"12 ręcznie wiązanych much za dolara" - tej treści ogłoszenie ukazało się w jednej z gazet ("Casper") w Woyoming, w 1961 roku. Jego autorem był Dick Cabela. Dziś Cabela's jest największą firmą wysyłkową sprzętu wędkarskiego.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 500
Zalogowani 0
Wszyscy 500
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(438546) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(438546) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(438546) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(438546) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(438546) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(438546) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(438546) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59445) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(438546) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59445) Apr 02, @ 19:02:39
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Jak to „drzewiej” bywało...
Opublikował 25-05-2006 o godz. 07:00:00 Monk |
Lineczek napisał
Wiele czytam i słyszę dookoła o nowym sprzęcie: spinningi, wędki węglówki, bolonki itd. itp.
Przez chwilę dałem się porwać tej modzie i szybko wysiadłem z tego „dziwnego expressu” do posiadania „cacek wędkarskich”. Wpływ na moją decyzję miały wspomnienia...
Wracam do początku mojej przygody z wędką: obowiązkowo toporny i ciężki (jak dla 6 latka) kij bambusowy ( składany na początkowo „złote skuwki”, które z czasem stawały się zielone, jak na mosiądz przystało). Kij po namoknięciu stawał się trochę krzywy, a zwłaszcza szczytówka zmieniała kształt na łukowaty.Łowiło się na niego „wsio” co brało bez rozróżniania: biała ryba czy drapieżnik typu okoń. Spławiki najlepsze w tych czasach to piórka (gęsi miały przegwizdane).
Ryby niestety było więcej, ale kupno haczyka to było wydarzenie w życiu wędkarza.
W tamtych czasach kupowano haczyki w sklepie pod nazwą „Składnica Harcerska” i jak były, to sprzedaż oczywiście limitowana. Można było kupić 10 haczyków i fora na koniec kolejki. Takie zakupy (a w sumie ZDOBYCZE) były wielkim powodem do radości i wzbudzenia zazdrości wśród znajomej braci wędkarskiej. Jeżeli czegoś nie brakowało to ołowiu w taśmach, sztabkach itp. Nikt nie stosował śruciny ( przynajmniej ja nie widziałem). Kołowrotki - proste ‘katuszki” (made in USSR). Żeby zarzucić zestaw na dalszą odległość, trzeba było żyłkę odwinąć z kołowrotka i ułożyć na podłożu, żeby się nie splątała. Kij za siebie i ruchem jednostajnie przyspieszonym w przód i zestaw podążał na odległość 15 – 20 metrów.
Zwijanie takiej ilości żyłki odbywało się nie za pomocą kołowrotka, ale ściągania „do siebie” i układania bez poplątania na podłożu do następnego rzutu. Pomocne w tym były usta, którymi przytrzymywało się zebrany odcinek żyłki. Przelotki ( towar unikalny „ Biały Kruk”) różnej maści mieściły się na jednym kiju - najlepsze porcelanowe. Żyłka: polska Stilon Gorzów - słaba jakość, czeska - nazwy nie pamiętam, ale pamiętam jak się okropnie skręcała oraz towar rarytas - żyłka z NRD tzw. tęczówka. Jak nic służyły przez 3 sezony i dłużej!
Spinningi oczywiście USRR, kolor czarny, z nowoczesnego włókna szklanego oraz też „ruski wynalazek” - kijek aluminiowy na szczupaka. Mercedesem w tym przedziale była Germina z bratniego NRD. Błystki „samoróbki” dobre były jak cholera, a i ryby je lubiły. Pierwsze kołowrotki spinningowe robił nasz „ BRAT ” o wdzięcznej nazwie „Delfin”, ale z NRD przyszło lepsze pod tytułem ( nie pamiętam pisowni - Farella ). Sprzęt ABU był w tzw. PEWEX-ach za drogocenne waluty ze znakiem $ - dla przeciętnego śmiertelnika nieosiągalne, jak spodnie jeansy i coaca-cola (ale się pozmieniało).
Czytając, jakie to ryby trzeba łapać jakim sprzętem pognałem w literaturę, by „ociosać” stare przyzwyczajenia i nabyć nauki. Z nadmiaru informacji „zwariowałem" i po przypomnieniu sobie początków, odszedłem od fascynacji zagadnieniem „jedna ryba - jeden zestaw”. Kupuję teraz 300 cm Mikado Matrix 777 lub 305 cm 888 i tylko to na szczupaki i okonie. Przy obecnej technologii wytrzymałość żyłek i dopracowanych mechanizmach kołowrotków, pozwalam na roszczenie sobie prawa do mniemania, że wyciągnę wszystko w ramach tzw. przyzwoitości wagowej.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Lineczek
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Jak to „drzewiej” bywało... (Wynik: 1) przez SSG (redakcja@ssg.livenet.pl) dnia 25-05-2006 o godz. 09:02:26 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Taaaak. Fascynacja nowościami technicznymi nie jednemu przysłoniła fakt, że nie sprzęt a człowiek posiada umiejętność łowienia ryb.
Szczerze życzę powodzenia w połowach upatrzonym sprzętem ale po cichu odradzam inwestycję w 777. Generalnie cała seria jest mało wytrzymała. Cienkie blanki, małe wytrzymałości i dedykacja dla małych i średnich ryb łowionych na bliskich i średnich odległościach, jak dla mnie mówi wszystko. |
|
|
Re: Jak to „drzewiej” bywało... (Wynik: 1) przez Zenon dnia 25-05-2006 o godz. 09:29:34 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | “Ot i przyszło na wspominki”
Parafrazując nieco powiedzenie cytowane ,można by rzec :
Byle czym ,byle gdzie i byle jak -a i tak ryba była ,takie to były te czasy gdzie wystarczył złoty haczyk ,a płoteczki waliły choćby był pusty (czytaj bez robaszka), dzisiaj to i perfumowany z PEWEXU nie pomoże ,bo jak mówią- na bezrybiu i raka nie ma , ale za to ile potrzeba wiedzy ,ile samozaparcia i determinacji (nie licząc wydanej kasy),aby móc pochwalić się choćby wymiarowa płotką .
Ja mam jednak bardzo dużą wiarę w to że nasi naukowcy z branży wędkarskiej potrafią sprostać wymaganiom rynku (czytaj wędkarza) i wymyślą takie urządzenie ,że nie będzie potrzeba fafnaście łożysk ,IM10001 w wędkach,gwizdków dzwonków gazowych, tudzież innych wspaniałości ,zanęt za 20zł paczka , diipów , srotów pierdotów , a będzie po prostu NORMALNIE !!-spokój nad wodą ryby w wodzie ,czysto i porządek ,brzegi rzek zielone ,porośnięte trawą ,nie zaś zabetonowane, zaasfaltowane ,a za plecami dwupasmówka w jedną stronę , czego sobie i Wam wszystkim życzę
|
|
|
Re: Jak to „drzewiej” bywało... (Wynik: 1) przez Piwoniusz dnia 25-05-2006 o godz. 13:38:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.wedkarski.piwoniusz.com | Szczesciarz byles Lineczek, ze jako 6-latek miales juz skladanego bambusa. Moja pierwsza wedka na wszystko byla zrobiona ze stalowej szpady. Miala rekojesc z drewna i szpikulec. Sluzyla za gruntowke, spinning i splawikowke. Lowilem na nia tony ryb. Skladany bambus dostalem dopiero jak mialem 18 lat - od dziewczyny na imieniny. Potem sie pobralismy a pozniej rozstalismy bo zamiast trzepac dywany na swieta jezdzilem na ryby. |
|
|
Re: Jak to „drzewiej” bywało... (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 26-05-2006 o godz. 12:58:18 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Haczyki ze szpilek:-) Nowoczesny kołowrotek XX wieku - polski - na zamówienie PREXER :-)
Lineczku - zapraszam do galerii - wędkarskie precjoza :-) |
|
|
|