Sazana znad wędy o piwie gawędy - łyk 13
Data: 09-06-2003 o godz. 07:15:00
Temat: Bajania i gawędy


Jak zapewne zdążyliście zauważyć, w swoich gawędach od czasu do czasu przemycam utwory literackie dotyczące piwnej tematyki. Na temat piwa pisali najznamienitsi nasi poeci, istnieje i kwitnie twórczość ludowa... O ile ta ludowa jest raczej "na wesoło", o tyle poeci często bardzo refleksyjnie spoglądali na nasze niecne pijaństwa obyczaje... Dzisiaj, od tej właśnie strony spróbuję trochę mocniej przybliżyć Wam spojrzenie na tematykę moich gawęd. Jeśli rzecz się nie spodoba – i tak zwalę na parszywą trzynastkę!

* * * * *


Bogata jest "piwna" literatura polska. Gawędząc o piwie, uważam, że przy tej okazji warto pokusić się o choć malutką jej tu antologię. Ale jak z morza tego bogactwa wybrać te najcenniejsze, najpiękniejsze, złociste krople? Trudne to, ale spróbuję...

Zacznę przekornie i gorzko, za Pismem Świętym powtarzając: „Nie bywaj na biesiadach pijaniców... bo którzy się pijaństwem bawią, zniszczeją. Komu biada? czyjemu ojcu biada? komu swary? komu doły? komu płynienie z oczu? Azali nie tym, którzy zasiadają na winie i bawią się kubków wytrząsaniem?”... Rzecz wprawdzie dotyczy wina, ale przyznacie, że efekt i przy piwa udziale, podobny, jeśli nie taki sam... Literaci pisząc od wieków na temat spożywania przez Polaków piwa, zwykle ganili, wyśmiewali w swej twórczości owe nasze narodowe przywary, ale przy okazji, dawali tym samym przekazy, dowody naszego stołowania się i obyczajów żywnościowych. Również w przekazach twórczości ludowej możemy zobaczyć i usłyszeć wiele ciekawostek na temat piwa. Często piwo przeplata się w nich naprzemian z winem i gorzałką...

Oto co na temat piwa i pijaństwa mówił nasz Mikołaj Rej (1505 – 1569). Nie zrażajcie się staropolszczyzną!

NA WSCHODY
Jeśliżeś się piwa objadł,
Waruj, byś ze wschodu nie spadł.
Jeśli stąd zlecisz, sokole,
Pewnie spadniesz na dole.
Kto stąd spadnie, długo jęczy,
Bowiem tu skok nie zajęczy.
Jeśli stąd spadniesz pijano,
Najdą cię pod schodem rano.
Dybieszli tędy pijany,
Dzierż się żerdzi, macaj ściany.
Pewnie przyjdziesz w siłne błędy,
Jeśli zlecisz prosto tędy.
Wiele stopieni, nie zgadnie,
Kto tu z wirzchu na dół spadnie.
Kto stąd spadł, iż to wspomnienie,
Liczy po cichu stopienie.
Jeśliś nie latał za młodu,
Strzeż się zlecieć z tego wschodu.
Źle byś sobie, lecąc, tuszył,
Jeśliś z młodu nie zasuszył.
Jeśliś piwo łapał z głodu,
Strzeż się pilnie tego wschodu.
Każdy zawżdy rano zbladnie,
Gdy kto z tego wschodu spadnie.
Waruj chybić na dół drogi,
Jeślić się plątają nogi.
Pijanemu przyjdzie snadnie:
Choćby nie rad, z schodu spadnie.
Narychlej się więc zatoczy,
Kto ze wschodu z pyszna kroczy.
Kto tu na dół z wirzchu spadnie,
Wiele stopniów, nie zgadnie.


Powyższe przekazy pana Reja dobitnie świadczą o tym, że w Polszcze od wieków piło się równo i ostro. Zauważcie przy tym, że piwnica miała jedną niezaprzeczalną właściwość (zaletę?). Często nadużywszy jej gościny, kiedy naszedł już czas, by wyjść po jej schodach na górę, ściągała delikwenta z powrotem. Zwykle, wyraźnie wbrew jego woli...

Skoro jesteśmy w XVI wieku, posłuchajmy przedniego (!) dowcipu Mistrza Jana Kochanowskiego:

ZA PIJANICAMI
Ziemia deszcz pije, ziemię drzewa piją,
Z rzek morze, z morza wszytki gwiazdy żyją.
Na nas nie wiem, co ludzie upatrzyli,
Dziwno im, żeśmy trochę się napili.


Mistrz Jan był również znakomitym obserwatorem życia i jego piewcą w dłuższych poetyckich formach. Przytoczę tu jedną z nich. Zastanówcie się po przeczytaniu, czy, i na ile zmienił się po wiekach sposób, kultura picia, mentalność Polaków, wypijających w nadmiarze swoje kufle...

CZOŁEM ZA CZEŚĆ...
Czołem za cześć, łaskawy mój panie sąsiedzie,
Boże nie daj u ciebie bywać na biesiedzie!
Każesz mi pić przez dzięki twe przemierzłe piwo;
Że do dna nie wypijam, patrzysz na mnie krzywo.

Wszytkoć wadzi: by-ć na nos biedna mucha padła,
Miecesz głową i mniemasz, że ci do krwie zjadła.
Od stołu żenie każesz, fukasz na pachołki,
Wyciskałeś talerze, wyciskasz i stołki.

Patrzaj, diable, że się tu i gościom dostanie:
Gniewaj się, jako raczysz, jeno nie bij, panie,
Bo ja w tym piwie twoim rozkoszy nie czuję;
Zdrowie rad mam od ciebie, kufla nie przyjmuję.

Jeślić o sławę idzie, kto więcej pić może –
Dajęć przodek w twym męstwie, sam pójdę na łoże;
Już ty bądź tym rycerzem, co piwo usieczesz,
Tego nie wiem, jeśli przed chłopem nie ucieczesz.

Jeśli też tak rozumiesz, żebyś mię częstował,
Męczysz mię, nie częstujesz: tociem podziękował.
Chcesz mię uczcić? Dajże mi dobrą wolę w domu,
A niechaj po niewoli nie pełnię nikomu.

Próżno mi skwarnę dawasz. Ja nie będę gonił,
Bych też nabarziej piwa wczoraj zronił;
Wiem, że mię psi przedsię twoi pilnowali,
Bych się układł, wnet by mi gębę ulizali.

Alem prosto nie myśliw. Ci się na to godzą,
Co szperki niedopiekłe i twardy ser głodzą,
Co sobie gardła ostrzą na niewinne piwo
Rydzem, śledziem, ogórkiem; nie wiem, co im krzywo.

I tak we łbie rozumu po trzeźwiu niewiele,
A ostatek chcą zalać w to miłe wesele.
Niech raczej nic nie będzie, ma-li go być mało;
Rado by niebożątko z mózgu oszalało.

Więc też wojna bez wici: gospodarz się wierci,
Porwoniście zabitej na ostatek śmierci!
Do tylam was rozwadzał, aż mi się dostało;
Bijcie się, póki chcecie, mnie tam na tym mało!

Kufle lecą jako grad; a drugi już jęczy,
Wziął konwią, aż mu na łbie zostały obręczy.
Potym do arkabuzów. A więc to biesiada?
Jeśliście tak weseli, jakaż u was zwada?

Nazajutrz się jednają: przedsię go nalewaj,
A kto z nieżadnym głosem, przed pany zaśpiewaj:
„Chciejże pomnieć, a dobrze baczyć, namilejsza! –
W czerwonej czapce chodził” zda mi się cudniejsza.

Usłyszysz tam pięć basów, dwanaście dyszkantów,
Sześć altów, ośm tenorów, dwanaście wagantów,
Potym od melodyjej aż posną na stole,
Ali drudzy wołają: „Na dwór, na dwór wolę!”

Bodajże wam smród w gębę, mili pijanice,
A trąd na twarz; bo żona lubi takie lice.
Krzywej nogi na starość, nieobrotnej szyje,
Krom klątwy, kto będzie żyw, snadnie się dopije.


Oj, bardzo musiał męczyć się pan Jan w czas takiej biesiady nachalnością gospodarza, jego głośnym zachowaniem, krzykami na żonę i służbę, bójką po łbach towarzystwa pijącego do upadłego... Bezskuteczne i niebezpieczne były próby pogodzenia zwaśnionych stron. Skądś to nawet jakbym znał... Nie dziwię się więc jego życzeniom zawartym w ostatniej zwrotce.

Po przeczytaniu poniższego wiersza, stwierdzam, że powoli upada u nas dawna tradycja wygłaszania toastów. Na nadmiar toastów, przy których wznoszeniu należało powstać, pan Jan z Czarnolasu znalazł takie słowa:

PEŁNA PRZE ZDROWIE

Prze zdrowie gospodarz pije,
Wstawaj, gościu! A prze czyje?
Prze królewskie. – Powstawajmy
I także ją wypijajmy!
Prze królowej. – Wstać się godzi
I wypić; ta za tą chodzi.
Prze królewny. – Już ja stoję
A podaj co rychlej moję!
Prze biskupie. – Powstawajmy
Albo raczej nie siadajmy!
Ta prze zdrowie marszałkowe.
Owa, gościu, wstań na nowe!
Ta prze hrabie. – Wstańmy tedy!
Odpoczniemże nogom kiedy?






U Jerzego Szlichtynga (pocz. XVII w. - 1644), szlachcica z ziemi wschowskiej, utrzymującego zażyłe stosunki z dworem ks. Janusza Radziwiłła na Litwie, można przeczytać:

Z „ŻARTU PIĘKNEGO O TABACE”

...Aż już i wdzięczna Polska bawi się tabaką,
Psując dowcip i rozum, by trucizną jaką.
Tu kończąc, ciebie proszę, przezacny Polaku,
Porzuć to, a zażywaj inszego przysmaku!
Ja trzymam z Radziwiłły, wolę wina flaszę,
Wolę piwo kowieńskie, niż tabaki taszę.
Wolę kuców leszczyńskich napić się do woli
I wina przepysznego z Boguszowej Woli.
Wolę pić sok z tokajskich jagód wyciśniony,
Albo Piotra z Symonem kędy od Lizbony.
Wolę pić wino ryńskie, seki i kanary,
Alakanty, rywuły i w Lubczu miód stary.
Bądź łaskaw, podkomorzy, by twa główka trwała,
Póki puszcza litewska miód będzie dawała.
Ja życzę, żebyście się póty dobrze mieli,
Póki bałtyckiej wody z łuku nie przestrzeli.
Porwana psom tabaka i jego macierzy,
A szlachetne węgierskie wino niech się szerzy.






I jeszcze w innym miejscu:

"Jupiter, który siedzi na zmyślonym niebie
Zaprosił wszystkich bogów na bankiet do siebie,
Tam Ceres nawarzyła piwa zielonego,
Z szczyropszenicznych słodów na kształt śmigielskiego...
Albo na kształt brzezińskich, czym się każdy chłodzi."


U Baltyzera z kaliskiego powiatu w „Biesiadach rozkosznych” (po roku 1610) można przeczytać taki swojski obrazek:

O KUFLU
I klerycy, i świeccy barzo się popsili,
Ni ocz więcej nie dbają, tylko aby pili.
Pije drugi, ledwie mu już dostaje duchu;
Nie wiem, jako mu kiszki nie pogniją w brzuchu.


Często słyszałem narzekania na jakość serwowanego u nas piwa. Teraz już jakby mniej tych żalów, bo gatunków sporo, knajp dostatek... I producenci, i knajpy, dbać muszą o swe dobre imię. U Krzysztofa Opalińskiego (1610 – 1656) w satyrze „Na ciężary i opresyją chłopską w Polszcze” taką znalazłem o pewnym piwie opinię:

Powiem, bo też zamilczeć trudno: gdym raz jechał
Przez pewne wsi, kazałem piwa wynieść z karczmy.
Wyniesiono. Spytałem się: „Takież u was piwo
Zawsze bywa?” Powiedzą: „I sto razy gorsze,
A przecię je pić musiem, bo pan karczmarzowi
Oddaje pewną liczbę beczek do tygodnia,
Za które karczmarz musi oddać mu pieniądze,
Lub wypijem, lub nie. Karczmarz zaś dochodzi
Na nas straty, dobrze to wprzód obrachowawszy,
Wiele rozmiarów przydzie na każdego chłopa.
Jeśli w karczmie nie będzie, zaniosą do domu
One piwa rozmiary. Pij, choć złe, a nie chcesz,
Wylej choć świniom, przecię zapłać karczmarzowi”.


Jak widać, spawa jakości piwa zawsze piwoszom leżała na sercu, zaś w karczmach, różnie z nią już i przed wiekami bywało...

Mijają kolejne wieki, zaś polskie piwne obyczaje pozostają niezmienne. Śledząc chronologicznie, wraz z czasu upływem, twórczość literatów podejmujących tematykę methyologiczną, można zauważyć pewne zmiany w proporcjach pomiędzy wypijanym piwem, winem i gorzałką na korzyść jakby tych ostatnich, aż do czasów nam współczesnych. Ostatnie jednak lata szybko przywracają ponownie piwne umiłowania Polaków. Jako wielki miłośnik złotego napoju, myślę, że to korzystne zjawisko.

Wróćmy jednak jeszcze do XVI i XVII wieku. Dla nowych rzesz naszych poetów ciągłość tematyki jest zapewniona... O polskim obyczaju nadmiaru używania piwa, wina i wódki, oprócz wcześniej przytoczonych nazwisk, piszą takie znakomitości pióra jak: Sebastian Klonowic (1545 – 1602), Daniel Naborowski (1573 – 1640), Jan Andrzej Morsztyn (1613 – 1693), Wacław Potocki (1621 – 1696), Jan Libicki, Wespazjan Kochowski (1633 – 1700) i wielu, wielu innych... Z tej racji, że w szkołach, na lekcjach języka polskiego twórczości takich nie ujawniają (jeszcze by tego brakowało!) przytoczę kilka krótszych, nie chcąc zbytnio was dłuższymi zanudzać...

GARŁO
Nie większe na dwa palca, patrz, ludzkie jest garło,
A więcej niźli morze napojów pożarło.


DO POLAKÓW
Pijecie aż do zorze, przesławni pijacy
(Wybacz omyłce, proszę, kto czytasz: Polacy!),
Jakież wam dać tytuły za te potoczności?
Sąście grafowie nocni, książęta ciemności.


DZIWNA
Bóg człeka z gliny stworzył, piszą historyje;
Jakoż on nie rozmoknie, gdy ustawnie pije?


DROGA DO LEŻAJSKA
Do Leżajska, jak z dawna stare świadczą kwity,
Na Chmielnik i Winiary jest gościniec bity.


PRAWDZIWA SZCZĘŚLIWOŚĆ
"A jeśli żona dobra, żona poczciwa -
Staraniem spólnym przybywa,
...Każe w skok do piwnice przynieść madzaru
Lub brzezińskiego nektaru,
/fragment/

madzar - wino węgierskie; brzeziński nektar - piwo.



Wszystkie powyższe fraszki są autorstwa Wespazjana Kochowskiego, rodem z Sandomierza (wybitny poeta baroku, przyrównywany do Jana Kochanowskiego, żołnierz, pisarz historyczny, dworzanin, wreszcie szlachcic-gospodarz). Mają już trzy wieki z okładem, a ciągle – przyznacie? – świeże i aktualne...

Oto co znalazłem u Jakuba Teodora Trembeckiego /1643 - 1719 /1720r./ Rodem z Wołynia, urzędnik, później ziemianin. Poezje własne /m.in. fraszki/, autor pierwszej antologii ówczesnych poetów /XVII w./ pt. "Wirydarz poetycki", który ukończył w 1675 roku.

PIWA W RZECZYPOSPOLITEJ
"W państwie naszem znajdziesz piwa różne
Klarowne i wystałe. Najdziesz tu Leszczyńskie,
Łagodne, z gęstą pianą obaczysz Brzezińskie."


U Ludwika Kondratowicza bardziej znanego pod pseudonimem jako Władysław Syrokomla /1823-1862/ czytamy:

POCHWAŁA PIWA
"...Prawda, że i pułtuskie hańbie się nie poda,
A brzezińskie klarowne i gęby nie szkoda..."


Najłatwiej jednak chyba czerpać z ogromnej, niepoliczalnej twórczości ludowej. Każdy z nas, uczestników różnych biesiad i spotkań albo sam śpiewał, albo słyszał u innych krotochwilne i rubaszne, pełne skrzącego się dowcipu pieśni o dobrodziejstwie picia piwa. Oto co wyłapał nieoceniony Oskar Kolberg w krakowskiem...

Pijałaś piwecko,
moja kochanecko,
przepiłaś urodę,
pijze teraz wodę.

A co to to dla mnie
kielisecek jeden,
kiej ja ich wypiję
dwadzieścia i siedem.

A wypijcie do mnie,
ino tylko rządnie,
bo ja podufała,
rozejdzie się po mnie.


...i w innych stronach...

Opiłem się, opił,
będę baby topił,
oj, utopiłem trzysta,
jesce moja przysła!


*

Póki żyję, to piję,
jak umrę, to zgniję;
dusza moja na sąd stanie,
śmiało powie: „Piłem, Panie!”

*

Nie będę ja piwka piła,
będzie mi się kiecka gziła,
napiję się gorzałeczki,
pójdzie kiecka we składeczki.

*

Gorzałeczka siostra moja
nie piłem ci jagze wczora,
a piweczko pociotyszek,
dopirom ci z niego wyszed.


...i ponownie z krakowskiego...

Był tu chłopek we wsi,
na imię mu Maciek,
niewielkiego wzrostu
był wielki pijacek.

Umar Maciek, umar,
już ci on nie wstanie,
odpuśćze mu grzechy
wszyćkie, miły Panie!

Bo to był człek grzecny,
szkoda, ze nie wiecny;
rad w karcmisku bywał
i gorzałke pijał.

Jak gorzałki kupił,
każdy się nią upił,
jak Maćka nie stało,
wsyćko pokwaśniało.

Do tańca najmował
i piwka kupował;
jak to spomnieć miło,
jak to z Maćkiem było!

Niesą Maćka, niesą,
A bez środek wieski,
Wysłyć ta do niego,
Z cały wsi kumeski.

„A witajze, Maćku,
nadobny pijacku;
jak to spomnieć miło,
jak to z tobą było!”


Przyznacie, że życiorys Maćka nie był zbyt skomplikowany, a jednak żałości po nim było we wsi wiele... Może właśnie dlatego, że prosty to był chłopina?

... A kto nie wypije, tego we dwa kije, łupu cupu, łupu cupu, niech po polsku żyje...

Pieśni mieszczańskich i szlacheckich dotyczących obyczaju picia napitków alkoholowych zawsze w Polsce było sporo. Znamy zapewne wszyscy wyżej cytowany refren z „Pije Kuba do Jakuba...”. Choć wszyscy wiemy, że zawarte w niej treści nie dotyczą picia wody źródlanej czy mleka, śpiewają tę pieśń nawet dzieci w przedszkolach! Może tu tkwi jakaś polska tajemnica ciągłego podtrzymywania tradycji picia? Może...

Oto co ma na ten temat do powiedzenia Michał Jezierski:

A BODAJ TO...
A bodaj to w takim domu
Słodkie pędzić chwile,
Gdzie się można dobrze bawić,
Wesoło i mile!
Wypijemy pierwszą, drugą,
Trzecią, czwartą, piątą
Wypijemy szóstą, siódmą,
Ósmą i dziewiątą!
A kiedy się i dziesiąta,
Jedenasta zdarza,
Wypijemy choćby beczką
Zdrowie gospodarza!


U tego samego autora przeczytałem rzecz następującą:

WYPIŁ, WYPIŁ...
Wypił, wypił,
Nic nie zostawił,
Bodaj go, bodaj go,
Bóg błogosławił!


I znowu znalezione u Kolberga, również z krakowskiego...

JESTEM SOBIE PANEM...
Jestem sobie panem,
Gdy siedzę nad dzbanem;
U mnie w domu cztery kąty
I potłuczony piec piąty.
Oto to ja pan, pan, oto to ja pan, pan,
Oto to ja pan, pan, i o nic nie dbam.

Nie dbam ja o złoto,
Przepiję z ochotą;
Ani pomnę o mej zgubie,
Gorzałeczkę z piwkiem lubię.
Oto to ja pan... itd.

Nie dbam o kontusze,
Niech gardła nie suszę;
Ani też dbam o wysługi –
Ten przepiję, będzie drugi.
Oto to ja pan... itd.

Z Bachusem się kąpię
Kroku nie odstąpię.
Mój Bachusie, bracie miły,
Pijmyż, póki stanie siły!
Oto to ja pan... itd.

Wszystko moje żniwo
Poszło już na piwo;
Byle tylko me flaszeczki
Pełne były gorzałeczki.
Oto to ja pan... itd.

Oj, piłem ja, piłem,
Mało co wypiłem:
Co dzień piwa po dwie beczki,
Dziesięć garncy gorzałeczki.
Oto to ja pan... itd.

Wszystkie ojca zbiory
Chłopy, wioski, dwory,
Z pijakami przepijałem,
Jednak na to nic nie dbałem.
Oto to ja pan... itd.

Oj, piłem ja, piłem,
Już wszystko przepiłem:
Me koniki na muzyki,
Me sajdaki na przysmaki.
Oto to ja pan... itd.

Jestem pan nad pany,
Brzuch trunkiem nalany;
Chodzę sobie obszarpany,
Rozum w głowie pomieszany.
Oto to ja pan... itd.

Słyszeli z ulicy,
Gdym szedł do piwnicy;
Miętko spałem, choć w rynsztoku,
Nie dbałem, że kij po boku.
Oto to ja pan... itd.

Moi kompanowie,
Pijcież za me zdrowie!
Jak ja umrę, pochowajcie
I nade mną zaśpiewajcie:
Umarł pijak pan.


Również i we współczesnej literaturze temat piwa chętnie jest podejmowany przez poetów. Nie czas tu i miejsce na przytaczanie wielu przykładów, więc ograniczę się jedynie do jednego nazwiska.
Edward Stachura (1937 - 1979), poeta cudowny, tragiczny i jego "Nie rozdziobią nas kruki".

Nie rozdziobią nas kruki
Ni wrony, ani nic!
Nie rozszarpią na sztuki
Poezji wściekłe kły!

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu nie jeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie omami nas forsa
Ni sławy pusty dźwięk!
Inną ścigamy postać:
Realnej zjawy tren!

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu nie jeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie zdechniemy tak szybko,
Jak sobie roi śmierć!
Ziemia dla nas za płytka,
Fruniemy w górę gdzieś!

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu nie jeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!



Uff! Nie pytajcie mnie tylko, proszę, ile piwa przy tej "13" wypiłem...

cdn.

Sazan







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=394