Wykrzyknik napisał
Trokizm to choroba bardzo trudna do wyleczenia. Zapada na nią większość z tych, którzy mieli z nią kontakt. Trokizm jest lekki i przyjemny, a co najważniejsze bardzo skuteczny. Łatwo nałowić tą metodą sporo okoni, trafiają się sandacze, szczupaki i ładne leszcze. Ż tych o to powodów zapadalność na tę chorobę jest wysoka, uleczalność dużo mniejsza.
Tę metodę polecił mi jeden ze znajomych łowiących na Zalewie Zegrzyńskim. Powiedział, że tylko na to można naprawdę połowić okonie. Poprosiłem żeby wytłumaczył mi, jak to wszystko wiązać i jazda na ryby.
Mój pierwszy trok składał się z kilku elementów, które z czasem zmieniałem lub usuwałem ze swojego zestawu. Tak jak wszystko i ta metoda u mnie przeszła pewną metamorfozę lub jak kto woli ewolucję.
Tak wyglądał zestaw na początku mojej kariery trokera. Do głównej żyłki nr 0,16 dowiązywałem trójnik. Do przeciwległego oczka przywiązywałem na żyłce 0,20 o długości około 25 cm ciężarek o masie 15-20g. Do środkowego oczka trok właściwy na żyłce 0,16 o długości 50-60 cm. Na końcu troka haczyk muchowy nr 8 lub mały haczyk rosówkowy z zadziorkami. Ten drugi był o tyle lepszy, że twisterek lepiej się trzymał haczyka i nie trzeba było go przyklejać. Takich haczyków jednak już od dawna nie mogę dostać w sklepach, więc z konieczności używam muchowych.
Po kilkunastu rzutach takim zestawem zaczynały się problemy. Trok plątał się i skręcał. Coś z tym musiałem zrobić. Postanowiłem poeksperymentować z żyłką, do której było przyczepione obciążenie. Po wielu próbach i niepowodzeniach znalazłem dwa rozwiązania, dzięki którym trok się nie plącze i ciężarek nie jest przecinany przez spoczywające na dnie muszle (duża ilość w miejscach gdzie łowię).
Pierwszym sposobem jest użycie żyłki o przekroju 0,35-0,40. Dzięki takiej grubości osiągamy większą wytrzymałość na przetarcia i zapobiega to splątaniom. Niestety zawiązanie takiego zestawu jest dość pracochłonne. Drugim sposobem jest użycie do tego celu przyponów wolframowych.
Szukając uproszczeń postanowiłem wyrzucić z zestawu trójnik. Dzięki czemu uprościłem zestaw do maksimum. Teraz wygląda to mniej więcej tak jak na ząłączonej fotografii.
Wiąże się to w następujący sposób: Odmierzamy długość żyłki A. Następnie składamy podwójny odcinek żyłki B i wiążemy podwójny supełek. Dzięki takiemu zawiązaniu powstaje pętelka i trok właściwy. Na pętelkę zakładamy oliwkę ołowianą z krętlikiem. Taki sposób wiązania troka sprawia, że mało się on plącze, lecz jest mniej odporny na muszle. Kolejnym sposobem wiązania zestawu jest robienie pętelki, a następnie rozcinanie jej w takim miejscu, żeby jeden koniec był odpowiednio dłuższy od drugiego ( w zależności od potrzeb).
Długość troka właściwego zależna jest od wielu czynników. Jednym z nich jest aktywność okoni. Im słabiej żerują, tym trok powinien być dłuższy. Podczas łowienia nad zarośniętym dnem dobrze jest odwrócić proporcje troków i zamienić je miejscami. Do dłuższego przywiązać obciążenie, a do krótszego haczyk.
Sposoby łowienia.
Boczny trok jest metodą łowienia okoni żerujących lub przebywających w strefie przydennej. Samych sposobów prowadzenia jest tak wiele jak wędkarzy. Chciałbym jednak opisać sposoby, które mi przynosiły najlepsze efekty. Pierwszym z nich jest wleczenie. Polega ono na bardzo wolnym ściąganiu zestawu. Przy tym sposobie żyłkę wybieram kołowrotkiem, a nie wędziskiem, robiąc przy tym liczne przerwy. Ta metoda okazała się skuteczna szczególnie na duże okonie i sandacze.
Podciąganie polega na ściąganiu przynęty ruchem wahadłowym wędziska i zbieranie luzu żyłki kołowrotkiem. Częstotliwość i długość podciągnięć trzeba dobrać eksperymentalnie. Okonie często biorą w momencie, gdy na chwilę przestajemy poruszać wędką.
Podszarpywanie: jak sama nazwa wskazuje polega na ciągłym i dość dynamicznym podszarpywaniu przynęty. Do tego sposobu najlepiej nadają się zestawy o stosunkowo krótkich trokach.
Podczas prowadzenia zestawu pożądane są zmiany tempa oraz zatrzymania. Przynęta ściągana jednostajnie potrafi przynieść efekty, jednak nie polecam takiej monotonii.
Łowienie w rzekach
Do łowienia w rzekach stosuję ciężarki w granicach 10-15 g. Pozwala to na szybkie osiągnięcie dna i umożliwia pełną kontrolę nad zestawem. Częstym dodatkiem w rzecznych łowach jest mała śrucinka ołowiana zaciskana tuż powyżej twisterka. Dzięki takiemu obciążeniu końcówki troka otrzymujemy bardziej stabilną pracę naszej przynęty w nurcie. Przynęt używam takich samych jak w łowieniu w jeziorach czy zbiornikach zaporowych. Również sposób prowadzenia przynęty jest bardzo podobny. Częste zatrzymania i lekkie podciągnięcia na wiosnę i jesienią , latem zaś prowadzenie nieco gwałtowniejsze i żywsze.
Wędki i kołowrotki
Każdy z nas ma swoje upodobania i przyzwyczajenia. Przy doborze wędzisk do połowu tą metodą obowiązuje jedna zasada: powinny być one delikatne i mieć czułe szczytówki. Zacząłem eksperymentować z kijami dość tanimi, gdyż do szukania optymalnych parametrów kija musiałem wymienić ich kilka, a mój budżet był ograniczony.
Początki były dość toporne. Używałem sporych obciążeń, więc i kij musiałem mieć odpowiednio sztywny. Jako pierwszy kupiłem kij Dragona Senso Jig 2,40 m i c.w. 2-10 g. Do łowienia dużym obciążeniem był idealny. Stałem się jednak bardziej wymagający i zacząłem szukać czegoś bardziej finezyjnego. Nabyłem więc kijek firmy Jaxon Syrius 2,40m i c.w. 1-10 g. Kij ten okazał się o wiele delikatniejszy mimo identycznych parametrów. Zestaw odchudziłem do 10 g. Ta kombinacja dawała mi więcej możliwości. Brania były lepiej widoczne na delikatnej szczytówce, a łowienie bardziej przyjemne. Jednak kij ten jest dość miękki i wygina się aż po rękojeść. Kupiłem więc Jaxona Odeon Jig 2,7 m i c.w. 1-9 g. Ten z kolei jest kijem o typowo szczytowej akcji i pozwala używać większych obciążeń nie tracąc nic z czułości szczytówki. Oba te kije nie były jednak tym czego szukałem, więc postanowiłem nabyć kij o akcji parabolicznej. Wybrałem Mikado Lexus Saphire 2,6 m i c.w. 1-12 g. Ten zakup połączył finezyjność z mocą, o którą mi chodziło. Pozwolił używać mniejszych obciążeń i posyłać przynęty tak daleko, jak zestawem dużo cięższym.
Powstaje więc pytanie: który z tych patyczków jest najodpowiedniejszy? Niestety każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Wędkę trzeba dopasować do siebie, wody na jakiej łowimy oraz obciążenia.
Kołowrotki, jakie mogę polecić z własnego doświadczenia są dwa. Pierwszy z nich to Schimano Super x 1000, drugi to Tica Libra SA 2500. Schimano jest wyposażony w hamulec walki, który podczas brania naprawdę dużej ryby sprawdza się znakomicie. Tica wyposażona jest w hamulec na szpuli, co troszkę utrudnia szybką reakcję na ewentualny gwałtowny zryw ryby.
Przynęty
Do łowienia na boczny trok używam małych twisterków jedno i dwuogonkowych. Ripperków nie polecam, trudno jest dostać malutkie, które będą odpowiednio pracować na luźnej żyłce.
Do łowienia okoni używam gumek najmniejszych i średnich paproszków (od 1,5 do 3,5 cm). Wiosną najskuteczniejsze kolory to czerwień z brokatem i granat. Latem – gumki w kolorach błękitu (elektryki), wszelkie odmiany motorków, przeźroczyste z brokatem. Jesień to królestwo motorków i wszelkiej maści elektryków.
Wiosną najskuteczniejszą bronią jest zastosowanie bardzo długiego troka i wolne prowadzenie przynęty. Podczas takich łowów częstym łupem padają leszcze. Dla nich z kolei "najodpowiedniejszymi" kolorami okazały się granatowy i brązowy. Dobrze jest namoczyć nasze wabiki w atraktorze ochotkowym.
Latem, gdy w wodzie jest dużo narybku, często bardzo skuteczną bronią są te najmniejsze i przeźroczyste paproszki. Prowadzę je wtedy dość energicznie i na nieco krótszym troku niż wiosną. Jesień, szczególnie ta późna i zimna, wymusza użycie największych z paproszków i bardzo wolnego prowadzenia. Jesienią częstym gościem na naszych haczykach stają się szczupaki. Niestety bez użycia specjalnych cienkich przyponów zazwyczaj odzyskują wolność z hakiem w pyskach. Do łowienia szczupaków polecam twisterki o podwójnych ogonkach: niebieskie, pomarańczowe oraz perłowe.
Podsumowując - trokizm jest lekką i przyjemną odmianą spinningu, która potrafi przynieść wiele niespodzianek. Można dzięki niej łowić zarówno drapieżniki jak i wiele gatunków białorybu.
Jest to metoda zarówno dla aktywnych jak i leniwych, polecana szczególnie ludziom lubiącym eksperymenty i aktywny sposób łowienia.
Gorąco polecam - spróbujcie! Naprawdę warto!!!!
Wykrzyknik