Fartowna zasiadka czyli o tym, że nigdy nie planuj zasiadek…
Data: 22-07-2010 o godz. 15:50:00
Temat: Karpiomania


Piątek, 25 czerwca, nie napawał pogodowym optymizmem. Szaro, ponuro, nie za ciepło… Praktycznie cały dzień mżawka.
Od tygodnia obiecywałem i Żonie, i sobie, że nigdzie na ryby nie jadę.
Po południu do sklepu przyszedł Kompan od zasiadek - Artur. Postaliśmy, pogadaliśmy. Wpadł po zakupy Grzesio. I wtedy Artur do mnie mówi: jedziemy na ryby?



Oczywiście opierałem się jak mogłem … w myślach jakieś 15 sekund. Ale gdzie? No na Okonia. Telefon do Właściciela i miny nam zrzedły – praktycznie cały weekend wszystkie miejsca zarezerwowane. Po krótkiej aczkolwiek burzliwej debacie wybór padł na jezioro Pomocnia. Około godziny 19.30 spakowani ruszamy i Artur mówi, że może na Oczko w Zegrzu, bo już późno… No dobra – mnie jest ogólnie obojętne gdzie pojedziemy.

Na miejscu jesteśmy ok. 20.00. Zaczynamy od namiotów, bo w każdej chwili mżawka może zamienić się w deszcz.

Następnie rozkładamy pody i montujemy zestawy. Po jako takim rozlokowaniu podów i wybraniu miejscówek przystępujemy do nęcenia.

Jako podstawy zanęty używamy pelletu Allera, kukurydzy i konopi. Po wymieszaniu w wiaderku biorę się do nęcenia rakietą. Artur w tym czasie nęci kobrą. Do nęcenia używa kulek truskawkowych Trofeum i Pro Logic, ja zdecydowanie preferuję kulki StarBaitsa Omega Fish i SK30.

Bardzo szybko przychodzi wieczór, a potem noc.
Do rana cisza. Nic nie piknie, nie mówiąc o normalnym braniu. Rano po śniadaniu i kawie nęcimy jeszcze raz. Z tym, że i ja nęcę kulkami truskawkowymi.
Cały dzień cisza. Ile można czekać na branie? Ale dobrze wiemy, że Oczko to bardzo chimeryczna woda, a brania jeśli są, to tylko nocą.

Około 16.30 ciszę przerywa piiiiiiii na wędce Artura. Po około 15 minutach na macie ląduje karp. Szybkie ważenie i waga pokazuje 9 kg. Karp po sesji fotograficznej odpływa majestatycznie do swojego domu.

Bardzo się cieszymy i nie możemy nadziwić się, że ryba wzięła w dzień. No ale przecież to nie powód do narzekania…
Na wieczór nęcimy jeszcze raz, bo wiadomo, ile takie miśki mogą zjeść…

Około 20.00 troszkę zmęczony idę spać. Noc minęła spokojnie. Wstałem o piątej rano. W tym czasie Artur postanowił przetestować moje łóżko.

Ubrałem się, wypiłem dwa łyki kawy i słyszę piiiii – jedzie na mojej wędce. Po krótkim, aczkolwiek nerwowym holu, bo karp postanowił zakotwiczyć w grążelach i musiałem z podbierakiem iść po niego. Karp ląduje ma macie. Ważenie - 8,10 kg. Jest super… Kilka fotek i wracaj dzieciaku do swojego domu…

Do końca już nic się nie działo.


Na macie nie zawsze lądują duże sztuki...

Na dwa dni zasiadki do wody poszło na cztery wędki około 40 rakiet zanęty i 2,5 kg kulek.
Planujemy zasiadkę z łódką, echosondą, z wywożeniem zestawów - ciekawe, czy przyniesie ryby?

Janusz JKarp







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=2007