X zlot - fotorelacja - cz. 3
Data: 06-05-2004 o godz. 10:10:00
Temat: Pogawędkowe imprezy


Niedziela była bezdeszczowa, mimo to panował chłód, który jednak nikomu nie przeszkadzał. Rozgrzewała nas wszystkich wspaniała atmosfera. Rano tradycyjnie udaliśmy się do z góry zaplanowanych zajęć. Każdy robił to co chciał, a więc łowił ryby z łódki lub pomostu, spał, rozmawiał, siedział, leżał, drapał się po nosie.



Sielanka. Był to następny element charakterystyczny dla zlotu. Człowiek zapominał o wszystkich problemach, o dniu codziennym. Cieszył się chwilami błogiego spokoju, lenistwa i możliwością obcowania z ludźmi o podobnym nastawieniu. Odpoczywaliśmy jednym słowem, jak kto chciał i w jakiej formie tylko sobie zamarzył, po wędkarsku.


Grillować obowiązkowo należało z ochroniarzem. fot.Jarbas


Stuprocentowa zlotowiczka, chwilę przed wypłynięciem na ryby. fot.PiECIA

Wszyscy zeszliśmy się razem na obiad, na który podano nam przepyszny żurek w wydaniu poznańskim.


Żurek był naprawdę pyszny. fot.Jarbas

Po obiedzie kontynuowaliśmy zajęcia sprzed napełnienia brzuszków żurkiem. Wiało dość mocno, co pozwoliło nam zaobserwować ciekawe zjawisko. Wspominałem wcześniej o pływających wyspach zbudowanych z darni porośniętych trzcinami i krzakami. W pewnym momencie napłynęło ich tyle, że cały pomost zasłonięty został od strony wody. Kawalkada wysp zmusiła pływające łódki do zmian stanowisk, co gorsza niektórym popsuła zanęcone miejscówki. Ci, co akurat płynęli, lawirowali między wyspami. Obecni na pomoście przeciągali łódki znajdujące się przy pomoście od strony wody na drugą stronę. Zjawisko nie do opisania, było trzeba to przeżyć i zobaczyć, bo opisać się tego nie da.


Ujęcie wolnej jeszcze przestrzeni... fot.Torque


...napływają wyspy...fot.Torque


...i kolejne... fot.Torque


...i jeszcze następne. Zjawisko nie do opisania. fot.Torque

Powyżej opisana sytuacja doprowadziła do powrotu większości zlotowiczów na brzeg. Siedzieliśmy na wzgórzu pomiędzy namiotami, kiedy to znowu Kunta zaczął wołać o podbierak. Tym razem jednak prawie wszyscy obecni pobiegli w jego kierunku wiedząc, że hecy sobie nie robił i byliśmy świadkami podbierania kolejnej ryby.


Hol trwa, jeszcze nie wiadomo co było na końcu wędki. fot.Jarbas


Grono kibiców. Byli chętni zapłacić Kuncie za oddanie wędki. Niektórzy biegli na łeb i szyję, aby zdążyć... fot.Jarbas


Ryba nareszcie w podbieraku.fot.Jarbas


Dumny łowca i jego trofeum. fot.Jarbas


Buzi? fot.PiECIA

Spotkała nas miła niespodzianka ze strony pani Gospodyni. Z racji, że jej córka występowała w lokalnym zespole folklorystycznym, zorganizowała nam występ, z którego relację prezentuję poniżej.


Kapela grała, piwo „żłopała”, oczywiście jak grać przestała. fot.PiECIA


Panie na prawo, panowie na lewo...fot.Jarbas


Tańczymy, śpiewamy, teren równamy. fot.PiECIA


Publiczność zainteresowana była niezmiernie. fot.Jarbas


- Taki wielki aparat, a w taką małą dziurkę trzeba się patrzeć.
- Wywal ten aparat do jeziora i piwa się lepiej napij! fot.PiECIA


Pozwoliliśmy sobie na zdjęcie zbiorowe z zespołem. fot.Jarbas

Całości dopełnił powrót Torque z połowów na drugim brzegu jeziora. Przytargał w podbieraku rybkę, którą prezentuję poniżej:


Śliczny, nie? Prawie taki jak ja, nie? No, uśmiech mamy podobny, nie? fot.PiECIA


Wędka wygrana w net turnieju ochrzczona! fot.PiECIA

Około godziny 24:00 za sprawą Gospodyni, na terenie naszego pola namiotowego zagościł dziwny pojazd. Niby normalny, biały furgon na czterech kołach, ale:


Świeciło, mrugało na pół okolicy, a hałas był taki że nie było słychać własnych myśli. fot.PiECIA


Kiedy zaczęło ładnie świecić, a co ważniejsze melodyjnie grać, aż się tańczyć chciało. fot.PiECIA


Tańce, kolorowe światła i głośna muzyka towarzyszyły nam do wczesnych godzin rannych. fot.PiECIA

Poniedziałek był dniem ostatnim zlotu. Oczywiście, ryby łowiono w dalszym ciągu, jednak głównym zajęciem było pakowanie się, zwijanie namiotów i sprzątanie obozowiska.


„Krajobraz po bitwie...” czyli pakowanie się. fot.Jarbas

Na koniec chciałem podziękować w imieniu własnym i wszystkich zlotowiczów Włodkowi i Januszowi za organizację zlotu. Osobne podziękowania należą się Pani Gospodyni, na której terenie spędziliśmy te parę dni. Wielkie dzięki.

Mam nadzieję, że relację uzupełnią zdjęcia i komentarze w galerii z X zlotu w Baranówku do odwiedzania której, komentowania i oczywiście wysyłania zdjęć serdecznie zapraszam.

PiECIA & Torque & Jarbas







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=846