Janokoniarz napisał
Urodzili się tej samaj wiosny, w tej samej wsi. Razem chodzili do szkoły.
Obu jednakowo smakowały jabłka z cudzego ogrodu. Obaj odkryli fascynuj±ce
zajęcie - łowienie kiełbi. Potem były płotki, jelce, okonie i jazie.
Przez jaki¶ czas
eksperymętowali z drgawic±. Razem wypili piersze wino kupione w GS-sie. Zawsze pracowali ciężko w gospodarstwach swoich rodziców.
Pierwszy zakochał się Józiu. Jego wybrank± była Maryna, najpiękniejsza dziewczyna w okolicy. Michał upatrzył sobie tak± "myszkę" , której to prawie nie widac.
Pożenili się. Każd± woln± chwile spędzali razem "na rybach" lub innych rozrywkach. Darzyli się bezgranicznym zaufaniem. Nie mieli przed sob± żadnych
tajemnic. Godziny spędzone w czółnie sprzyjały zwierzeniom.
Michał był szczę¶liwy. W małżeństwie Józia od pocz±tku nie układało się
dobrze. Maryna była samolubna, zaborcza, zawsze wszystkiego było Jej mało.
Znikała na kilka godzin i zjawiała się nie wiadomo sk±d. Wie¶ huczała od plotek.
Urodziła dwoje dzieci. Po k±tach kwestionowano ojcostwo Józia.
Dwie zimy spędził Józiu we Francji, u ciotki. Harował po 16 godzin na
dobę, ale kupił nowy traktor i wszysko co chciała Maryna.
Wczesn± wiosn± 1986 roku Józiu zachorował na raka płuc. Szybko pojawiły się przerzuty. Michał bardzo często odwiedzał swojego przyjaciela
w powiatowym szpitalu. Bardzo ciężko umierac gdy ma się 48 lat, jeszcze ciężej
patrzec na umieranie przyjaciela. Nie zawsze udawało się Michałowi powstrzymac łzy. Opowiadał Józiowi gdzie i co złowił, jak brały ryby i gdzie się
wybior± jak tylko wyzdrowieje.
Pewnego dnia, słabn±cym głosem, Józiu poprosił Michała, aby ten we wsi rozpowszechnił plotkę, że umiera nie na raka lecz na aids, którym zaraził się
będ±c we Francji. Michał oniemiał ze zdumienia, po co Ci to?
Posłuchaj mnie
przyjacielu: po pierwsze nikt w naszej wsi nie umarł na aidsa, więc długo będ±
mnie wspominac, po drugie nikt już Maryny nie dotknie, a po trzecie ci co dotykali będ± żyli w wiecznym strachu. Zrobisz to?
Zrobię Józiu.
Janokoniarz