Old_rysiu zapytał:
Dużo się czyta i mówi o tym, jakoby ptaki przenoszą ikrę ryb. Myślałem, że ikra przykleja się do nóżek i piór kaczki, i w taki sposób zostaje przeniesiona. Jednak mój kolega, Antek, przedstawił mi ten fakt zupełnie inaczej. Proszę, opowiedz, jak to jest z tymi kaczkami?
Kajko:
Z tego, co mi wiadomo, może być to możliwe. Niestety, nie każda ikra ma takie właściwości, żeby być przenoszoną (przypadkowo). Zależy to od miejsca jej składania, terminu tarła i dostępności do środków komunikacji (zwierzęta).
Ikra zostaje przeniesiona najczęściej z budulcem przy budowie gniazd ptasich lub przyczepiona do ciała i przeniesiona na niewielką odległość. Zaznaczam, chodzi o odległość niewielką. W przeciwnym wypadku żyłyby u nas chociażby gatunki ryb, które żyją w Czechach czy Słowacji.
Najczęściej jednak wszędobylskość ryb jest spowodowana nadgorliwością człowieka. A przypadki przeniesienia ikry przez ptactwo wodne lub dzikie ssactwo można by policzyć na palcach. Ja osobiście znam jeden taki przypadek (o paru zaś słyszałem, z różnych ust), w który jestem gotów uwierzyć.
Mój bliski kolega wykopał sobie maluśki stawek, jakieś 6 na 20 m. Zakupił kroczka karpia, a po dwóch latach, kiedy odławiał tego karpia, schwycił też 3 małe okonki. Bliskość rzeczki, obecność kaczek i wydr, jego stanowcze „nie” na pytanie, czy wrzucał okonie do stawku oraz charakterystyczna dla okonia ikra w taśmach - te wszystkie argumenty przemawiają za tym, żeby uwierzyć w tego typu opowieść.
Kaczki często się czyszczą, bo nie lubią mieć na sobie jakiś ustrojstw. Wydry łażą po krzakach, a sama ikra jest bardzo wrażliwa na obsychanie, przenoszenie i brak tlenu. Z pewnością naszym pogawędkowym czytelnikom znane są stuprocentowe przypadki dziwnego pojawienia się ryb w różnych miejscach, ale ja bym się im tam dobrze tym historiom przyjrzał.
Pamiętam jak dziś Twoją opowieść, Oldi, o Twoim linowym jeziorku, w którym nie wiadomo skąd się wzięły liny. Teraz można się jeszcze raz nad tym zastanowić.