Zespół Redakcyjny napisał
Mamy znajomego karpiarza. Raczej ex-karpiarza, bo do¶ć mocno nadwerężone zdrowie i trzykrotnie okradziona ze sprzętu wędkarska kieszeń nie pozwalaj± mu na karpiowe eskapady. Mimo to, kiedy sobie czasem rozmawiamy przy kufelku pienistego piwa, prędzej czy póĽniej, schodzimy na temat cyprinusów.
I choć nie jestem jakim¶ szczególnym zwolennikiem ani tego gatunku, ani takiego wędkowania, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że całe to karpiowanie nosi znamiona niezrozumiałej dla mnie magicznej sztuki, a złowienie kilkunastokilogramowego prosiaczka to nie kwestia kilkudniowej zasiadki, a całej, dokładnie zaplanowanej batalii…
Ludzie, to do¶ć osobliwy przykład indywidualizacji gatunkowej. Jeżeli nawet ł±czy ich wspólne hobby, idea, cel, cokolwiek – nawet wzajemna adoracja, to zaraz wewn±trz tego kręgu tworz± się nowe podziały. Takie, można by rzec zhumanizowane p±czkowanie.
Nie wiem, czym to jest powodowane. Pewnie chęci± zaznaczenia własnej odrębno¶ci nawet w ramach danej grupy społecznej. Wiem za to na pewno, że przypadło¶ć ta dotyczy nie tylko knuj±cych w sejmowych kuluarach posłów, a w równej mierze wędkarzy...
W zasadzie sprawa, jak się wydaje, jest do¶ć prosta: w wodzie pływaj± rybki, na brzegu b±dĽ w łodzi siedz± egzemplarze homo sapiens, a cała zabawa (dla ludzi, oczywi¶cie) polega na tym, żeby zwiększyła się ilo¶ć tych, co nie znajduj± się w wodzie. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Bo choć cel przy¶wieca wędkarzom ten sam, to różne s± drogi do jego osi±gnięcia.
Pierwszy podział dotyczy metody zmniejszania biomasy akwenu, dzięki czemu można wyróżnić m.in.: grunciarzy, spławikowców, spinningistów, muszkarzy.
Ale każda z tych grup dzieli się przecież na mniejsze, bo ten używa tylko suchej muszki, a tamten trollinguje woblerami, inny łowi na woln± żyłkę, kto¶ jeszcze tylko na tyczkę, tylko w rzekach i tylko ze spławikiem w kształcie dysku. Można jeszcze wspomnieć o maniakach odległo¶ciówki, bolonki, fanach jigowania lub puchowców, amatorów łowienia z lodu, fanów oddawania Neptunowi zawarto¶ci własnych trzewi przy okazji łowienia dorszy, pstr±garzy przedzieraj±cych się przez zachaszczone brzegi zapomnianych rzeczek itp., itd.…
Drugi podział może dotyczyć np. zasady no kill. Ten łowi i zjada, ten zawsze ryby wypuszcza. Kto¶ jest etyczny, a inny jest „be”. Ale to przecież nie wszystko, bo można rozróżnić wędkarzy pod względem powodów, dla których łowi±. I tak, mamy tu zawodowców, którzy ceni± sobie zdrow± – we własnym mniemaniu – rywalizację. Mamy też statecznych panów, spędzaj±cych przedpołudnia z dala od wielkomiejskiego gwaru, łowi±c płoteczki na kolację. S± też amatorzy tułaczki, którzy w miejscu nie usiedz±, wydeptuj±c ¶cieżki nad brzegami rzek.
Ich przeciwieństwem s± fani zasiadek, którzy po powrocie z ryb odymionym ubraniem powoduj± nerwowe reakcje domowników. Można też wspomnieć o romantykach, zachłystuj±cych się wschodami i zachodami słońca oraz kukaniem kukułki…
Czymże jednak te wędkarskie podrozdziały s± wobec zauroczeń konkretnym gatunkiem ryb? Wystarczy wymienić tylko głowacicarzy (…ciarzy?), karpiarzy, pstr±garzy, sumiarzy, płotkarzy, węgorzarzy, liniarzy, żeby mieć obraz i ¶wiadomo¶ć szaleństwa, które towarzyszy takim fascynacjom. A czy to koniec podziałów? O, nie. Bo ilu jest wędkarzy, tyle wędkarskich podziałów.
A może nawet więcej?
Wychodz±c naprzeciw tym różnorodno¶ciom, Redakcja Pogawędek Wędkarskich ma przyjemno¶ć otworzyć kolejny dział: ”Karpiomania”.Jak sama nazwa wskazuje będzie on dotyczył wszystkiego, co wi±że się z łowieniem cyprinusów. Dlaczego taki dział, a nie inny, np.: "Wi¶lani przystawkowcy”? Ano dlatego, że te wszystkie wyżej wymienione podgatunki wędkarzy, choć tak odrębne, to jednak się zazębiaj± w pewn± spójn± cało¶ć. Karpiarze stanowi± natomiast - podobnie jak muszkarze - do¶ć hermetyczn± i zamknięt± grupę. ¦miem wręcz twierdzić, że karpiowanie jest jak disco polo: można je lubić, można nienawidzić, ale obojętnym wobec tego zjawiska pozostać nie można, co też niniejszym Redakcja PW czyni.
Tym samym zapraszamy wszystkich zainteresowanych do pisania tekstów po¶więconych łowieniu karpi. Tekstów o alchemii proteinowych kulek i o wyższo¶ci parnikowanych kartofelków nad łuskanym grochem (b±dĽ odwrotnie).
Czekamy na Wasze relacje z tygodniowych zasiadek i opisy tajemnych, samozacinaj±cych się zestawów.
Tym bardziej, że Wigilia zbliża się wielkimi krokami…
W imieniu Redakcji
Adalin