Moje pudło spinningowe
Data: 03-03-2003 o godz. 21:07:04
Temat: Spinningowe łowy


U progu nowego sezonu jeziorowego na drapieżniki każdy z nas dokonuje remanentów w wędkarskich pudłach, uzupełnia zapasy sprzętu, akcesoriów i przynęt, poszukuje nowości, które być może staną się ulubioną przynętą, tą najlepszą, najskuteczniejszą. Podobnych porządków dokonałem i ja, wybierając się dodatkowo w rejs po warszawskich sklepach wędkarskich w poszukiwaniu nowości. Nie omieszkałem zajrzeć też do amerykańskich sklepów internetowych. Wszystko po to, aby skompletować w wędkarskim pudle zestaw spinningowej biżuterii na sezon 2003.



W pierwszym odruchu, bez wahania skłoniłem się ku tradycji. Mój wzrok padł na stare, lekko już poszarzałe i zapomniane przez wielu wędkarzy Algi. Dzisiaj, w dobie plastikowych i silikonowych cacek, mało kto już pamięta te dość ciężkie i toporne - przyznajmy - kawałki blachy. Darzę te wahadłówki wielkim sentymentem, zaś mój powrót do nich, przy połowie jeziorowych szczupaków ostatnimi czasy okazał się bardzo trafnym wyborem. Do pudła wrzuciłem zatem srebrną jedynkę i dwójkę. A po chwili zastanowienia jeszcze trójkę. A nuż będzie mi dane trochę potrolować.

Grzebiąc dalej wśród wahadłówek natrafiłem na cyklopy Meppsa. Wróciły wspomnienia znad majowej, mętnawej wody, w której na zatokowych blatach, porośniętych roślinnością, w cyklopy fluo agresywnie uderzały szczupaki. Wahadłówki te charakteryzują się dość ciekawą i lubianą przez zębacze pracą. Chodzą niezbyt głęboko, wychylając się mocno, ale dość leniwie na boki. Ze względu na swoją niewielką wagę świetnie nadają się do obławiania płytszych miejsc. Wybrałem więc dwójkę i trójkę. Dam im szansę na wiosnę. W handlu pojawiły się też ostatnio wersje "metallic" - ale te jeszcze poczekają, zanim się do nich przekonam.

Będąc niedawno w sklepie natknąłem się za to na jeszcze jedną, ciekawą wahadłówkę - która na dwa lata w zasadzie zginęła z półek sklepowych, aby teraz powrócić w kilku wersjach kolorystycznych. Mowa o przeznaczonej do połowu ryb łososiowatych posrebrzanej błystce TJ firmy Yo-zuri. Największego jej rozmiaru z dostępnych w handlu, ze wzrokiem zielonej markeli, użyłem kiedyś przypadkiem przy połowie szczupaków i był to strzał w dziesiątkę. W tym roku również o niej nie zapomnę.


Zestaw ulubionych błystek. (fot. Esox)

Wybierając obrotówki także sięgnąłem po wielokrotnie sprawdzone wabiki. W ogóle, jeśli chodzi o rynek błytek obrotowych, ulega on chyba najmniejszym zmianom, a pojawiające się nowości to przede wszystkim różnego rodzaju systemiki oraz nowe wersje kolorystyczne starych modeli, które cieszą zazwyczaj nie tyle oko ryby, co wędkarza. Do szczupaczych polowań używam Meppsów Aglia nr 4 (fluo i białe) i 10-gramowych, DAM-owskich Effzettów (srebrna folia odblaskowa). Tutaj nie dokonałem zmian i te właśnie obrotówki trafiły do zestawu na nowy sezon.

Czas na błystki okoniowe. Mepps Aglia Long, miedziane dwójki - do obławiania płytkich, jeziorowych zatok. Obowiązkowy Mepps Black Fury (od nr 2 do 4) i klasyczna biedronka - czyli zwykła Aglia z charakterystycznym czerwono-czarnym malunkiem na srebrnym skrzydełku. Na rynku pojawiła się też bardzo ciekawa nowa błystka Meppsa, oznaczona symbolem XD, przeznaczona przede wszystkim do łowienia w bystrym rzecznym nurcie. Z wyglądu przypomina dawnego Meppsa Elixa. Oś obrotu błystki przechodzi przez skrzydełko, zaś ciężki korpus w kształcie łezki, przytrzymuje przynętę na głębszej wodzie. W tym roku zaeksperymentuję i wbrew przeznaczeniu tej przynęty - spróbuję nią zapolować na okonie na głębokich górkach.

Teraz woblery. Tutaj od kilku lat dokonuje się istna rewolucja. Myśląc o połowach w jeziorze zerkam przede wszystkim na Rapale, z których do trolingu polecono mi Shad Rapy z łamanym sterem. Wśród tych przynęt dokonała się mała rewolucja kolorystyczna i cenowa. Dlatego uzupełniłem zapasy, sięgając przy okazji o ciekawy nowy, dwuczęściowy wobler – Jointed Shad Rap.


Nowy wobler Rapali - Jointed Shad Rap. (fot. Esox)

Z innych woblerów interesująco zapowiada się Rapala Tail Dancer. Co prawda mogłoby się wydawać, że z racji na dopisek "limited edition" i wygórowaną cenę, jest to produkt raczej dla wędkarskich snobów, jednak z uwagi na pozytywne opinie kolegów za oceanem, postanowiłem ów wynalazek wypróbować. Do wędkarskiego pudła, obok dawno sprawdzonych na zarośniętych płyciznach turbinkowców Heddon, dorzuciłem także ubiegłoroczną nowość Rapali - duży turbinkowiec Skitter Prop.


Turbinkowiec Skitter Prop. (fot. Esox)

Ciekawą przynętę wprowadził do swojej oferty największy amerykański wędkarski sklep wysyłkowy - Cabela's. Nowy produkt nowi nazwę Cabela's RealImage Natural Swim Bait. Jest to połączenie woblera z przynętą gumową. Ta hybryda składa się z woblerowej główki z twardego plastiku, do której dołącza się wymienne, gumowe korpusiki. Oferowana jest w czterech kolorach - naturalnym szarawym, złotym, niebieskim i o fluorescencyjnym ubarwieniu okonia. Rada w radę z przyjaciółmi, postanowiliśmy sprowadzić zestaw tych nowości, do wypróbowania.


Nowość Cabela'sa - wobler z gumowym korpusem. (fot. Cabela's)

Inną ciekawostką Cabelas'a są realistyczne 13-centymetrowe woblery, wzorowane na sylwetce młodego szczupaka. Dostępne w dwóch kolorach - naturalnym i "ognistym", ważą 18 gramów, a dzięki podkreślanej przez producenta trwałości i odporności na uszkodzenia mechaniczne, przeznaczone są głównie do połowu szczupaków.


Szczupaczki na szczupaka. (fot. Cabela's)

Mam nadzieję, że już na rozpoczęcie szczupakowego sezonu - te przynęty trafią zza wielkiej wody prosto do mojego pudła. Podobnie jak woblery - żabki. Tych jednak nie będę szukał po amerykańskich sklepach wysyłkowych, bowiem świetne wersje tych przynęt ręcznie wykonują zaprzyjaźnieni "strugacze" - Jarek Chojnowski i Tomek Siudakiewicz. "Dżąsy" i "Siudaki" cieszą się bardzo dobrą opinią wśród wędkarzy, zaś wiele tych przynęt aż żal jest wrzucić do wody. Powinne bowiem służyć raczej jako ozdoby lub wędkarskie maskotki. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na pokazane na zdjęciach "wytrzeszcze".


"Wytrzeszcz" Dżąsa - niestety nie mój. (fot. Esox)


Zgromadzenie żabek Siudaka - niestety też nie moich. (fot. Esox)

Asortyment przynęt zamykam wreszcie wyborem gumek. Tutaj nowości również sporo, a to, co cieszy mnie najbardziej, to zeszłoroczny powrót do sklepowej oferty przynęt Bass Assassin. Na okonia na pewno wybiorę słynne miodunki, czyli małe ripperotwisterki, w kolorze perłowo-miodowym. Większe przynęty tej firmy dobrze wróżą połowom szczupaków i sandaczy, zaś ciekawostką, na którą wskazują łowcy sumów, jest zielony ripper z pomarańczowym ogonkiem. Oczywiście wszystko to również starannie układam w przegródkach, obok tradycyjnych Predatorów, twisterów i rewelacyjnych żabek Mann’sa.


Tegoroczny typ na sandacza. (fot. Esox)


Z czymś takim na suma? Mówią, że dobre. (fot. Esox)


A to legendarne już żabki Mann'sa. (fot. Esox)

W handlu pojawiły się ostatnio bardzo ciekawe, nowe przynęty Storm’a. WildEye Vibrotail Jig – to niewielkie ripperki (5 i 8 cm), uzbrojone główką typu stand-up, co powoduje, że po opadnięciu na dno, ustawiają się pod skosem, z ogonkiem uniesionym w górę. Jedyne, co rozczarowuje, to zbyt mała paleta kolorystyczna przynęt, z której ciężko jest dobrać coś, co przypominałoby ulubione przez spinningistów fiolety, „maliny” czy też motor-oil. Niemniej próbną partię tych przynęt dorzuciłem już do poprzedników.


Nowe Stormy na główkach stand-up. (fot. Esox)


Główka stand-up z bliska. (fot. Esox)

I tak – w wielkim skrócie – wygląda mój wybór przynęt na najbliższy sezon na wody stojące. Na pewno jednak nie zamknę pudła przed innymi nowościami, które według zapowiedzi handlowców mają się pojawić w kwietniu. Kiedy jednak wpatruję się w pudło z niewielką tylko częścią całych wędkarskich zapasów, zastanawiam się już teraz, czy aby na pewno wystarczy czasu, aby każdą z przynęt choć raz zanurzyć w wodzie.

Esox







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=259