Fly Fishing - cz. IV: Na poważnie.
Data: 08-01-2011 o godz. 15:15:00
Temat: Muszkarstwo


Wędka, kołowrotek, linka - to wszystko ważne. Równie jednak niezbędne są inne akcesoria i wyposażenie, którym poświęcę kilka słów w tej części. Tak więc nadszedł czas na pokaz mody - o tym, że nie chodzi jedynie o "miód dla oka" przekonacie się - mam nadzieję - za chwilę.



Kamizelka.

Jedną z podstawowych i niezbędnych rzeczy w wyposażeniu wędkarza muchowego jest kamizelka muchowa. Specjalnie podkreślam i powtarzam, kamizelka wędkarska muchowa. Gdy znajdziemy się na łowisku typowo muchowym i przyjrzymy się uważnie łowiącym na muchę nie znajdziemy w śród nich nikogo, kto by dźwigał ze sobą plecak, jak to się ma wśród łowiących np. na spinning. Bierze się to nie z powodu, iż wędkarz muchowy ma mniej wyposażenia dodatkowego, (bo ma czasami więcej), ale stąd, że to co nosi w kamizelce jest odpowiednio dobrane i poukładane. Powodowane jest to tym, iż większość czynności związanych z wędkowaniem, wędkarz muchowy wykonuje stojąc w nurcie rzeki, czasami dość głęboko, daleko od brzegu i prawie wcale nie wychodzi w czasie łowienia na brzeg. (Hłe, hłe - tak naprawdę, to z powodu presji pilnuje się czujnie "miejscówki").
Należy dobrać odpowiednią kamizelkę do wyposażenia: podstawowego, dodatkowego i łowiska. Kamizelki dla wędkarzy muchowych są po pierwsze trochę krótsze, gdyż jest to wymuszone częstszym i głębszym brodzeniem w wodzie.

Posiadają sporo kieszeni z przodu, w środku i na plecach. Mają na stałe wbudowane tzw. retraktory (rozciągliwe sprężynki z karabińczykami lub agrafkami)…

… oraz naszywaną lub przyczepianą na rzepę patkę z materiału lub pianki do wpinania much. W kieszeniach przednich kamizelki znajdują się rzeczy, których używa najczęściej. Podstawa to pudełka z muchami. Zwykle wędkarz ma w kamizelce co najmniej cztery, sześć, a nawet dziesięć pudełek różnej wielkości i pojemności. To z powodu niezliczonych wzorów i typów much. (Lepiej nosić wszystko ze sobą niż zostać zaskoczonym na wodzie np. nagłą i krótką rójką, a my właśnie zostawiliśmy pudełka odpowiednimi muchami).


Ekspedycja karna.

Pudełka można podzielić - od zwykłych do specjalnych, o prostych i złożonych systemach mocowania haczyków. Pudełka mokre i wodoszczelne. Warto, więc zwrócić uwagę czy kamizelka, którą chcemy zakupić sprosta tym wyzwaniom.

Zawsze pakujmy rzeczy i pudełka narażone na zamoczenie do kieszeni umieszczonych wyżej, natomiast inne elementy, którym woda nie zaszkodzi i można je przesuszyć upychamy do kieszeni dolnych. Czasami brakuje kieszeni, a czasami ich rozmiary są za małe. Można zacząć więc od tyłu. Najpierw kamizelka, a potem pudełka. Do reszty kieszeni pakujemy dodatkowy i przydatny osprzęt. Zapasowe łączniki, żyłki przyponowe, (które możemy zawiesić na zewnątrz do atraktora na sznurku z klipsem), smary i spraye do much i przeciw komarom, obcinarka do żyłki (też na atraktorze).

Małe nożyczki do przystrzyżenia much, okulary polaryzacyjne, szczypce do wypinania ryb, kawałek świeczki, osełkę do haczyków i dokumenty (dodatkowo umieszczamy je w szczelnym woreczku ze strunowym systemem zamykania lub specjalne wodoszczelne na zapinki) itp.

A teraz kieszenie na plecach. Porządne kamizelki posiadają ich dwie - mniejszą i drugą większą. Mniejsza kieszeń jest przeważnie wąska i służy mi do noszenia zapasowych szpul ze sznurami i kołowrotka oraz batoników, czy kanapki i małej butelki z napojem. Kieszeń ta nie jest za głęboka i tak umieszczona, że pozwala mi na sięgnięcie do niej i wyciągnięcie tego, co chcę, bez ściągania kamizelki i wychodzenia na brzeg.

Do większej i głębszej kieszeni wkładam muchową nieprzemakalną kurtkę, (po którą też sięgam bez ściągania kamizelki), a w chłodne dni i zimą duży termos. Latem wkładam do niej dużą butelkę z wodą i części garderoby, które ściągam z siebie w czasie dnia i wzrostu temperatury. Ubrania, które ściągam z siebie i chowam do kieszeni kamizelki, jeśli przewiduję głębsze brodzenie, zawsze dodatkowo zabezpieczam umieszczając je do dużej i szczelnej torby. Może to być solidna "reklamówka". Uchroni to ubrania przed ich zamoczeniem.

Co do wzorów kamizelek to przed jej zakupem polecam zapoznać się z modelami znanych firm, które specjalizują się w sprzęcie tylko dla "muszkarzy": Kliknij.
Będziemy wiedzieć jak wyglądają i czy spełniają nasze kryteria. Wędkarz muchowy swoją kamizelkę bez względu na okoliczności pogody i porę roku nosi zawsze na wierzchu. Rasowe kamizelki są uszyte z odpornego i szybkoschnącego materiału. Stąd płynie wniosek, że kamizelka będzie na wierzchu i latem, gdy mamy tylko koszulkę i zimą, gdy dodatkowo wkładamy na siebie ciepłą bieliznę i polar oraz dodatkowo kurtkę. Nie może więc być za mała w barach. Latem, więc zawsze będzie trochę luźno obwisać. Cóż zrobić - taka karma.

Sprzęt do brodzenia.

Wędkarza muchowego - jak kaczkę - ciągnie do wody. Musi do niej za wszelką cenę wejść, a jeśli się nie daje, to … i tak musi spróbować. A gdy już się w niej znajdzie, potrafi tkwić w rzece przez kilka godzin. Technika wędkowania wprost wymusza to na nim. Stojąc w nurcie rzeki wędkarz muchowy może swobodnie wymachiwać sznurem i dojść do prawie każdego stanowiska ryb. Cóż tym gorzej dla ryb.
Aby tego dokonać, potrzebuje odpowiedniego sprzętu do brodzenia.

Wodery.

Wędkarz muchowy prawie zawsze łowi stojąc w wodzie. Na szczęście w obecnych czasach na rynku można nabyć bez liku modeli woderów do brodzenia. Najbardziej popularne i w dostępnych cenach są wyprodukowane z PCV i innych sztucznych tworzyw, jak guma oraz pochodne. Są one jednoczęściowe, zespolone z butami, dlatego popularnie nazywane "spodniobuty".

Drugi rodzaj spodniobutów, to również nie za drogie wodery z neoprenu. Neopren to syntetyczny sprasowany lub skompresowany kauczuk, w którym są uwięzione pęcherzyki gazu. Neopren wędkarski to popularny suchy piankowy kombinezon jak dla płetwonurków z tym, że w wersji do chodzenia. Stąd jego wyporność i inny rodzaj kroju. Neopreny wędkarskie występują w dwóch typach. Jako spodniobuty oraz jako śpiochy, czyli spodnie bez butów, ale z wodoszczelnymi zespolonymi z nogawkami neoprenowymi, szczelnymi(suchymi) skarpetami.

Neopren dla wędkarzy produkuje się w różnych grubościach, podanych w milimetrach. Najbardziej popularnymi grubościami na rynku są spodnie od 3 mm do 5 mm - czasami nawet 7 mm. Spodniobuty neoprenowe w wersji śpiochy (skarpety bez butów), dodatkowo wymagają zakupu albo specjalnych butów wędkarskich do brodzenia, albo grubszych neoprenowo-gumowych lekkich półbutów - dostępne w sklepach nurkowych (przeważnie tylko latem i na małe rzeczki lub plażę).

Podane powyżej dwa typy woderów mają kilka wad. Spodnie z PCV nie oddychają. Grubość tworzywa mała, a zespolone z nimi buty są miękkie i cienkie. Pocimy się latem i marzniemy zimą, a w głębszym i szybszym nurcie ciśnienie wody uciska nam stopy i kostki do bólu. Kalosze słabo chronią przed uderzeniami w podwodne przeszkody i są podatne na przebicia. Zimą, a nawet latem, chcąc dłużej wędkować w zimnej rzece, musimy ubierać cieplejsze skarpety i spodnie lub robić przerwy, wychodząc z wody. Niektórzy producenci stosują materiały, które po rozgrzaniu wewnętrznej wyściółki wydobywają z siebie odór, który może doprowadzić do mdłości i zawrotów głowy.

Wodery neoprenowe również nie oddychają, ale za to nieźle grzeją, co ma kapitalne znaczenie dla wędkarza, który przede wszystkim wędkuje w zimnych rzekach i w chłodnych porach roku. Nawet, gdy spodnie neoprenowe mają „przesiąki” lub małe przecieki, a jeszcze się mocno nie wlewa, to woda, która dostanie się do wnętrza jest ogrzewana przez neopren i przez nasze ciało. Możemy łowić dalej bez niebezpieczeństwa przemarznięcia. Jedynie chlupie nam w nogawkach. Wszystko fajnie pod warunkiem, że nie stoimy na płyciźnie w pełnym słońcu w środku lata. Jeśli tak, to mamy niezłą saunę. Latem, jak i zimą natomiast nie można pozwolić sobie w neoprenach na szybkie i dłuższe wycieczki. Zgrzejemy się, spocimy i gdy wejdziemy łowić do zimnej wody możemy zmarznąć. Neopreny warto zakupić na chłodne pory roku i zimne rzeki. Tylko w nich nie biegajmy. Kapitalnie sprawdzają się przy wędkowaniu ze środków pływających typu Bellyboat, popularnie zwanymi pływadełkami. Neopreny są dość wyporne. Kupione na miarę dobrze przylegają do ciała, przez co w razie popłynięcia unoszą nas przy powierzchni wody.

Trzeci typ woderów jaki tu opiszę, wykonany jest z materiałów oddychających.
Wodery oddychające wykonane są w technologii QuadraLam - technologii podobnej do Gore-Tex i z Gore-Tex.

Pierwsze są drogie, drugie bardzo drogie, trzecie … bardzo, bardzo drogie. Mimo to stają się dość popularne, zwłaszcza wśród muszkarzy, to też ceny ich spadają. Ich zalety to: oddychalność, mała waga, wygoda, uniwersalność i zajmują niewiele miejsca. Nie grozi nam przegrzanie, przepocenie i przemarznięcie. Występują również w dwóch odmianach: w wersji z butami i jako śpiochy. Śpiochy w tego typu woderach mają szczelne, suche neoprenowe skarpety zespolone z Gore-Tex. Przy doborze zapoznajmy się dokładnie z wymiarowaniem spodni i skarpet. Obowiązuje tu rozmiarówka amerykańska. Dodatkowo każda firma ma osobny katalog rozmiarów dla swoich produktów.

Bardziej popularne są wodery-śpiochy, do których dokupujemy specjalne buty do brodzenia. Ważną, a nawet życiową sprawą jest zapinanie (również i do gumowych obszernych woderów) pasa, który uchroni nas w czasie zanurzenia przed dostaniem się wody do nogawek i zalanie. Taki pas uratuje nam życie, więc nei warto na nim oszczędzać!

Pas "życia" nie tylko uchroni nas przed wlewem wody do środka, ale dobrze zapięty (trochę powyżej pasa, tak pod żebrami) zatrzyma będące wewnątrz powietrze, które utrzyma nas na powierzchni.

Kto kiedykolwiek doświadczył nagłego zalewu woderów, a do dna rzeki czy jeziora miał daleko ten wie, że nie jest w stanie nic zrobić. Siła ciągnąca do dna jest nie do pokonania. Pozostaje tylko zachowanie spokoju i wypięcie się ze spodni.

Oczywistym jest, że nie ubieramy woderów na gołe ciało (przynajmniej tak mi się wydaje), Aby "system oddychalności" działał prawidłowo to, co ubieramy na siebie przed założeniem oddychających woderów, również musi być oddychające. Nie ma dyskusji.
Tu niespodziewanie weszliśmy w intymną strefę wędkującego.
Ciekawe linki:
Kliknij.

Bielizna termoaktywna.

Jako pierwszą warstwę zakładamy bieliznę oddychającą. Czyli rajtuzy, czy jak to woli kalesony i podkoszulkę lub, jak kto woli, podkoszulek. Najlepiej, gdy będzie to oddychająca bielizna termoaktywna. Sprawdza się i zimą i latem. Pełno obecnie takiej bielizny w różnych cenach i typach. Znajdziemy ją w każdym dobrym sklepie sportowym. Letnią i zimową. Bez problemu dostosujemy do naszych potrzeb bieliznę dla biegaczy, turystów pieszych, alpinistów, narciarzy czy rowerzystów. Typowa wędkarska (w sklepach dla wędkarzy) pochodzi od wymienionych powyżej. Aby bielizna zdała swój egzamin musi ściśle przylegać do ciała. Dobrze przeczytajmy rady o jej praniu, aby nie zepsuć włókien i właściwości oddychająco-termicznych.

Drugą warstwę ubrania dobieramy w zależności od pory roku i temperatury wody, w której będziemy łowić. Dobrze jest, aby druga warstwa była z cieńszego, dobrej jakości polaru lub innego grubszego oddychającego materiału. Latem wystarczą nam spodnie. Jesienią i zimą lepiej mieć na sobie polarowe śpiochy bez lub z skarpetami, tzw. ogrodniczki. Trzecia warstwa to grubsze spodnie - również z polaru. To propozycja w normalnym zakresie cenowym. Jeśli mamy więcej gotówki, fundujemy sobie ubranka na drugą i trzecią warstwę np. z polaru w technologii Polartec w grubościach 100-300 lub tzw. wypas WindStopper.

To, co nosimy na stopach jest nie mniej ważne, jeśli nie najważniejsze. Zimne stopy to poważny problem tym bardziej, gdy godzinami stoimy w zimnej wodzie. Dlatego skarpety musimy mieć z materiału, który nie będzie kumulował i zatrzymywał wilgoci. Skarpety jednorodne z czystą rodzimą wełną, bawełnę i podobne odradzam. Sprawdzają się mieszanki - wełny z mixami lycry, nylonu i poliester.
Ciekawe linki:
Pierwszy.
Drugi.

Buty.

Buty do brodzenia, jak to może się wydawać niewtajemniczonym, nie są wcale suche ani wodoszczelne. Wprost przeciwnie. Woda do butów wędkarskich ubieranych na wodery leje się na potęgę. Szczelne w tym wszystkim są nasze gacie do brodzenia z zespolonymi wodoszczelnymi skarpetami. Buty dla muszkarza powinny być solidne i trwałe. Podczas wędkowania jesteśmy narażeni na obijanie stopami o kamienie i duże głazy. Szorowanie butami po żwirze i potykanie się o zatopione konary. Porządne buty do brodzenia ochronią nasze stopy i kostki, pracują ciężko pod wodą nie mniej niż buty alpinisty zdobywającego K-2 zimą. Buty do brodzenia przeważnie produkowane są z wodoodpornych i wytrzymałych twardych winylów, syntetycznych skór oraz termo plastików i innych tworzyw. To but. Ważne są jednak podeszwy. To dzięki nim możemy bezpiecznie poruszać się po dnie. Podeszwy wędkarskich butów do brodzenia chronią wędkarza przed poślizgiem i zmyciem przez silny nurt rzeki. Popularne modele butów posiadają naszyty na podeszwach gruby filc. Sam filc lub filc, dodatkowo podkuty kilkunastoma kolcami.

Inne podeszwy zamiast filcu posiadają specjalną antypoślizgową gumę. Samą gumę lub podkutą kolcami. Tańsze są buty z podeszwami filcowymi. Jednak sam filc po pewnym czasie ulega zużyciu i musimy się martwić, jak tu naszyć lub nakleić nowy, jeśli oczywiście but jest ok. W innym przypadku kupujemy nową parę butów. Podeszwa na filcu to duży kłopot na śniegu. Śnieg przywiera do podeszwy, tworząc wielką, twardą i zbitą masę, którą trudno od niego oderwać. Zbity śnieg wykręca stopę, ślizgamy się, potykamy i uraz gotowy. Latem też może być nie lepiej. Filc ma tendencje do zbijania się, a dodatkowo nasze rzeki nie należą do najczystszych, przez co ich dno pokryte jest śliskim i lepiącym brudem, który przykleja się i wbija w podeszwę. Efektem może być chodzenie jak po teflonowej patelni polanej olejem. Rozwiązaniem w podeszwach filcowych jest samodzielne wkręcenie w podeszwę kolców lub śrub.

Buty do brodzenia z gumową podeszwą i dodatkowo uzbrojone kolcami, pozbawione są tych wad.

Rozmiar butów używanych do brodzenia i zakładanych na skarpety w woderach jest znacznie większy niż w tych butach, w których chodzimy na codzień i na "sucho". Nasza stopa ubrana już w skarpety, włożona w skarpety neoprenowe woderów musi być umieszczona w butach. Nie zapominajmy o tym. Przeważnie sprawdza się dobór buta o dwa numery większego niż normalnie. Na codzień noszę "suche" buty o rozmiarze 10 (USA), a buty do brodzenia mają nr 12. Dla szaleństwa buty do brodzenia w wersji "zimowej" mam nr 13.
Do łowienia zimowego mam drugi zestaw do brodzenia. Większe buty i większe, luźniejsze wodery. Wszystko z prostego powodu - zimą ubieram więcej warstw bielizny i ubrań. Gdybym to wcisnął w śpiochy "w wersji letniej" o mniejszym rozmiarze było by mi ciasno i szybciej bym zmarzł.

O kamizelkę, jak i śpiochy do brodzenia też trzeba dbać i poddawać je konserwacji. Kamizelki przeważnie też bywają impregnowane. Pierzemy je więc tak, jak poleca producent. Podobnie ze spodniami do brodzenia. Gdy mamy dziury w gumowych czy zrobionych z PCV woderach, wystarczająca jest łatka i popularny klej do gumy czy plastików - nawet klej "Kropelka" pomaga. Do neoprenów stosujemy po prostu klej do neoprenów, który spokojnie kupujemy w sklepach nurkowych lub w "necie". Aby odnaleźć dziurkę w gaciach z neoprenu, musimy wlać do nich wodę i je ścisnąć. Miejsce, w których przecieka zaznaczamy markerem lub kredką, a potem na sucho robimy klejem do neoprenów kupkę klejową, zostawiając ją do wyschnięcia. Jeśli dziura jest większa, kładziemy łatkę z neoprenu. Operacje na spodniach neoprenowych przeprowadzamy na warstwie zewnętrznej.

Zawsze miejsce gdzie będziemy kłaść klej lub łatkę trzeba wcześniej wyczyścić. Przemyć np. płynem do mycia naczyń i odtłuścić spirytusem. Po powrocie do domu lub w przerwie w wędkowaniu spodnie przewlekamy na lewo do wyschnięcia, a potem na prawo. Nie wolno ich suszyć w słońcu i w wysokich temperaturach. Spodnie z GorateX nie wiadomo dlaczego jeśli się nie przetną lub nie przedziurawią, to uwielbiają "łapać" malutkie przekłucia, które za cholerę nie można gołym okiem znaleźć nawet wlewając do środka spodni wodę. Powodem tego jest przedzieranie się przez krzaki na łowisko.
Po pierwsze: a) przewlec suche gacie, z goreTeX na lewą stronę.
Po drugie: a) przy pomocy zraszacza (spryskiwacza) ręcznego popsikać powierzchnię w miarę obficie 99% alkoholem izopropylowym.
Po trzecie: a) odczekać aż wyjdą plamy. Czarne lub przebarwione punkciki oznaczające przebicia lub szare rysy oznaczające przetarcia.

Alkohol odparowuje, dlatego szybko musimy zaznaczyć odbarwione miejsca miękkim ołówkiem lub markerem robiąc wokół dziurki kółko. Po odsuszeniu, pokryć ślady przetarcia lub przebicia klejem przeznaczonym do klejenia materiałów z goretex lub innych oddychających. Rozprowadzić klej rozcierając palcem. Operacje po wyschnięciu na drugi dzień można powtórzyć. Chodzi o dodatkową cieńszą, drugą warstwę kleju już bez spryskiwania alkoholem. Proponuje do tej operacji zakup alkoholu na allegro lub poszukać w google. Sprzedaż (normalna) w sklepach z produktami kosmetycznymi.

Odradzam stosowanie izopropanolu w sprayu, stosowanego w elektronice czy też informatyce. Taki produkt można zakupić w sklepach ze sprzętem elektroniczno- informatycznym. Jakoś kiepska. Rozcieńczony alkohol o małej procentowej zawartości spirytusu. Mało wydajny i nie wykrywa wielu przebić i przetarć. Nie narażajmy spodni oddychających na działanie chemii i oparów np. rozpuszczalników czy benzyn oraz ostrego słońca. To uszkadza powłokę.

Po zakończonym łowieniu spodnie wysuszyć wieszając je swobodnie w zacienionym miejscu lub w łazience. Na sucho, gacie do brodzenia przechowujemy luźno wiszące na wieszaku. W instrukcji obsługi znajduje się informacja jak spodnie prać. Służą do tego specjalne proszki oraz płyny impregnujące dla goreteX. Na firmowej stronie Simms znajdziemy cały film o "obsłudze" woderów z goretex-u.

Buty do brodzenia po zakończeniu wędkowania przemyć i odłożyć w suchym, ciepłym (umiarkowanie) i zacienionym miejscu do wyschnięcia. Nigdy, ale to nigdy z lenistwa bądź z wygody nie zostawiajmy wilgotnych czy wręcz mokrych butów na mrozie. Tak jak mróz rozrywa poprzez zamrożoną wodę asfalt na jezdni, tak samo rozerwie nam szycia i łączenia w bucie.

Wrócę jeszcze do skarpety neoprenowej, która jest zespolona ze spodniobutami i którą wkładamy do butów do brodzenia. Na pierwszy rzut oka wszystko jest ok. Ubieramy gacie i wkładamy stopy w neoprenowej skarpecie do butów. Do czasu. Chodzi o to, że gdy brodzimy w wodzie, to do butów normalnie wlewa się woda, gdyż są to buty "mokre". Wraz z wodą do butów dostają się drobinki piasku, a nawet malutkie kamyki, które trą jak papier ścierny, ścierają i przebijając neopren, niszcząc go. Aby znacznie ograniczyć działanie piasku i innych drobin, ochraniamy neoprenową skarpetę woderów, naciągając na nią dużą skarpetę. Piasek, muł i inne materiały wchodzące z wodą do buta, zatrzymują się na skarpecie z materiału i nie ocierają bezpośrednio o neopren skarpety spodniobutów. Ważne, aby wszystko było w miarę luźne i nie uciskało stopy. Dodatkowo wożę ze sobą w samochodzie kawałek wykładziny, której używam jako podkład pod stopu w czasie, gdy się przebieram, aby nie stawać gołymi stopami na ziemi czy mokrej trawie, a potem w neoprenach, zanim ubiorę buty. Można spokojnie do tego celu użyć samochodowego gumowego dywaniku pod stopy.

C. d. n.

Lecek







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=2056