Esox Kalejtanus
Data: 11-06-2004 o godz. 01:23:02
Temat: Wieści znad wody


No i pojechaliśmy. Wujo, Jacek, Maciek, Siudak, Jjjan i ja. Otworzyć sezon na Kalejtach. A oto, co nas tam spotkało...



Po śniadaniu w Augustowie i zrobieniu zapasów żywnościowych pognaliśmy w piątkowe przedpołudnie na kwaterę. Po niedługiej chwili byliśmy już na wodzie, nie licząc specjalnie na jakieś rewelacje w samo południe upalnego dnia.


Bliżej wieczoru zaczęły się pierwsze brania. Tu i ówdzie coś zaatakowało nasze przynęty. Najpierw same króciaki, a potem ich ciut starsi bracia. Wujo drapnął 56-centymetrowego szczupaczka i z tą niewielką rybą został łowcą dnia.


Ilościowo pokonał wszystkich Siudak, który złowił kilka miarowych, ale mniejszych.


Wieczorem dołączył do nas nowy kolega - Jjjan i wspólnie wyskoczyliśmy na dwie godzinki nocnego łowienia przy ognisku. Niestety przy tak przenikliwym ziąbie ryby odmówiły współpracy.

Ranek okazał się dla mnie dość owocny. Szanowna małżonka w błogosławionym stanie złożyła zamówienie na szczupaka, a że ciężarnej kobiecie się nie odmawia, dałem upust mięsiarskiej żądzy. Wypłynąłem koło siódmej, by po dziewiątej zameldować przez telefon zaspanemu Jackowi, że mam już komplet ryb na pokładzie i zamykam łowy. Okazów nie było, ale największy, 59-centymetrowy grubasek potrafił już uradować swoją świecą nad wodą.


Wieczór pod względem ryb wypadł dużo słabiej, ale praktycznie każdy zaliczył jakąś rybę. Dość regularnie łowił Jjjan, który przy każdym wypłynięciu łowił wymiarowego szczupaka. Trochę ambicji dodała nam wiadomość o "dwójce" i "trójce", złowionych przez innych wędkarzy. Nam się jednak to szczęście nie trafiło.


Sobotniej nocy musiałem opuścić zacnych towarzyszy połowów, którzy w niedzielę rano nie odpuścili kalejtanusom. O ile mi wiadomo, każdy zaliczył po rybie. A brały one na bardzo wymyślne przynęty...


I tak, w miłym towarzystwie, szybko minął weekend. Sezon kalejtański został otwarty. Potwierdziło się spostrzeżenie, że tamtejsze szczupaki wyszły spod jednej matrycy. Naprawdę dużo jest drobnych esoxów, ale bardzo trudno upolować większą rybę. Cóż - taki urok tej wody - gdy się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Teraz kierunek Szwecja i jezioro Asnen. To zupełnie inna bajka, o której mam nadzieję zaraz po powrocie szerzej napisać.

Esox
fotografie autorstwa uczestników wyprawy







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=879