A może zawody?
Data: 06-11-2002 o godz. 17:25:47
Temat: Pogawędkowe imprezy


Chciałbym opisać pewną zabawę, w której uczestniczyłem kilka lat temu. Oto szczegóły...





Zebraliśmy się w kilka osób, i z powodu ogólnego znużenia życiem codziennym, postanowiliśmy urządzić coś w rodzaju całorocznej rywalizacji wędkarskiej. Było to o tyle ciekawe, że do niczego nie zobowiązywało, czyli nie narzucało żadnych zorganizowanych wyjazdów, terminów ani techniki połowu. Ba, nawet tak jak tu na Pogawędkach, nie znałem wszystkich uczestników zabawy. Rywalizacja polegała oczywiście na złowieniu jak największej ryby, a wyglądało to tak:
  • Dopuszczaliśmy wszystkie metody połowu uznawane przez RAPR.
  • Do rywalizacji zaliczaliśmy ryby złowione tylko na wodach PZW i PGR-yb. Nie uznawaliśmy żadnych wód specjalnych ani łowisk komercyjnych.
  • Złowione ryby zgłaszaliśmy w ciągu określonego czasu, co okazało się dosyć ważne. Był to jeden miesiąc.
  • Obowiązywało "żelazne" trzymanie się RAPR, etyki i inne takie tam jeszcze... :)
  • Jako potwierdzenie połowu wystarczała obecność innego uczestnika konkursu jako świadka lub fotka jeśli było się samemu.
  • Rywalizacja kończyła się w grudniu, przed Gwiazdką, aby zdążyć spotkać się na wspólnej imprezce biesiadnej, oraz ogłosić zwycięzce.

Gwiazdka była ważną datą bo walczyliśmy o nagrody i to był najlepszy czas na prezenty.

A zwycięzcę wyłaniało się tak:
Ponieważ łowiliśmy różne ryby, różnymi metodami, więc jako wykładnik przyjęliśmy tabelę norm medalowych Wiadomości Wędkarskich, a konkretnie, brązową normę medalową. Według tego wskaźnika obliczaliśmy wynik. Wyglądało to tak:
Złowiłeś leszcza 0,7 kg. - norma brązowa wynosiła 2,5 kg. 0,7 dzieliliśmy przez 2,5 i to dawało wynik - 0,28.
Złowiłeś okonia 0,31 kg. - norma brązowa wynosiła 1 kg. 0,31 dzieliliśmy przez 1 i to dawało wynik 0,31
Okoń wygrywa z leszczem mimo, że jest mniejszy.

I tak wyglądała ta rywalizacja.
Piszę o niej bo była to wielka frajda. Pomyślałem, że może tu na Pogawędkach, możnaby coś takiego urządzić? Zrobienie tabeli nic nie kosztuje, (oprócz pracy Marka_b :-)) a chętnych, kto wie, może znalazłoby sie sporo? Poza tym zbliża się koniec roku, czyli za nieco ponad dwa miesiące można by wystartować.
We mnie, przyznaję, tamta historia odblokowała żyłkę rywalizacji i spowodowała, że zostałem zawodnikiem. Forma tej zabawy nie obciąża uczestników, bo każdy, kto choć raz w roku wyjechałby na ryby, może już w niej wziąć udział. Poza tym, poprzez zgłaszane wyniki, mielibyśmy niezły przegląd połowów i zasobności naszych wód w różnych częściach kraju.

I co o tym myślicie? Czy są szanse na zorganizowanie czegoś takiego? Napiszcie proszę co o tym sądzicie. Może w sieci byłoby zainteresowanie takim konkursem?

Cieplutkie pozdrowienia...
maro.

PS. Chętnie zafundowałbym jakiś prezent dla zwycięzcy. A może każdy uczestnik, wrzuciłby jakąś blaszkę do czapki mistrza?

maro







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=56