KONKURS - Niespodziewany połów
Data: 28-11-2003 o godz. 22:35:00
Temat: Konkursy


Swoją karierę wędkarską zacząłem niedawno, bo ok. 3 lata temu. Przez ten czas spotkało mnie kilka zabawnych historii, jednak najbardziej utkwiło mi zdarzenie, które miało miejsce całkiem niedawno, w sierpniu b.r.



Często łowię na stawie, na działce moich rodziców. Zbiornik obfituje przede wszystkim w okonie, płocie, karasie, jest także kilka linów i kleni. Woda jest w nim bardzo czysta, ponieważ do stawu wpływa podziemne źródełko. Akwen jest płytki, latem obficie porasta go roślinność a woda jest bardzo ciepła.

Otóż pewnego upalnego popołudnia jak zwykle zarzuciłem spławikówkę z czerwonymi robakami na haczyku. Już po chwili zameldował się niewielki okonek. Ryby brały nieźle, po godzinie łowienia miałem kilkanaście karasi i okoni. Po złapaniu kolejnego japońca, ponownie zarzuciłem wędkę. Na branie nie musiałem długo czekać. Jednak zachowanie spławika było inne niż dotychczas. Pasowało do typowo linowego brania. Spławik raz po raz to zatapiał się, to znów delikatnie odjeżdżał w bok. Po kilku minutach emocji i wyczekiwania, spławik zdecydowanie wjechał pod wodę. Energicznie zaciąłem. Jest! Miły ciężar na końcu zestawu świadczył o nieprzeciętnej wielkości ryby. Jednak po chwili zacząłem mieć wątpliwości, czy to nie jest jakiś zaczep, gdyż holowanie było bardzo dziwne. Czuć było tylko ciężar, brakowało walki. Szybko jednak odrzuciłem te myśli, ponieważ "coś" wykonało krótki odjazd w bok. Po krótkim holowaniu wreszcie ujrzałem jakiś kształt na powierzchni wody. Oniemiałem. Na końcu zestawu nerwowo poruszał się...żółw.

Opanowałem swoje zdziwienie i delikatnie wyciągnąłem go na brzeg. Ostrożnie mu się przyjrzałem. Tak, dokładnie takie same można kupić w sklepie zoologicznym. Był to żółw wodny, zwany również ozdobnym. Skąd on mógł się tu wziąć? Miałem wiele problemów z odhaczeniem. Żółw bardzo się wystraszył i długo chował się w skorupie. Na szczęście był płytko zaczepiony. Po jakimś czasie poradziłem sobie z haczykiem. Już nic mu nie groziło. Nagle przypomniałem sobie pewne zdarzenie. Dwa lata wstecz, dziewczynka z sąsiedniej działki chodziła z płaczem i czegoś szukała. Dowiedziałem się później, że zginął jej żółw. Po prostu nie upilnowała go i zwierzątko uciekło. Wszyscy wątpili w jego odnalezienie, gdyż 20 metrów dalej płynęła rzeka Warta. Myślano, że właśnie tam bohater zdarzenia znalazł schronienie. Już wiedziałem, że to ten sam, który przed chwilą połakomił się na moją przynętę. W stawie znalazł znakomite warunki do życia. Ciepła woda i obfitość pokarmu sprawiły, że żółw był w świetnej kondycji.

Byłem jednak zdziwiony jak zdołał przeżyć zimę, która ostatnio była wyjątkowo mroźna. Pewnie zagrzebał się w mule i czekał aż wiosenne słońce roztopi lód i ogrzeje wodę. Zacząłem zastanawiać się, co mam z nim począć. Normalnie należałoby oddać dziewczynce zgubę, jednak po dwóch latach od zdarzenia.... Pewnie już o nim dawno zapomniała, więc dlaczego miałbym zabierać mu wolność, którą został szczęśliwie obdarowany. Ostrożnie położyłem żółwia na powierzchni wody. Przez chwilę stał nieruchomo, jakby zdziwiony powrotem do swojego "domu", jednak po pierwszym szoku szybko dał nura w głębinę.

Później jeszcze kilkakrotnie, widziałem mojego dobrego "znajomego" pływającego pomiędzy roślinami i wygrzewającego się na słońcu. Jak widać, miał się świetnie. Mam nadzieję, że jeszcze długo będzie królował w stawie.

Igorr







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=610