Karpiomania
Data: 29-11-2003 o godz. 11:30:00
Temat: Karpiomania


Mamy znajomego karpiarza. Raczej ex-karpiarza, bo dość mocno nadwerężone zdrowie i trzykrotnie okradziona ze sprzętu wędkarska kieszeń nie pozwalają mu na karpiowe eskapady. Mimo to, kiedy sobie czasem rozmawiamy przy kufelku pienistego piwa, prędzej czy później, schodzimy na temat cyprinusów.



I choć nie jestem jakimś szczególnym zwolennikiem ani tego gatunku, ani takiego wędkowania, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że całe to karpiowanie nosi znamiona niezrozumiałej dla mnie magicznej sztuki, a złowienie kilkunastokilogramowego prosiaczka to nie kwestia kilkudniowej zasiadki, a całej, dokładnie zaplanowanej batalii…

Ludzie, to dość osobliwy przykład indywidualizacji gatunkowej. Jeżeli nawet łączy ich wspólne hobby, idea, cel, cokolwiek – nawet wzajemna adoracja, to zaraz wewnątrz tego kręgu tworzą się nowe podziały. Takie, można by rzec zhumanizowane pączkowanie. Nie wiem, czym to jest powodowane. Pewnie chęcią zaznaczenia własnej odrębności nawet w ramach danej grupy społecznej. Wiem za to na pewno, że przypadłość ta dotyczy nie tylko knujących w sejmowych kuluarach posłów, a w równej mierze wędkarzy...

W zasadzie sprawa, jak się wydaje, jest dość prosta: w wodzie pływają rybki, na brzegu bądź w łodzi siedzą egzemplarze homo sapiens, a cała zabawa (dla ludzi, oczywiście) polega na tym, żeby zwiększyła się ilość tych, co nie znajdują się w wodzie. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Bo choć cel przyświeca wędkarzom ten sam, to różne są drogi do jego osiągnięcia.

Pierwszy podział dotyczy metody zmniejszania biomasy akwenu, dzięki czemu można wyróżnić m.in.: grunciarzy, spławikowców, spinningistów, muszkarzy.
Ale każda z tych grup dzieli się przecież na mniejsze, bo ten używa tylko suchej muszki, a tamten trollinguje woblerami, inny łowi na wolną żyłkę, ktoś jeszcze tylko na tyczkę, tylko w rzekach i tylko ze spławikiem w kształcie dysku. Można jeszcze wspomnieć o maniakach odległościówki, bolonki, fanach jigowania lub puchowców, amatorów łowienia z lodu, fanów oddawania Neptunowi zawartości własnych trzewi przy okazji łowienia dorszy, pstrągarzy przedzierających się przez zachaszczone brzegi zapomnianych rzeczek itp., itd.…


Drugi podział może dotyczyć np. zasady no kill. Ten łowi i zjada, ten zawsze ryby wypuszcza. Ktoś jest etyczny, a inny jest „be”. Ale to przecież nie wszystko, bo można rozróżnić wędkarzy pod względem powodów, dla których łowią. I tak, mamy tu zawodowców, którzy cenią sobie zdrową – we własnym mniemaniu – rywalizację. Mamy też statecznych panów, spędzających przedpołudnia z dala od wielkomiejskiego gwaru, łowiąc płoteczki na kolację. Są też amatorzy tułaczki, którzy w miejscu nie usiedzą, wydeptując ścieżki nad brzegami rzek.
Ich przeciwieństwem są fani zasiadek, którzy po powrocie z ryb odymionym ubraniem powodują nerwowe reakcje domowników. Można też wspomnieć o romantykach, zachłystujących się wschodami i zachodami słońca oraz kukaniem kukułki…

Czymże jednak te wędkarskie podrozdziały są wobec zauroczeń konkretnym gatunkiem ryb? Wystarczy wymienić tylko głowacicarzy (…ciarzy?), karpiarzy, pstrągarzy, sumiarzy, płotkarzy, węgorzarzy, liniarzy, żeby mieć obraz i świadomość szaleństwa, które towarzyszy takim fascynacjom. A czy to koniec podziałów? O, nie. Bo ilu jest wędkarzy, tyle wędkarskich podziałów.
A może nawet więcej?


Wychodząc naprzeciw tym różnorodnościom, Redakcja Pogawędek Wędkarskich ma przyjemność otworzyć kolejny dział: ”Karpiomania”.Jak sama nazwa wskazuje będzie on dotyczył wszystkiego, co wiąże się z łowieniem cyprinusów. Dlaczego taki dział, a nie inny, np.: "Wiślani przystawkowcy”? Ano dlatego, że te wszystkie wyżej wymienione podgatunki wędkarzy, choć tak odrębne, to jednak się zazębiają w pewną spójną całość. Karpiarze stanowią natomiast - podobnie jak muszkarze - dość hermetyczną i zamkniętą grupę. Śmiem wręcz twierdzić, że karpiowanie jest jak disco polo: można je lubić, można nienawidzić, ale obojętnym wobec tego zjawiska pozostać nie można, co też niniejszym Redakcja PW czyni.

Tym samym zapraszamy wszystkich zainteresowanych do pisania tekstów poświęconych łowieniu karpi. Tekstów o alchemii proteinowych kulek i o wyższości parnikowanych kartofelków nad łuskanym grochem (bądź odwrotnie).
Czekamy na Wasze relacje z tygodniowych zasiadek i opisy tajemnych, samozacinających się zestawów.
Tym bardziej, że Wigilia zbliża się wielkimi krokami…

W imieniu Redakcji
Adalin







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=612