Wigilijne rozliczenie IV.
Data: 21-12-2010 o godz. 14:40:00
Temat: Bajania i gawędy


Noc już dawno otuliła okolicę, jedynie monitor rozświetla zimnym światłem ponury pokój. Zastanawiam się nad treścią, jaką chciałbym przekazać i coraz trudniej zebrać mi słowa. Gdzieś w tej gonitwie za codziennością zginął czas na wędkowanie. Zabrakło miejsca w kalendarzu na wyprawy na pstrągowe ciurki, gdzie w pokrzywach po szyję walczyłem z tabunami komarów, usilnie starającymi się wyssać ze mnie całą krew.



Zabrakło wolnego na sandaczowe wyprawy. Na pontonowe pływanie po starorzeczach w poszukiwaniu największych mętnookich. Jeszcze przecież tak niedawno każdy jesienny niemal wieczór spędzałem z wędka w dłoni, uganiając się za nimi.

Zamiast polować na srebrne torpedy spędzałem wolne chwile na zupełnie innych zajęciach. Pudełka przepełnione boleniowymi przynętami kurzą się w piwnicy - zapomniane, ciśnięte w kąt między inne graty. Woblery, błystki, fikuśne gumy tak skrzętnie kolekcjonowane jeszcze sezon temu. Teraz bezczynne stają się tylko wystrojem wnętrza w zimnym pomieszczeniu na końcu tunelu.

Świat zwariował. Pędzi coraz szybciej, niosąc mnie w zupełnie nieznanym kierunku. Czasem czuję, że tracę kontrolę nad tą maszyną. Ciska mną jak po wagoniku w górskiej kolejce, gdy zapomni się zapiąć pasy.
Czasem jadąc na drugi koniec Polski zatrzymuję się nad rzeczkami, w których zawsze chciałem choć przez chwilę połowić. Staje na moście i patrzę w wodę. Przyglądam się drobnym rybkom stojącym między filarami. Jak beztroskie z pozoru wiodą życie. W końcu jedyne, co muszą zrobić to przetrwać. Tak jak ja, gonione przez drapieżniki czyhające na nie w głębokiej wodzie.

Bywa, że czuje się jak taka rybka. Z pozoru beztroska, nieskrępowana niemal niczym. Pływająca to tu, to tam i zbierająca pokarm, jaki niesie rzeka. Po tym pozorem sielskiej egzystencji czyha potwór. Ukrywa się w głębi między korzeniami starego drzewa. Wszystko widzący, bezszelestny, niemal niezauważalny. Wypatruję tylko momentu, gdy rybka w swej naiwności i swobodzie oddali się od innych rybek. Choćby na tyle, by powrót zajął więcej niż dwie sekundy. Atakuje z niewyobrażalną precyzją i świat wybucha na moment maleńką tragedią. By po chwili znów zapadła cisza. By woda po ataku drapieżcy znów wygładziła swoje lico. Małe rybki, jak przed chwilą, zaczęły zajadać się smakołykami niesionymi rzeką.

Taka ostatnio jawi mi się rzeczywistość. Piękna w swej dzikości jak rzeka. Nieposkromiona powodzią i spokojna skuta lodem. Obfita w swych skarbach, a jednocześnie tak życiowo brutalna. Gdzie wygrywa zawsze najsilniejszy. Gdzie natura dokonuje odwiecznej selekcji.

Mija kolejny rok, rzeka niesie kolejne litry wody. Na zewnątrz zima harcuje w najlepsze, a ja zapadłem w dziwną melancholię. Może to tęsknota za nocną zasiadką na suma. Za letnim uganianiem się za brzana i wiosennym jazi tropieniem.
Za kilka chwil zasiądziemy do wigilijnych stołów, obficie zastawionych świątecznymi potrawami. Nastanie czas życzeń, pojednań i łez szczęścia. Za kilka chwil świat na ułamek sekundy się zatrzyma, wypatrując pierwszej gwiazdki. Mikołaj wślizgnie się przez komin i rozda podarki.

Życzę Wam moi drodzy dużo zdrowia i radości w te święta. Pogody ducha i wiary, że przyszły rok przyniesie nam dużo radości. Życzę Wam, aby Wasze rzeki niosły tylko czystą wodę. Pełną życia, byście mieli czas na przeżywanie przyrody i cieszenie się z każdej spędzonej nad wodą chwilą.

Wykrzyknik







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=2049