Leniwa przystawka - KONKURS
Data: 22-03-2004 o godz. 08:00:00
Temat: Konkursy


Typowe książkowe opisy poszczególnych metod połowu zawsze były dla mnie podstawą do dopasowania się na konkretnym łowisku. Mało wzorcowych metod można zastosować na każdej wodzie i często trzeba wykonać modyfikację zestawu.



Nierzadko też zwykłe lenistwo powoduje znalezienie rozwiązania bardziej uniwersalnego ku uciesze własnej i kolegów wędkarzy. Tak też było w moim przypadku, gdy już dwa lata przymierzałem się do wiślanych cert a efekty były bardziej niż mizerne. Delikatne brania na granicy nurtu były niemal niezauważalne na ciężkim spławiku przystawki. Zastosowanie lżejszego spławika powodowało jego zamianę w nurka i dyskwalifikowało łowienie w ogóle.

Wtedy to przyszło mi do głowy wielkie przegruntowanie zestawu i zastosowanie naprawdę lekkiego spławika. Niestety luzy na żyłce były zbyt wielkie i nurt na skraju uskoku mocno ciągnął żyłkę i cały zestaw. W akcie rozpaczy zamontowałem drugą "kotwicę" przystawkową i wreszcie widziałem delikatne skubnięcia cert, płoci i sap, które "chodziły" skrajem nurtu. Tak oto powstała moja "leniwa przystawka".

Sam zestaw jest niemal wieczny i nie wymaga dodatkowych modyfikacji poza może jedną. W zależności od siły nurtu zmienia się ciężar "głównej kotwicy". U mnie waha się on pomiędzy 20 a 30 g. Ciężarki, jakie stosuję na "kotwice" to oliwki lub płaskie, a o konkretnym doborze decyduje rodzaj dna. Na dnie żwirowym lub kamienistym stosuję oliwki, na dnie piaszczystym zawsze płaskie. Drugą kotwicą zawsze jest pięciogramowa ołowiana kulka, której zadaniem jest utrzymanie i usztywnienie żyłki na dnie. Dzięki temu usztywnieniu nie tracę kontroli nad zestawem oraz pozbywam się zbędnych luzów. To główne elementy "leniwej przystawki", lecz na pewno nie wszystkie.

Całość zestawu jest dość delikatna w łowieniu, choć sprawia wrażenie dość topornego. Wędzisko o długości od 4,0 do 6,0 metrów, ciężarze wyrzutowym 40 - 60 gramów i akcji B powinno być wyposażone w kołowrotek asekuracyjny. Żyłka główna o średnicy 0,18 - 0,22 milimetra powinna być jak najmniej rozciągliwa, tak jak w przypadku łowienia na ciężką denkę. Przypon trochę cieńszy od żyłki głównej, ale bez przesady, narybku w ten sposób się nie łowi. Długość przyponu zależy od siły nurtu i przeważnie mieści się w granicach od 30 do 50 centymetrów, a sam przypon łączę z żyłką główną za pomocą krętlika. Całość dopełnia spławik o wyporności około jednego grama, który jest wyważony a śrucina obciążająca znajduje się w połowie odcinka żyłki pomiędzy spławikiem a drugą śruciną. Kształt samego spławika nie jest już tak istotny - ważne, aby antenka była dobrze widoczna.

Schemat zestawu widoczny jest na rysunku jednak do niego muszę dodać kilka uwag. Spławik jest mocowany na stałe i wyważony tak jakby łowiło się na całkiem spokojnej wodzie a żyłka od niego do drugiej kotwicy jest trochę dłuższa od głębokości łowiska. Całkowita długość zestawu powinna być krótsza o około pół metra od wędziska, gdyż będą trudności z zarzucaniem.

Zdaję sobie sprawę, że zestaw jest trochę skomplikowany i ma kilka uwarunkowań, niemniej w praktyce aż tak strasznie to nie wygląda i nie wymaga specjalnych przygotowań ani treningów. Kolejność uzbrajania zestawu jest naprawdę prosta a wygląda tak: do wędziska mocuję kołowrotek, przewlekam żyłkę przez przelotki, i wyciągam około metra luźnej żyłki przy nadal złożonym teleskopie. Wędzisko składane, niestety, trzeba rozłożyć. Do żyłki mocuję spławik, przewlekam ołowianą kulkę 5g (druga kotwica), amortyzator z koralików i wentyla oraz blokuję dwoma stoperami. Całość podciągam do góry, aby mieć około pół metra wolnej żyłki. Następnie zakładam krętlik z agrafką do mocowania pierwszej kotwicy, kolejny amortyzator z koralików i wentyla, zaś wolny koniec żyłki wiążę do krętlika. Do tego samego krętlika później przywiążę przypon, lecz chwilowo będzie tylko przeszkadzał.

Spokojna woda na granicy nurtu nie powinna być zbyt głęboka i wystarczy jak podciągnę drugą kotwicę o mniej więcej dwa metry. Teraz gruntuję łowisko w sposób jak najbardziej tradycyjny w odległości 1,5 - 2,0 m od nurtu. Łowisko nie powinno być głębsze niż metr lub półtora metra i powinno być mniej więcej równe z tendencją do wypłycania się w stronę nurtu. Sam grunt ustawiam tak, aby spławik leżał na wodzie i dopiero poprawnie go wyważam. Gdy już mam to zrobione dowiązuję przypon i doczepiam drugą kotwicę. Zestaw gotowy do łowienia. Samo zarzucanie zestawu nie powinno sprawić problemu i polega na włożeniu w łowisko całości jednocześnie pilnując, aby żyłka pomiędzy kotwicami była napięta.

Miejsc gdzie można taki zestaw zastosować na rzekach jest sporo. Niektóre nawet widać z daleka a takim wyznacznikiem jest np. wyspa za ostrogą, duże przeszkody brzegowe, które wystają nad jej powierzchnię itp. Sam zestaw pozwala łowić na granicy nurtu, lecz nie wymaga wielkiego skupienia uwagi. Spławik na spokojnej wodzie dokładnie pokaże każde, nawet najdelikatniejsze skubnięcie przynęty.

Na koniec kilka słów o przyponie. Wspomniałem, że długość przyponu mieści się pomiędzy 30 - 50cm i jest uwarunkowane siłą nurtu. Otóż certy i płocie poszukują pokarmu przy dnie a sapy wychwytują go w toni. Regulując długość przyponu można świadomie nastawić się na połów różnych ryb a do wymienionych można dodać krąpia, leszcza a nawet brzanę.

Docio







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=791