trzeba, że to całkiem miła knajpka, zaś golonkę, żeberka na metry i włoskie specjały serwują znakomite. Wciągamy z Włodkiem po lasagne'i, zaś Sigi ordynuje sobie opiekaną goloneczkę. Kolejne piwa pozwalają nam odkrywać nowe perspektywy, rozjaśniają umysł, czyszczą nerki i rozwiązują języki. Słowem - jest wesoło.

Czas jednak wrócić po Jasia. Podrywamy się więc i po chwili maszerujemy ulicą Kościeliską. Tak się jednak składa, że sentymenty nie pozwalają nam minąć obojętnie "Wnuka". Zasiadamy tam ponownie, wysyłając jedynie Jaśkowi namiary na ekipę.

Mija piwo, może półtora, i Janusz bawi się już razem z nami. Aranżujemy sesję fotograficzną na pamiątkę. Dochodzi już 18-ta. A skoro przesiedziało się pół dnia w knajpie, to czas na... kolejną knajpę. Tym razem to clue czwartkowego wieczoru - świetna góralska restauracja "Bąkowo Zohylina". Barman wita nas ukłonem, zaś kelner prowadzi do zarezerwowanego stolika. Zaczyna się biesiada w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.

A specjały serwują tam wyborne. Kosztujemy żurku z kiełbasą, wędzonką, jajkiem, "grulami" i pieczarkami, wybornej zupy z borowików, na drugie zaś Sigi i Jasio zamawiają wielki talerz zbójnickiego jadła (ależ ci zbójnicy miewali zacny wybór mięsiwa wszelakich rodzajów). Ja stawiam na pieczoną szynkę w sosie ze śmietany i borowików, którą wychwalać będę jeszcze długo. Potem leje się już tylko piwo, powoli ustępując zacniejszym trunkom w postaci bourbona i szkockiej.


Czy sobie poradzą z taką porcją? Poradzili...


Włodek, który przyznał, że Zakopane odwiedza pierwszy raz, próbował wszystko uwiecznić cyfrowo i na kliszy.


Esox atakuje pyszną szarlotkę z bitą śmietaną i sosem waniliowym.

Po tej wykwintnej kolacji, kiedy zamykają już knajpę, udajemy się w nocny rejs po Zakopanem, zaglądając to tu, to tam i radośnie biesiadując. Włodzio, który trochę wcześniej wrócił na bazę, doniósł nam potem, że odnotował nasz zjazd do zajezdni o szóstej nad ranem. Jednak wbrew obawom, nikt nie wrócił na automatycznym pilocie, na holu, lub z napędem na cztery koła.


Na Krupówki! - pokrzykuje Esox z Włodkiem.


Nocny widok na Krupówki.


Takiego obrazu nie powstydziłby się Harry Potter.

Piątek. Świt. Godzina 13-ta. Budzi nas nieznośny hałas dymu obijającego się o ściany komina. Pojedyńcze płatki śniegu łomoczą o parapet. Gdzieś w dolnym reglu niemiłosiernie, przenikliwie i nad wyraz głośno drą się wróble. Kiedy wydaje nam się, że nie ma gorszej udręki, nagle ktoś zaczyna borować w ścianie. Okazuje się, że gospodyni wynajęła jakiegoś speca elektryka do jakichś tam prac. Na szczęście facet szybko kończy swoją robotę, zanim dostanie w zęby.

Ogarniamy się trochę i po porannej toalecie, koło 15-ej, meldujemy się "U Wnuka" na śniadaniu. Dzisiaj wieczorem dołączy reszta ekipy - Sigowa z Sigiem i Sazan. My jednak wcześniej wędrujemy pod "Wielką Krokwię", aby obejrzeć skoki treningowe i kwalifikacje do turnieju.


Czyżby Adaś też musiał kupować bilet na kolejkę COS-u?


I nawet nie zaczekają na niego z odjazdem?


Leeeeeeeeeeeeeeeeeć Adam


Kibice - Polskaaaa, biało-czerwoni, Polskaaaa...


Widok na skocznię...


...i kawałek widoku.

Narodu mnóstwo, huk wielki, trafiamy na końcówkę pierwszej serii. Adaś trzeci. Za Svenem i Primozem. Po drugim skoku Małysz spada do drugiej dziesiątki, bo się nie wysilił. Jednak my już tego nie widzimy, bo o 18-ej ponownie meldujemy się w "Bąkowej Zohylinie". Tym razem stolik zarezerwowany tuż koło kapeli, która towarzyszyć będzie nam do nocy.

Koło 20-ej dobija reszta ekipy i zabawa namiera tempa. Sazan bije wszystkich na głowę apetytem na piwo i śpiewem z orkiestrą. Sigowie aklimatyzują się w pogawędkowej brygadzie - wszyscy zaś kosztują specjałów góralskiej kuchni - kwaśnicy, żurku i wszelkiego mięsiwa.


Rżnie muzyczka...


...ku uciesze Sigowej i Sazana.

Raz po raz podchodzi do nas góral i pyta "Jak się bawicie cepry? Nie pijecie nic?", po czym potrząsa stołem i grzmoci pięścią w żelazny okap kominka. Jasiek zamawia drinka dla górala - "Co pije ten pan?". "On nic nie pije, jemu nie wolno" - pada odpowiedź kelnera. Kiedy osiłek, pełniący rolę bramkarza i animatora góralskiej zabawy dostaje jednak w końcu drinka i dowiaduje się co mówił kelner, stwierdza: "Ech ten kierownik, on mnie tak nie lubi, a ja jego, żech bym nim ta ziemia pozamiatoł. Ale nie mówcie mu cepry, ni?".

Wesoło i szybki mija wieczór, dlatego niewiele później pomalutku zbieramy się do kwatery, dokonując jednak stosownych zakupów chmielowych. Tam rozmowy trwają jeszcze bardzo długo.

Sobota. Po spacerku zastrużańską uliczką przybywamy ponownie do "Wnuka", zwabieni hasłem "Przydźcie syćka do Wnuka, on coś dla Was posuka!". Poszukał i znalazł. Doskonały barszcz czerwony, doprawiony świeżym czosnkiem. Po śniadaniu i krótkim spacerze pod Gubałówką i po Krupówkach, wracamy do kwatery, skąd nadajemy biesiadny meldunek na Pogawędkach.


Był czas i na "wysokogórski" spacer.

Wieczorkiem, na Małysza, wędrujemy sobie do "Adamo", gdzie czeka na nas zarezerwowany stolik w przytulnej salce koło drink baru.


Jesteśmy w Adamo.


Włodek i Sazan strategicznie bazują przy drink barze.


Sigowa i Sig - nasze nowe pogawędkowe "nabytki".


Sigi, Jaś i Włodek siedzieli nad michą jadła...


...i tylko migawka aparatu mogła zarejestrować tempo, w jakim znikało ono ze stołu.

Zamawiamy żeberko, golonkę, a Sigi z Jasiem potwornej wielkości michę grillowanych mięs, zwaną gościną szefa. Do wszystkiego podają nam masę dodatków i pyszne sałatki. A skoro tak - to skłaniamy się ku przedniejszym i bardziej wyszukanym trunkom - każdy to co lubi. Wędrowniczek, Jim Beam, Martini, Cahlua. A do tego moc opowieści - mniej lub bardziej wędkarskich. Nawet Włodek powiedział więcej niż 217 słów (tak było według Jasia poprzedniego dnia). Przeraźliwie syci wróciliśmy do kwatery po północy.

W sobotę opuścił nas jeszcze w ciągu dnia Jacenty, którego wzywał obowiązek edukacyjny. Nazajutrz rano odjechali Jaś, Włodek i Sigi. Po obiedzie, ale przed małyszowym szaleństwem na drodze w stronę Krakowa pomknęli Sig z Sigową i Sazan.


W sobotę i niedzielę Zakopanem zawładnęli kibice Adama. Powyżej Krupówek...


...na samych Krupówkach...


...a wszystkiego pilnował nawet policyjny helikopter.

Niżej zaś podpisany, nie poczuwając się notorycznie do jakichkolwiek obowiązków, pozostał w Zakopanem do poniedziałku, spełniając kaprys poślizgania się na nartach. O 15:49 wsiadł do pociągu relacji Zakopane - Warszawa (bez ogrzewania), o 22:00 stawił się w domu, po czym bez zbędnego ociągania powyższy donos dla pogawędkowej gawiedzi sporządził.

Biesiadny, odchudzający się Esox







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=188