Wiosenne bolenie
Data: 28-01-2003 o godz. 09:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Zanim zacznę pisać o tym co i jak, wyjaśnię kilka kwestii natury zasadniczej. Nie można się niczego nauczyć czytając o cudzych doświadczeniach. Tym bardziej złowić wspaniałą rybę. Może ten fakt zasmuci co niektórych, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jeśli już złowicie upragnioną rybę to będzie to tylko Wasza zasługa. Wynika to z faktu, że podstawą wędkarskich sukcesów jest znajomość rzeki i zwyczajów jej mieszkańców. Znajomość rzeki to temat rozległy, temat rzeka. Z moich tekstów można się dowiedzieć jak ja poznawałem i poznaję mój odcinek Wisły. Niech ta wiedza posłuży jako materiał do porównań z wiedza jaką Wam udało się zgromadzić.



Pierwszy problem, z jakim się spotkałem, polegał na odnalezieniu wiosennych żerowisk boleni. Dzisiaj wiem, że miejsce pierwszych polowań rap, zależy od poziomu wody. Najszybciej odnajdziemy te miejsca poświęcając jedną wyprawę na spływ rzeką. Aby nie był to stracony dzień należy wybrać taki z wysokim ciśnieniem atmosferycznym, któremu najczęściej towarzyszy ciepła słoneczna pogoda. Zapewniam, że zdobywanie tych cennych informacji przedzierając się przez krzaki, nie jest najlepszym pomysłem. Powtarzając ten zabieg przez kolejne lata, ilekroć przyjdzie nam rozpoczynać sezon przy innym poziomie wody, zdobędziemy wiedzę, która biedzie procentować przez wiele lata. Wynika to z tego, że bolenie przy konkretnym poziomie wody zajmują te same stanowiska. Wystarczy wówczas że zaglądniemy na stronię IMGW gdzie zapoznamy się z aktualnym poziom wody i już wiadomo gdzie powinniśmy udać się na ryby. Prognozę na następny dzień wyliczam z prostego rachunku. Jeśli mam zamiar łowić za 10 godzin a prędkość nurtu wynosi 4 km/h to poziom wody w miejscu połowu będzie taki jak jest aktualnie 40 km powyżej planowanego miejsca wyprawy. Wszelkie fale są na tyle płaskie, że te wyliczenia są dosyć precyzyjnie i nie ma mowy o wpadce. W południowej Polsce psikusa może zrobić jedynie zapora w Czchowie gdzie nagłe zamkniecie śluzy spowoduje np. po kilkudziesięciu godzinach spadek wody w okolicy Połańca o 1 m.

Jeśli woda jest wysoka, to ryby są na prostkach gdzie woda zalała przybrzeżne krzaki. W nich chowają się ukleje a bolenie kursują w tę i z powrotem atakując te nierozważne. Najczęściej tworzą one małe grupy, 3 – 4 szt., które penetrują kilkudziesięciometrowy odcinek brzegu. Niestety z przyczyn niewiadomych bolenie preferują pewne miejsca mając w pogardzie inne o identycznych parametrach. Prostka przy której łowię nie jest banalną. Zaczyna się cyplem za którym robi się warkocz. Miedzy warkoczem a brzegiem tradycyjnie nurt usypuje górkę piachu. Ma ona od strony warkocza ostry spadek. I tu polują największe ryby. Praktycznie ich nie widać, tylko czasem z wody wyskakuje ukleja lądując mi pod nogami. W wodzie, wprawne oko, dostrzeże zawirowanie. Aby złowić takiego skrytobójcę trzeba naśladować tą sytuację. Przynętę zarzucam w nurt pod prąd, kiedy dojdzie do dna ściągam ją do warkocza i od tego miejsca przeprowadzam po stromej krawędzi górki, kręcąc coraz szybciej. Atak następuje najczęściej, kiedy już widzę przynętę. Można się od tego nabawić tiku nerwowego. Zacięcie ryby też stwarza problemy, bo atak na krótkiej żyłce często kończy się rozerwaniem rybie wargi.

Pierwsze żerowanie boleni jest bardzo intensywne. Trwa to zaledwie kilka dni ale bolenie zachowują się bardzo nierozważnie. W takich warunkach pobiłem swój rekord łowiąc tego samego bolenia po 25 minutach. Średnie poziomy wody tworzą przelewy. Tu właśnie należy szukać pierwszych boleni. I znowu jest tak, że na jednych przelewie bolenie grasują a na innych nie. Łowienie na przelewach jest proste. Przepuszcza się przynętę w poprzek, przez jak największa ilość warkoczy. Większe bolenie trzymają się miejsc gdzie warkocze się już rozmywają. Mniejsze polują pod samymi kamieniami. Nie są to sztywne zasady. Na nietkniętym łowisku bolenie zachowują się nieskrępowanie. Kiedy nasze poczynania zakłócą tę sielankę taki układ staje się obowiązujący. Większe ryby z natury płochliwe zawsze będą trzymać się jak najdalej od nas lecz tam gdzie jeszcze jest szansa coś upolować.

Rzadko bo rzadko, ale czasem przychodzi rozpocząć sezon przy niżówce. Bolenie stoją w zakolach główki, na przelewie której wcześniej odbyły tarło. Odnalezienie takiej główki to szansa na złowienie wielu ryb. Najczęściej jest tak, że te najcenniejsze sztuki stoją w miejscu gdzie zakole przechodzi w prosty nurt czyli dobre kilkadziesiąt metrów za szczytem główki. Atakują ukleje płynąc z nurtu w stronę brzegu. Ukleja broni się przed połknięciem stojąc jak najbliżej brzegu. Z dnia na dzień ryby są coraz bardziej syte i sprawy zaczynają się komplikować. Trzeba będzie pomyśleć i się natrudzi aby złowić kilka sztuk.

Kiedy zdobyłem już wiedzę o wiosennych stanowiskach boleni mogłem się pokusić o zdobycie kolejnego puzzla do układanki. Zaglądając do upatrzonego boleniowiska wczesna wiosną precyzyjnie ustaliłem kiedy zaczyna się pierwsze intensywne żerowanie ryb. Ja ten moment przyporządkowuje do konkretnego etapu rozwoju liści wierzby. Kiedy krzaki obsypane są nie w pełni rozwiniętymi liśćmi, to na bank bolenie już polują. Oczywiście na różnych odcinkach rzeki ten moment następuje w innym momencie. Ja zaczynam łowić na podgrzewanych wodach poniżej Połańca. Po dwóch tygodniach przenoszę się na zimne odcinki rzeki. Dzięki temu układowi zaliczam dwukrotnie start.

Bolenie można oczywiście łowić przed ich pojawieniem się na powierzchni. Ale jest to temat na osobny tekst i sprawa jest mocno skomplikowana. Wprawdzie w ubiegłym sezonie złowiłem w tym okresie kila pięknych ryb, ale wiem, że nie jest to proste a szanse na złowienie większej ilości boleni są niewielkie. Przyłowem najczęściej są sandacze z wypuszczaniem których są problemy. Dlatego trzeba się zastanowić czy powinno się w tym okresie niepokoić ryby szykujące się do rozrodu.

Na koniec rada którą powinni przyswoić sobie wszyscy początkujący raperzy. Przed łowieniem, przez przynajmniej kilkanaście, minut bacznie obserwujemy łowisko. To co uda nam się dostrzec i zrozumieć decyduje nie tylko o ilości ryb które uda nam się złowić ale przede wszystkim przysporzy nam nowych informacji. Dużo więcej dały mi porażki nad wodą, ponieważ stymulowały mnie one do poszukiwań. Sukcesy działają najczęściej jak suty obiad. Im bardziej suty tym większe perturbacje.

Tekst i zdjęcie - Kierownik

Uwaga - przypominamy, że od ubiegłego roku z RAPR PZW obowiązuje okres ochronny bolenia od 1 stycznia do 30 kwietnia. - przyp. Redakcji







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=194