Towarzyskie Zawody PW - zgłoszenie 4
Data: 26-05-2003 o godz. 00:12:38
Temat: Konkursy


Przyszedł czas na pierwszego, godnego uwagi szczupaka, zgłoszonego do Towarzyskich Zawodów Wędkarskich w Łowieniu Wszelakim. Szczęśliwym łowcą jest Torque. Rybę obejrzeć można w galerii okazów, poniżej zaś zamieszczamy opis przygody. – Redakcja.



Niedzielę 18 maja przeznaczyłem na odespanie pracowitych kilku poprzednich dni. Plan realizowałem całkiem skutecznie do godziny 9:45, kiedy to z błogiego snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Przez myśl przeszło mi kilka ciężkich narzędzi i słów, którymi potraktuję tę przemiłą osobę która wybrała mój numer. Zanim jednak zdążyłem coś powiedzieć usłyszałem głos Wampira (kolega wypraw wędkarskich): "...jedziemy na ryby. Za godzinę będzie u ciebie Bartek".

Cóż było robić. Wstałem, odkręciłem kurek przy wannie i zacząłem pakować przynęty do plecaka. Po szybkiej kąpieli i jeszcze szybszym śniadaniu byłem przed blokiem. Bartek przyjechał punktualnie. Teraz tylko szybki kurs przez Warszawę po Wampira i Ojtka. Są wszyscy, jednak jest pytanie - dokąd jedziemy? Szybka decyzja – Wkra i po 40 minutach jesteśmy w Pomiechówku.

Zbroimy sprzęt i idziemy nad rzekę. Ojtek z Wampirem od razu ruszają w górę rzeki a ja z Bartkiem zostaję przy moście. Jeszcze nie zacząłem łowić, a już słyszę plusk wody jakieś 50 metrów powyżej miejsca w którym stoję. Odwracam się szybko i widzę tylko zachęcająco rozchodzące się fale po wodzie. Idę więc w tamtym kierunku. Kilka rzutów i widzę jeszcze raz potężny wir, tym razem towarzyszy mu gwizd mojego kołowrotka. Ryba wybiera około 15 metrów żyłki i... spina się. Zwijam żyłkę i widzę, że kąt wygięcia jednego z ramion kotwiczki mocno odbiega od standardowego. Trudno tym razem ona wygrała.

Idę w górę rzeki, przystając w co bardziej obiecujących miejscach. W końcu jednak decyduję się na długi marsz do miejsca w którym miesiąc wcześniej na malutką wahadłówkę wyciągnąłem szczupaka 65 cm. Wypuszczając go obiecałem, że przyjadę spotkać się z nim w maju. Nie mogłem Go zawieść: umowa to umowa.

W końcu znajduję miejsce. Zmęczony zdejmuję kurtkę i kamizelkę, z pudełka wyjmuję podobną blaszkę do tej, na którą łowiłem miesiąc wcześniej. Zapalam papierosa i patrzę na wodę. Nic się nie dzieje, woda leniwie płynie przez płyciznę, a ja zastanawiam się czy dziś też będzie tu ryba. Sprawdzam węzeł na żyłce, zapięcie agrafki na stalowym przyponie, hamulec. Wszystko w porządku czas łowić.

Pierwszy rzut w dół rzeki i wolne prowadzenie przynęty pod prąd, powtórka, kilka obrotów korbką, opór i... SIEDZI !!! Teraz tylko spokojnie... Chwila szaleństwa na drugim końcu żyłki i ryba ustawia się łbem pod prąd. Zaczynam powoli "pompować". W połowie drogi do mnie szczupak robi zwrot i wychodząc z zalanej plaży schodzi w dół rzeki kilka metrów, a następnie znów ustawia się "pod prąd". Trzeba znów zacząć odzyskiwać żyłkę. Ryba daje się podciągać, będąc już jednak pod nogami znów zaczyna szaleć. Kilka mocniejszych odjazdów i czuję że zaczyna słabnąć. Powoli podciągam ją pod brzeg, jeszcze jeden odjazd i chciało by się napisać "sprawne podebranie". Podebranie faktycznie było i ryba wylądowała na twardym gruncie, ja zaś tuż po niej, czując jak kilka litrów wody chłodzi moje stopy w woderach.

Szczupak mierzył 78 cm. Przynęta, na którą się połakomił, to 4 cm gnom. Wędka na którą łowiłem to Jaxon Clasic Jig o cw. 5-28 gr i długości 3 m. Kołowrotek Dragon Millenium Fd 830 i, z nawiniętymi 150 metrami żyłki Jaxon hexan crt o średnicy 0,235 mm i wytrzymałości 5,15 kg. Tego dnia (18 maja) temperatura oscylowała w granicach 25 stopni Celsjusza, było parno, niebo poprzeplatane było chmurkami, z których co jakiś czas spadało kilka kropel deszczu.

Torque







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=362