Dowcipów garść pierwsza
Data: 04-10-2002 o godz. 19:07:22 Temat: Dowcipy wędkarzy
Na jesienny wieczór kilka dowcipów...
Zimą wędkarz spotyka nad przeręblą swojego przyjaciela
- Boli Cię ząb? – pyta, widząc jego spuchnięty policzek
- Nie, tylko robaki zamarzły.
Siedzi wędkarz nad wodą. Obok niego podskakuje wielka ryba.
A ten siedzi i płacze.
Przechodzący akurat obok gość pyta:- Dlaczego pan tak płacze?
Przecież to piękny okaz!
Wędkarz odpowiada: - No niby tak, ale zeżarł mi ostatniego robaka!
Rozmawia dwóch wędkarzy:
- Wyobraź sobie, wczoraj w niedozwolonym miejscu złowiłem wielkiego sandacza. Wziąłem go na plecy i idę, a tu zza drzew wyskakują strażnicy i biegną w moją stronę.
- No i co? Co było dalej?
- To ja, rozumiesz, tego sandacza z pleców do kieszeni...
Wędkarz umówił się z kolegami na ryby. Wstał jak zwykle bardzo wcześnie i spogląda przez okno. A za oknem wieje i pada jak cholera. No ale trudno, ubiera się i wychodzi z domu. Wraca po jakimś czasie, ponieważ kumple widząc jaka jest pogoda nie przyszli na spotkanie. Rozbiera się i kładzie do łóżka obok smacznie śpiącej żony. Zmarznięty przytulając się do żony mówi zachrypniętym głosem:
- Jaka paskudna pogoda, wieje, pada, zimno. Żona, nie otwierając oczu odpowiada: - A ten mój durny stary poszedł na ryby.
|
|